14

388 41 39
                                    

Dean chodził po Los Angeles z butelką whisky, ignorując paparazzi – robili mu zdjęcia z ukrycia, a on widział każde mignięcie flesza. Mógłby się wydrzeć, ale po co? Stracił wszystko, więc chcieli pożywki to było jasne. Miał gdzieś, że zrobią mu zdjęcia podczas nocnego spaceru po mieście w trakcie którego płacze i pije whisky. Wielka mu sensacja... Mógł co prawda płakać i pić w domu, ale on nawet nie potrafił wysiedzieć w domu, bo tam wszystko przypominało mu o Castielu. 

Widział kilka nagłówków w sieci i to mu wystarczyło: "Bolesne zerwanie gwiazdora "Być wolnym"", "Zwycięzca Emmys we łzach", "Kariera Deana Winchestera skończona?", "NH Studios wstrzymuje produkcję "Miłości w Mieście Aniołów"", "MacLeod Agency domaga się od Deana Winchestera 7 milionów odszkodowania za uszczerbek na wizerunku" – to była tylko część nagłówków, nie wszystkie, ale Deanowi to wystarczyło, aby wiedzieć jak beznadziejnie to wszystko wygląda.

Skończył na dnie. I o dziwo Bela Talbot nie miała w tym udziału. Pewnie teraz się z niego śmiała.

Zawiódł Castiela i go stracił. Zawiódł Jo, dla której ten film miał być debiutem w branży. Zawiódł każdego, kogo mógł zawieźć – nawet samego siebie.

Popełnił jeden głupi błąd, który do tego doprowadził. Ten błąd sprawił, że obiecał sobie, że już z nikim nie będzie szczery, jeśli szczerość może doprowadzić do czegoś takiego. Gdyby przemilczał fakt pocałunku z Jo, nadal byliby z Castielem szczęśliwi, a prace nad filmem szłyby zgodnie z planem.

Dał Castielowi wszystko co miał – dał mu całego siebie, oddał mu swoje serce, dał mu klucze do swojego domu, uczynił ten dom ich wspólnym. Dał mu czeki na studia (które Dean znalazł podarte dzień po jego odejściu), dał mu pieniądze (które Castiel faktycznie mu odesłał), dał mu wszystko co mógł, a w zamian oczekiwał jedynie miłości. Miłości, którą utracił w najbardziej bolesny sposób. 

Początkowo nie usłyszał, że jego telefon dzwoni. Dopiero gdy usiadł na ławce, zorientował się, że ten dźwięk telefonu to jego telefon, a nie jakiegoś nachalnego paparazzi. Wyjął go z kieszeni i zamarł, widząc, że to połączenie od Castiela. Połączenie video, więc chciał go zobaczyć. Serce mu zamarło i odebrał chyba w ostatniej chwili.

Nie był w stanie niczego powiedzieć, bo widok Castiela ze łzami w oczach, ale mimo wszystko z lekkim uśmiechem, gdy zorientował się, że odebrał, był dosłownie wszystkim, czego teraz potrzebował.

Dzwoniłem chyba z pięć razy — zaczął. — Myślałem, że nie odbierasz, bo mnie znienawidziłeś...

— Nigdy bym cię nie znienawidził. Po prostu chodziłem i nie słyszałem...

Gdzie jesteś? — spytał, bo Dean oczywiście nie był w domu. Obecnie włóczył się po pobliskim parku.

— W Griffith Park. A ty chyba nie jesteś u Meg, bo nie pamiętam tego pokoju...

Castiel przytaknął.

Miałem dość dziwne spotkanie z tatą — wyznał. Gdy postanowił szukać spokojnego miejsca spostrzegł, że jego tata chodzi podejrzanie wolno, więc dogonił go, a ojciec zabrał go do domu. — To on pokazał mi twoje nagranie i uświadomił mi, że nie wyłączyłem trybu samolotowego. Myślałem, że nie dzwonisz, bo o mnie zapomniałeś, a po prostu byłem sierotą...

— Jesteś teraz w domu? — spytał zdezorientowany, a Castiel przytaknął. — Z rodzicami?

Rozmawiają teraz na dole co ze mną zrobić, ale tak — przyznał. — To mój stary pokój. Dziwnie wrócić tu po takim czasie. 

Narzeczony [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz