Po jej pytaniu zapadła na długo cisza, nie była ona krępująca, co mnie bardzo zdziwiło. Była ona naprawdę przyjemna.
Z jednej strony nie chciałam jej odpowiadać na to pytanie, lecz z drugiej ona chciała tego. Chciała mojej odpowiedzi.
Chciała mnie.
Gdy w końcu zebrałam siły, żeby jej odpowiedzieć. Nie chciałam przerywać uspokajającej ciszy. Mama zawsze mnie uczyła, że bez względu jakie było pytanie trzeba było na nie odpowiedzieć. Można szczerze. Można kłamać. Trzeba się starać, żeby w ogóle odpowiedzieć.
-Jasne, - odpowiedziałam jej cicho. - tylko martwi mnie jedna rzecz.
-Jaka? - spytała mnie ze niezrozumieniem. - Boisz się czegoś? - zapytała trochę się uspokajając.
-Nie nazwała bym tego strachem, ani przerażeniem. Bardziej niepewnością. Wiesz, jak zareagują rodzice, brat, ludzie ze szkoły. - powiedziałam niepewnie, cicho jakby miałam ją czymś urazić.
Na szczęście tak nie było. Agata przesunęła się bliżej i szeptała mi do ucha uspokajające słowa. Na prawdę mi to pomogło.
Znów zasnełam z uśmiechem na twarzy, jak wczoraj. Ale przecież coś się zmieniło. Te „coś” to była księżniczka, mój największy skarb, który właśnie śpi przytulony do mojego drobnego ciała.
Na pewno te 12 godzin spędzone obok niej, były najlepsze w moim życiu. Już na zawsze zapamiętam 14 września. Już na zawsze w mojej głowie będzie data 14 września. Jak moja wyrocznia 14 września.
Jeszcze w tedy nie wiedziałam, że 14 września będzie moim początkiem i końcem.
Przeklęty 14 września...
CZYTASZ
„Koleżanki" z klasy
Historia CortaIdk co pisze ale będzie zajebiste *DYSTANS* JAK KTOŚ TO PRZECZYTA TO SIE CHYBA POPLACZE