Rozdział 6

254 14 2
                                    

Bóg kłamstw popatrzył na mnie z rezygnacją. Mogliśmy zostać tutaj około dwa tygodnie, zanim znajdą nas Avengers.

- Co chcesz teraz zrobić? - Popatrzyłam w szmaragdowe oczy, wyrażały one smutek, ale i nadzieję.

- Wynajmiemy jakiś hotel czy coś, potem uciekniemy i tyle.

- Nie będę kradła.

- To niby jak chcesz zapłacić? - Zdenerwował się.

- Jaka tutaj obowiązuje waluta?

- Co? - Z jego twarzy zniknęła złość, teraz można było w niej zobaczyć zdziwienie i rozbawienie.

- Wiesz czy nie? - Zaczęłam tracić cierpliwość.

- Tutaj płaci się chyba w pengerach*, ale co to ma do rzeczy?

- Posłuchaj, mam telefon, a razem z nim kartę płatniczą, jeśli jest jakaś szansa, że da się tu jej użyć to chcę to sprawdzić.

- Wiesz co ci powiem? Mam cię już dosyć. Sprawdzaj sobie co tam chcesz, ale beze mnie. - Popatrzył na mnie obojętnym wzrokiem.

- Ale... - Nie zdążyłam dokończyć, bo nie miałam komu. Loki po prostu odwrócił się i odszedł. Znowu. No to po mnie.

Nie wiedziałam co mam zrobić, nawet gdybym chciała go znaleźć, nie miałam na to szans. Na ulicy było zbyt wiele osób, czarnowłosy bóg kłamstw zlał się z tłumem. Z rezygnacją poszłam przed siebie. Rozglądałam się po wszystkich budynkach z nadzieją, że znajdę jakiś hotel czy coś podobnego. Po chwili moim oczom ukazał się budynek, miał na sobie napis Hotel & Bar. To było to czego potrzebowałam, weszłam do środka.

Moim oczom ukazał się bar znajdujący się w rogu pomieszczenia, za którym stał starszy mężczyzna z zarostem, resztę przestrzeni zajmowały stoliki, tylko kilka z nich było zajęte. Podeszłam nieśmiało do baru.

- Przepraszam, mówi pan po angielsku? - Zapytałam przepełniona nadzieją.

- Oczywiście. - Mężczyzna odpowiedział ze szczerym uśmiechem, a mnie ulżyło.

- To świetnie, eeee... - nie wiedziałam jak zapytać czy mogę zapłacić kartą - chodzi o to, że jestem z Midgardu i mam Midgardzką kartę płatniczą. Czy da się nią tutaj zapłacić?

- Jasne, że się da. - Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze bardziej. - Ja również jestem z Midgardu, stąd znam angielski. Co podać?

- Kawę i jakieś ciastko.- Usiadłam na jednym z wysokich krzeseł, które stały obok baru.

- Już się robi, powiedz, co się stało? - Odwrócił się tyłem do mnie, po chwili podał mi zamówienie.

- Co to za pytanie?

- Widać, że jest pani, smutno. - Miał rację.

- Żadna pani, jestem Lara. - Uśmiechnęłam się smutno.

- Robert. Więc? Co się stało? Uwierz mi, że jeśli to z siebie wyrzucisz zrobi ci się lepiej. - Upiłam łyk kawy, była pyszna.

- Mój towarzysz mnie zostawił, powiedział, że ma mnie dosyć i będzie mu lepiej beze mnie... - Spuściłam głowę.

- Miał z tym jakiś powód?

- Chyba, nie poszło zbyt po naszej myśli i on chciał wynająć na jakiś czas hotel, a potem zniknąć nie płacąc. Ja powiedziałam, że mam pieniądze tylko muszę się dowiedzieć, czy da się płacić tutaj kartą, wtedy powiedział, że ma mnie dosyć...

- Rozumiem, chciałaś dobrze.

- Ta, szkoda, że on nie zrozumiał moich intencji. Najgorsze jest to, że bez niego nie wrócę do domu.

ŚmiertelniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz