Tak właściwie to nie wiem co się wczoraj stało. Ani jakim cudem znalazłam się we własnym łóżku. Trzeźwość umysłu przywrócił mi budzik, jakimś cudem wstałam, nadal ubrana w sukienkę. Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, potem był trening. Wróciłam do pokoju, nadal nie wiedząc co się stało. Siedziałam na łóżku usiłując przypomnieć sobie cokolwiek, ale w mojej głowie była jedna, wielka pustka, a to było przytłaczające. W końcu się poddałam i zapytała kogoś, kto na pewno zna odpowiedź na moje pytanie.
- J.A.R.V.I.S. co stało się wczoraj, kiedy wróciłyśmy?
- Wróciły panie dziś, nie wczoraj, dokładnie o trzeciej dwanaście weszłyście do budynku. Wsiadłyście do windy i wysiadłyście w salonie, pani stała trzymając się ściany, a pani Natasha Romanoff oraz pani Virginia Potts szukały alkoholu. Zderzyły się ze sobą, przewróciły i już tak zostały, a pani zataczając się szukała windy. Jej drzwi otworzyły się, a ze środka wyszedł pan Loki Laufeyson, zaprowadził panią do windy, a potem do pokoju. - Komputerowy głos umilkł wprawiając mnie w osłupienie.
- Loki? Jesteś pewny? Jak się tam znalazł?
- Chwilę wcześniej wyszedł z pokoju i po prostu wszedł do windy, nie wiem po co jechał do salonu, ale był w piżamie, a gdy panią zobaczył był wyraźnie zdziwiony.
- Jasne, dzięki.
Zaczęłam wszystko sobie przypominać, tak, faktycznie ktoś prowadził mnie do pokoju, ale nigdy nie przypuszczałabym, że to właśnie Loki. Wstałam i pospiesznie wyszłam na korytarz. Stanęłam pod drzwiami obok i po chwili zawahania zapukałam. Nie usłyszałam zaproszenia, ale za to drzwi zostały otwarte, a za nimi stał właściciel pokoju.
- To ty. Czym zawdzięczam tę wizytę?- Zmarszczył brwi.
- Mogę wejść, czy chcesz rozmawiać na korytarzu?
- A kto powiedział, że chcę z tobą rozmawiać? - Przyległ do drzwi przyglądając mi się.
- Jasne, jak chcesz. - Odwróciłam się z zamiarem odejścia. - Jak widać nie chcesz odzyskać wolności, jaka szkoda, a przyszłam tu z zamiarem zdjęcia ci tego. - Odwróciłam się pokazując nadgarstki, po czym z powrotem zwróciłam się w stronę moich drzwi z zamiarem wejścia do pokoju.
- Czekaj. - Zatrzymał mnie. - Wejdź. - Przesunął się robiąc mi miejsce.
Zawróciłam i weszłam do środka.
- Tak właściwie to nie po to tu przyszłam, ale jak już jestem to mnie wysłuchasz, prawda? - Odwróciłam się w stronę zamykającego drzwi boga kłamstw.
- Wiem, że nie przyszłaś tu po to, nie jestem głupi, ale byłem ciekaw co takiego chcesz mi powiedzieć. - Podszedł do fotela stojącego po prawej. - Usiądziesz? - Wskazał fotel naprzeciwko niego.
- Co ty taki miły? - Zapytałam siadając.
- Tak wyszło. Więc?
- Dlaczego zaprowadziłeś mnie do pokoju, zamiast po prostu mnie zostawić? - Stwierdziłam, że będę bezpośrednia.
- Dobre pytanie, właściwie to nie wiem. - Przeczytałam jego myśli - mówił prawdę.
- Musiał być jakiś powód. - Naciskałam.
- Sam nie wiem, może z litości? - Postanowiłam go nie pytać, tylko zabrać sobie odpowiedź z jego głowy.
Cofnęłam się do wczorajszego wieczoru, jechał windą, bo nie mógł spać i postanowił się przejść do salonu. Zobaczył mnie i zabrał, temu wszystkiemu towarzyszyła... troska. Troska? Nie, to nie Loki. Ale jego wspomnienia nie kłamią, nie mogą. Spojrzałam z powrotem w jego szmaragdowe tęczówki.
CZYTASZ
Śmiertelniczka
FanficLara myślała, że jej życie będzie normalne i nudne - tak jak u każdego. Okazało się jednak, że będzie całkiem inne, a to wszystko przez jedną osobę, która wpadła na nią na drodze...