Rozdział 14

191 13 0
                                    

Skończyliśmy grać dosyć późno, każdy zagrał z każdym, dlatego ja grałam tylko sześć razy, przegrałam tylko z Nat. Po dwóch albo trzech grach Tony przyniósł "soczek", dlatego szłam teraz korytarzem z resztą drużyny około pierwszej w nocy zataczając się i śmiejąc. Znaleźliśmy się na piętrze sypialnianym, po obu stronach długiego korytarza, po jego obydwu stronach w równych odstępach znajdowały się drzwi. Po cztery z każdej strony, po prawej, najbliżej windy pokój miał Steve, dalej Bruce, Nat i Clint, po lewej najbliżej drzwi miał Tony dzielący pokój z Pepper, potem Thor, ja i na końcu Loki. Dowiedziałam się, że w drużynie jest jeszcze kilku członków, ale raczej rzadko się zjawiają, dlatego nie mają pokoju, w sumie to z sześciu osób mieszkających tutaj osób na stałe jest tutaj tylko Tony z Pepper, Nat i Bruce, a reszta zjawia się okazyjnie. Czyli albo akurat trafiłam na moment, w którym wszyscy tu byli, albo Fury kazał wszystkim przyjść.

- To do jutra! - Rzuciła roześmiana Rosjanka wchodząc do pokoju.

- Na razie! - Usłyszałam za plecami któryś z męskich głosów.

Stanęłam przed drzwiami mojego pokoju, napisane było na nich moje imię. Odwróciłam się w stronę korytarza i zdałam sobie sprawę, że ten jest już pusty, nie pozostało mi nic innego jak wejść do swojego nowego lokum. Ku mojemu rozczarowaniu w środku był Fury. Jakoś tak nagle otrzeźwiałam.

- Już myślałem, że nigdy nie skończycie. - Stał dokładnie na środku pomieszczenia z rękami założonymi na klatce piersiowej.

- Siedziałeś tu cały ten czas? - Zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.

Pokój był dosyć duży, po prawej stało duże łóżko zwrócone nogami na równoległą ścianę. Po lewej, w roku stała mała toaletka, na przeciwko mnie stała ogromna szafa, obok niej po prawej były jakieś drzwi, po po prawej od drzwi biurko. Wszystkie meble były białe, natomiast ściany jasnoszare, a podłoga wyłożona była panelami. Kołdra była niebieska, tak samo jak poduszki.

- Tak, najpierw siedziałem u Lokiego, wiedziałem, że nie będzie chciał z wami siedzieć i nie myliłem się. Przyszedłem tu głównie dlatego by powiedzieć ci, że tu jest łazienka - wskazał ręką drzwi za sobą - i pokazać to. - Otworzył szafę.

W środku było pełno ubrań i to nie takich jakie ktoś sobie wymyślił, tylko takie jakie nosiłam. Na dole stało kilka par butów za kostkę, jedne czarne, drugie białe i jeszcze dwie pary zasłonięte tymi pierwszymi. Na półce nad butami leżały równo poskładane dżinsy - wszystkie czarne. Obok półki ze spodniami były jakieś inne spodnie, koszulki i chyba piżamy, obok tego był jakiś pojemnik, pewnie z bielizną. Wyżej były wieszaki, na których wisiały bluzy z kapturem - każda w innym kolorze, obok nich wisiały dwie dżinsowe czarne kurtki. Całkiem po prawej też były wieszaki, tyle, że tam było miejsce na sukienki, było jednak puste.

- Ale wiesz, że mogłam przywieźć swoje ubrania? - Zapytałam podchodząc do szafy.

- Tak, ale postanowiliśmy ci sami wyposażyć cały pokój. - Odsunął się trochę, a ja wzięłam do ręki jednego buta.

- Skąd wiecie jaki mam rozmiar? - Przeniosłam wzrok na czarnoskórego.

- Kobieto, znalezienie takich rzeczy nie jest problemem, z racji tego, że zawsze płacisz kartą po prostu przeskanowaliśmy wszystkie transakcje, a potem zobaczyliśmy co kupiłaś. Stąd wiem, że miałem nie kupować sukienek, zamiast nich bluzy i dżinsy i tak dalej. - Zaśmiał się.

Odłożyłam buta na miejsce.

- Skoro wiesz, że nie noszę sukienek, to po co jest na nie miejsce w szafie? - Złączyłam ręce za plecami.

ŚmiertelniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz