Rozdział 1

1.1K 35 1
                                    

Było dość ciepłe, wiosenne popołudnie. Szłam sobie spokojnie zatłoczonym chodnikiem w stronę domu. Nagle spośród ogromnego tłumu ludzi rzucił mi się w oczy jeden mężczyzna. Głównie dlatego, że biegł jak opętany, nie zwracając uwagi na ludzi, nawet kilku przewrócił. Miał też dosyć niecodzienny strój: jakiś zielono-czarny płaszcz ze złotymi zdobieniami i rogaty hełm. Biegł w moim kierunku, choć był jeszcze daleko, myślałam, że na spokojnie zdążę się jeszcze odsunąć, żeby na mnie nie wpadł. Jeszcze wtedy nie wiedziałam w jak wielkim byłam błędzie.


W tym samym momencie z tłumu wyłonił się równie dziwnie ubrany mężczyzna - miał na sobie jakąś czerwoną pelerynę i młotek w ręku - tyle tylko zdążyłam zauważyć. Już doganiał tego z rogami krzycząc.

- Loki! Wracaj tutaj! Nie chciej wiedzieć co się stanie jak cię złapię!

Gdy podbiegli bliżej zauważyłam, że uciekinier ma czarne, przydługawe włosy, a ten z młotkiem jest blondynem i ma nieco dłuższe włosy niż uciekinier.

Czarnowłosy odwrócił się w stronę blondyna, nadal biegł, ale patrzył do tyłu.

- Chyba żaden z nas się nie dowie!

Odkrzyknął i wyciągnął zza płaszcza jakąś niebieską kostkę. Zwolnił, ale w tym samym momencie się potknął, a pech chciał, że wylądował na mnie, bo nie zdążyłam się odsunąć.


Zrobiło mi się ciemno przed oczami, poczułam ból głowy i mdłości. Gdy ciemność sprzed oczu zniknęła zobaczyłam, że leżę na pustyni, a na mnie leży czarnowłosy. Ocknął się i wstał patrząc na mnie z pogardą. Nie potrafiłam się podnieść, przez ból jaki mi doskwierał, wysiliłam się na ruch ręką. Przejechałam nią po glebie, na której leżałam, była sucha i popękana. Czarnowłosy nadal na mnie patrzył, jakby na coś czekał. Zamknęłam oczy, po chwili ból przeminął. Wstałam.

On nie czekając na mnie odwrócił się i poszedł.

- Ej, czekaj! Nie zostawiaj mnie tutaj! - Pobiegłam za nim, a gdy go dogoniłam zwolniłam kroku. - Kim ty w ogóle jesteś?

- Nie rozmawiam ze śmiertelnikami. - Powiedział to tak oschle i obojętnie, że miałam ochotę go uderzyć. Śmiertelnikami? Kim on niby jest?

- Słuchaj - powiedziałam rozdrażniona - jestem tutaj przez ciebie, więc może mi chociaż powiesz kim jesteś?

Nawet nie zwrócił na mnie uwagi, po prostu szedł udając, że mnie nie ma. Przyspieszyłam i stanęłam przed nim zastawiając mu drogę.

- Jesteś taka natarczywa. - Na jego twarzy na ułamek sekundy pojawił się chytry uśmieszek. Myślał, że go nie zauważę, ale widziałam go bardzo dokładnie.

- Odpowiedz. - Nie ustąpiłam.

Westchnął ciężko, po czym powiedział:

- Jestem Loki, bóg kłamstw i oszustw.

Powiedział to z dumą.

- Ja jestem Lara. Powiesz mi gdzie jesteśmy?

- Na pustyni, nie widać? - Spojrzał na mnie tak, jakbym zapytała o rzecz oczywistą. No w sumie to, że jesteśmy na pustyni było oczywiste.

- Zawsze jesteś taki wredny? - Uśmiechnęłam się tak samo, jak on przed chwilą.

- Tak, ale jeszcze nikt nie odważył się, żeby mi to wypomnieć. - Znów uśmiechnął się na chwilę.

- Zabierz mnie z powrotem. - Powiedziałam po chwili.

- Nie.

- Dlaczego? Przynajmniej nie będę ci przeszkadzać.

ŚmiertelniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz