Rozdział 20

166 12 0
                                    

Tak właściwie to nie wiem co się wczoraj stało. Ani jakim cudem znalazłam się we własnym łóżku. Trzeźwość umysłu przywrócił mi budzik, jakimś cudem wstałam, nadal ubrana w sukienkę. Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, potem był trening. Wróciłam do pokoju, nadal nie wiedząc co się stało. Siedziałam na łóżku usiłując przypomnieć sobie cokolwiek, ale w mojej głowie była jedna, wielka pustka, a to było przytłaczające. W końcu się poddałam i zapytała kogoś, kto na pewno zna odpowiedź na moje pytanie.

- J.A.R.V.I.S. co stało się wczoraj, kiedy wróciłyśmy?

- Wróciły panie dziś, nie wczoraj, dokładnie o trzeciej dwanaście weszłyście do budynku. Wsiadłyście do windy i wysiadłyście w salonie, pani stała trzymając się ściany, a pani Natasha Romanoff oraz pani Virginia Potts szukały alkoholu. Zderzyły się ze sobą, przewróciły i już tak zostały, a pani zataczając się szukała windy. Jej drzwi otworzyły się, a ze środka wyszedł pan Loki Laufeyson, zaprowadził panią do windy, a potem do pokoju. - Komputerowy głos umilkł wprawiając mnie w osłupienie.

- Loki? Jesteś pewny? Jak się tam znalazł?

- Chwilę wcześniej wyszedł z pokoju i po prostu wszedł do windy, nie wiem po co jechał do salonu, ale był w piżamie, a gdy panią zobaczył był wyraźnie zdziwiony.

- Jasne, dzięki.

Zaczęłam wszystko sobie przypominać, tak, faktycznie ktoś prowadził mnie do pokoju, ale nigdy nie przypuszczałabym, że to właśnie Loki. Wstałam i pospiesznie wyszłam na korytarz. Stanęłam pod drzwiami obok i po chwili zawahania zapukałam. Nie usłyszałam zaproszenia, ale za to drzwi zostały otwarte, a za nimi stał właściciel pokoju.

- To ty. Czym zawdzięczam tę wizytę?- Zmarszczył brwi.

- Mogę wejść, czy chcesz rozmawiać na korytarzu?

- A kto powiedział, że chcę z tobą rozmawiać? - Przyległ do drzwi przyglądając mi się.

- Jasne, jak chcesz. - Odwróciłam się z zamiarem odejścia. - Jak widać nie chcesz odzyskać wolności, jaka szkoda, a przyszłam tu z zamiarem zdjęcia ci tego. - Odwróciłam się pokazując nadgarstki, po czym z powrotem zwróciłam się w stronę moich drzwi z zamiarem wejścia do pokoju.

- Czekaj. - Zatrzymał mnie. - Wejdź. - Przesunął się robiąc mi miejsce.

Zawróciłam i weszłam do środka.

- Tak właściwie to nie po to tu przyszłam, ale jak już jestem to mnie wysłuchasz, prawda? - Odwróciłam się w stronę zamykającego drzwi boga kłamstw.

- Wiem, że nie przyszłaś tu po to, nie jestem głupi, ale byłem ciekaw co takiego chcesz mi powiedzieć. - Podszedł do fotela stojącego po prawej. - Usiądziesz? - Wskazał fotel naprzeciwko niego.

- Co ty taki miły? - Zapytałam siadając.

- Tak wyszło. Więc?

- Dlaczego zaprowadziłeś mnie do pokoju, zamiast po prostu mnie zostawić? - Stwierdziłam, że będę bezpośrednia.

- Dobre pytanie, właściwie to nie wiem. - Przeczytałam jego myśli - mówił prawdę.

- Musiał być jakiś powód. - Naciskałam.

- Sam nie wiem, może z litości? - Postanowiłam go nie pytać, tylko zabrać sobie odpowiedź z jego głowy.

Cofnęłam się do wczorajszego wieczoru, jechał windą, bo nie mógł spać i postanowił się przejść do salonu. Zobaczył mnie i zabrał, temu wszystkiemu towarzyszyła... troska. Troska? Nie, to nie Loki. Ale jego wspomnienia nie kłamią, nie mogą. Spojrzałam z powrotem w jego szmaragdowe tęczówki.

ŚmiertelniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz