Kocham Cię...

8 2 0
                                    

Obudziły mnie słowa blondynki. Słowa, których nigdy się nie spodziewałam. Słyszałam je jedynie od rodziców.

Niestety byłyśmy za młode, żeby je zrozumieć.

Nie znałyśmy dokładnego ich znaczenia.

-Kocham Cię...

Z lekkim przerażeniem, otwarłam oczy i zauważyłam jej piękne duże, zielone oczy.
Nie wiedząc co zrobić, zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam. W tedy nie liczyłam się ze słowami. Z uczuciami innych.

-Ja ciebie też.

Po moich słowach zapadła cisza. Nie była ona taka przyjemna jak wczoraj wieczorem. Była strasznie nie zręczna. Nie wiedziałyśmy co należy zrobić. Po prostu leżałyśmy patrząc sobie w oczy.
Nagle do pokoju weszła moja mama informując nas, że musimy się już zbierać do szkoły. Z niechęcią się zgodziłyśmy, zaczynając się szykować. Agata zapytała mnie o dziwną rzecz.

-Mogę się przebrać tutaj? - powiedziała i następne szybko dodała. - Boje się iść sama do łazienki.

-Jasne. - odpowiedziałam jej słabo. Jak na dzisiaj było to jej najdłuższe zdanie jakie powiedziała. - Jak chcesz mogę się obrócić.

-Nie musisz. - odpowiedziała spokojnie. - Przecież mamy takie same ciało. - powiedziała, a następnie sciągneła swoją koszulkę pokazując płaski brzuch. Nie była ona gruba, ale nie była też jakoś bardzo wychudzona. Była po prostu piękna. Gdy zorientowałam się, że zdecydowanie za długo się na nią patrzę odwróciłam się i przebrałam moją piżamę, na dzienne ubranie.

Moja mama zawiozła nas do szkoły. Nie było prawie całego gimnazjum, tak samo jak liceum, które stało koło naszej szkoły. Pewnie wszyscy odsypiali po wczorajszej imprezie z okazji urodzin Alka. Chociaż była jedną naprawdę dziwną rzecz. Albowiem Ruda wysiadła ze swojego auta, jednak tym razem kierował jakiś chłopak. Domyśliłam się, że był to ten cały Paweł, ponieważ pocałował ją na pożegnanie. Kiedy uwolniła się od jego ust, co dziwne podeszła do mnie i Agaty.

-Siema Zośka. - powiedziała, na co dziwnie na nią popatrzyłam.

-Hej. - odpowiedziałam cicho. - Nie jesteś w domu? - zapytałam jej, ponieważ ona nigdy nie przychodziła do szkoły po imprezach.

-Nie, matka mnie z niego wywaliła. - powiedziała szczerze, ale nie było jej smutno, wręcz była szczęśliwa.

-To gdzie teraz mieszkasz?

-U mojego chłopaka, znasz go. To on mnie dzisiaj wygonił mnie do szkoły.

-Będzie dzisiaj Alek?

-Na pewno nie, wczoraj nieźle popiła. Ja też nie mam zamiaru długo tutaj siedzieć. Będę na pierwszej lekcji, później pójdę ją zdenerwować. - powiedziała że śmiechem i nas wymineła wchodząc prosto do szkoły. Razem z Agatą również do niej weszłyśmy.

~~~

Lekcje minęły szybko. Tak jak Ruda powiedziała, poszła szybciej do domu.

Nie rozmawiałam dziś dużo z Agatą, było mi z tego powodu przykro, ale nic na siłę.

W tedy było to moje jedyne zmartwienie.

„Koleżanki" z klasyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz