Siódmy

26 1 16
                                    

Kochana: Żyjesz?

Ja: Nie, tutaj Arek, Mariusz leży z rozkwaszoną głową na tarasie, a nad nim pochyla się Adam Nawałka z piłą tarczową.

Kochana: Bardzo śmieszne!!!

Ja: Wiem!!!

Kochana: Ach, ten kunszt żartu!!!

Ja: A tak na poważnie, to chłopaki powiedzieli mu, że Real dzwoni z ofertą i muszę z nimi porozmawiać.

Już wyobrażam sobie jej minę i to, jak puka się w głowę, gdy tylko przeczyta tego smsa. Ja zaczynam szczerzyć się do ekranu, siedząc w wydzielonym dla nas pokoju. Tylko od czasu do czasu Glikson spojrzy się na mnie tak, jakbym dostał udaru słonecznego.

Kochana: A tak na poważnie?

Ja: Nic się nie stało. Powiedziałem, że dzwoniła mama i jest dobrze.

Kochana: To dobrze.

Ja: Pewnie, że tak. Czekolada dobra?

Kochana: Nie wiem, nie jadłam

Ja: Nie kłam, jestem pewien, że zjadłaś tabliczkę i teraz próbujesz mi powiedzieć, jaka to nie jesteś fit i jak to nie dbasz o formę, ale mnie nie oszukasz

Po drugiej stronie cisza. Chyba trafiłem w sedno. Ale to dobrze – nie po to to kupowałem, żeby teraz leżało na szafce nocnej i się marnowało. A Maja... jest szczupła, nawet za szczupła i na pewno przez ten symboliczny podarunek zbytnio nie utyje.

Nie to, że jestem nienormalny i chcę ją podtuczyć, bo lubię więcej ciałka, co to to nie! Tylko widzę, jaką radość sprawia jej jedzenie.

Kochana: Masz mnie.

Ja: Tak?

Kochana: Zboczeniec

Spoglądam na każdego dookoła z mordem w oczach. Dla niej teraz zawsze będę zboczeńcem? I to niby po czym to wywnioskowała, bo nie rozumiem? Oj, Majunia, gdybyś nie była taka, to na pewno bym sobie już cię odpuścił.

Zaraz, to brzmi, jakbym był jej jakiś psychicznym wielbicielem. A nie jestem... psychiczny. Tylko zadziwia mnie to, jak szybko to wszystko posuwa do przodu. Zawrotne tempo. Nigdy żadna znajomość nie rozwijała się w taki sposób. Żadnej dziewczyny nie chciałem aż tak bardzo po zaledwie trzech dniach znajomości. Bo – oczywiście – te z imprez nie były aż tyle warte.

Myślę sobie, że ten wieczór może być cudowny i – o matko – muszę odganiać niedozwolone obrazki sprzed głowy. Pojawiają się w niej regularnie, odkąd przeczytałem o tym przeklętym punkcie i nie chcą mnie puszczać. Myślę o tym, jaka musi być piękna, „regularna" pod ubraniem... ugh, naprawdę, jestem jej psychicznym wielbicielem!

Gdy dosiada się koło mnie mój psi ogon, Kapustka, odruchowo odwracam się maksymalnie z telefonem na drugą stronę, żeby przypadkiem czegoś nie zobaczył i nie zaczął plotkować. Jemu nie można dosłownie nic powiedzieć, bo jest straszną pleciugą. Powiedziałem mu o co nieco o moim związku z Klaudią, de facto imienniczką jego dziewczyny, a później pół kadry miało ze mnie pocisk i to już na pierwszym zgrupowaniu! Dlatego drugi raz nie dam się wrobić.

Po chwili słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości i nawet nie muszę sprawdzać, bo wiem, kto do mnie napisał. Odblokowuję telefon i... momentalnie uśmieszek schodzi mi z twarzy, a Bartek triumfalnie się śmieje.

Kapusta: Siemka

Ja: Spadaj

Kapusta: Elo Elo Polska-Niemcy 2:0!!!

Ostatnie mistrzostwa [M. Stępiński]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz