Nagle, w jednym momencie wszystko się skończyło. Światło przeze mnie emitowane zgasło, a ja upadłam na ziemię. A raczej moje ciało upadło, leżało na ziemi bez życia, ale ja nadal unosiłam się w górze. Nie mogłam się poruszyć, ani nic powiedzieć, nawet zamknąć oczu, byłam zmuszona do patrzenia na tę scenę. Tubylcy próbujący mnie obudzić i Loki stojący obok i jak zwykle patrzący na wszystko obojętnie, bez uczuć. Zaczęłam się zastanawiać czy jemu na kimkolwiek zależy. Nienawidził brata ani ojca, a jego matka chyba nie żyła. Wtedy zrozumiałam, że on potrzebuje bliskości, tylko kto może mu ją dać? Moje rozmyślenia zostały przerwane, bo zaczęłam się unosić. Wtedy myślałam, że umarłam i mój duch idzie w stronę nieba, ciekawe co zrobiłby wtedy Loki?
Wzniosłam się jeszcze wyżej, teraz ludzi klęczących nad moim ciałem widziaiłam jako małe, ledwo widoczne kropki. Ujrzałam kosmos i gwiazdy. To był niesamowity widok, Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś równie pięknego. Spojrzałam w górę, wtedy się zorientowałam, że znów mogę się poruszać. W górze była jakaś dziwna, kula, błyszcząca, otoczona jakimś płynnym czymś. Zbliżyłam się do niej i zatrzymałam dokładnie naprzeciwko niej. To była planeta, nie była tak ogromna jak Ziemia, była o wiele mniejsza. Płynne coś wokół planety było srebrne, wydawało się, że to metal, ale nie wiedziałam, jak to możliwe? Jeszcze tego nie wiedziałam, ale od momentu, w którym wpadł na mnie pewien zielonooki mężczyzna moje życie nieodwracalnie się zmieniło.
Z płynnej powłoki wyłonił się jakiś facet, miał srebrną koronę, berło i tak właściwie to cały strój, składający się z jakiejś długiej szaty i czegoś jeszcze, ale jego ubranie było płynne, tak samo jak powłoka planety. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie lękaj się mnie, jestem Królem Planety Metalu.
Że czego? Nie, to na pewno jakiś sen. To nie był sen, przekonałam się o tym chwile później.
- Zostałaś wybrana na moje zastępstwo.
- Jakie zastępstwo? O czym ty mówisz?
- Po pierwsze, jestem twoim królem i tak też masz się do mnie zwracać.
- D-dobrze.. - Głos mi zadrżał, gdy Król Metalu podniósł ton.
- Twoja babcia była moją żoną, ale umarła, bo była tylko człowiekiem, a jak wiesz ludzie nie żyją tyle co my.
- Co my..?
- Tak, jesteś w połowie boginią. - Dodał z dumą.
- Bo-boginią?
- Tak, myślałem, że twoja mama jako potomek twojej babci przejmie moje geny, ale jak widać padło na ciebie.
- Czyli jest pan moim dziadkiem?
- Tak.
- A wie pan co się stało z moimi rodzicami?
- Niestety nie, przykro mi. Mamy mało czasu, muszę ci wszystko wytłumaczyć, zanim twoje ciało przestanie funkcjonować.
- Jak to przestanie? - Byłam tak oszołomiona, że nie miałam pojęcia o czym on mówi.
- W twoim ciele nie ma ducha, bo jest tutaj. Musisz zaraz wrócić, żeby mieć jeszcze do czego wracać, więc od razu przejdę do rzeczy. Potrzebuje potomka, bo kiedy umrę metal się zbuntuje, bo nie będzie miał króla i nastąpi zagłada wszechświata. Do tego czasu muszę cię wszystkiego nauczyć, żebyś była dobrym władcą.
- Będę musiała tutaj siedzieć do końca życia?
- Nie, nie będziesz musiała, jeśli będziesz dobrym władcą.
- Nie rozumiem.
- Zrozumiesz kiedy przyjdzie na to pora. Teraz musisz nauczyć się władać metalem, musi być ci posłuszny. - Przerwał na chwilę oczekując jakiegoś pytania z mojej strony, ale byłam zbyt zaskoczona jego słowami, żeby cokolwiek powiedzieć. - Żeby cię słuchał musisz do niego mówić, dokładnie wydać polecenie jakie ma wykonać, mówisz to w myślach. Na początku pomaga gestykulowanie, gdy opanujesz moc w pełni, będziesz władać metalem jedynie myślami. W tym celu musisz być w pełni skupiona, myśleć tylko o tym co ma zrobić metal. Dopóki nie będziesz gotowa nakładam na ciebie ograniczenie, to ci pomoże w nauce.
CZYTASZ
Śmiertelniczka
FanfictionLara myślała, że jej życie będzie normalne i nudne - tak jak u każdego. Okazało się jednak, że będzie całkiem inne, a to wszystko przez jedną osobę, która wpadła na nią na drodze...