Rozdział 27

176 10 0
                                    


Przebudziłam się, przejechałam ręką po łóżku w poszukiwaniu Lokiego, który leżał tutaj gdy zasypiałam, ku mojemu zdziwieniu leżałam w łóżku sama. Owinęłam się kołdrą i wyszłam z łóżka, na podłodze leżały tylko moje ubrania, łazienka również była pusta, więc zabrał swoje ubrania i uciekł. Trochę mnie to zasmuciło, ale postanowiłam omówić z nim ten temat później. Wyjęłam z szafy jakieś ubrania i weszłam do łazienki uprzednio zdejmując z siebie kołdrę. Szybko się ubrałam, przeczesałam włosy i zajęłam się zbieraniem z podłogi moich rzeczy, sukienkę powiesiłam do szafy, postanowiłam oddać ją Natashy później. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się czy iść do boga kłamstw wyjaśnić tą sprawę, czy najpierw zjeść śniadanie. Nie zdążyłam zrobić żadnej z tych rzeczy, bo drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stał Loki z jakąś tacką.

- Myślałem, że będziesz jeszcze spać jak wrócę. - Zamknął za sobą drzwi.

- Czemu uciekłeś? - Zapytałam łagodnie.

- Zrobiłem ci śniadanie. - Podszedł bliżej i położył tacę obok mnie na łóżku.

Był na niej talerz z naleśnikami z owocami polanymi syropem.

- Naleśniki. Dziękuję. - Spojrzałam najpierw na jedzenie, a potem na czarnowłosego.

- Jesteś o coś zła? - Zapytał po chwili.

- Już nie. - Uśmiechnęłam się i wzięłam do rąk sztućce.

- Już? A o co byłaś zła? - Usiadł na przeciwko mnie.

- Myślałam, że uciekłeś. Bo jak się obudziłam to nie było ani ciebie ani twoich ubrań na podłodze. - Ukroiłam mały kawałek naleśnika i wsadziłam do buzi. Były przepyszne.

- Postanowiłem je zabrać kiedy szedłem zrobić śniadanie.

- Jak ty to robisz? One są cudowne. - Wskazałam widelcem placki leżące na talerzu.

- Nie mogę ci powiedzieć. - Puścił mi oczko.

- A ty coś jadłeś? - Wsadziłam do ust kolejny kawałek boskiego śniadania.

- Nie jestem głodny.

- Śniadanie trzeba jeść. - Podałam mu widelec z nabitym na niego kawałkiem naleśnika.

- To jest twoje śniadanie, więc ty je zjesz. - Odsunął moją rękę.

- Skoro tak się bawisz, to nie pozostawiasz mi wyboru.- Skierowałam widelec w stronę jego ust, a gdy placek zetknął się z jego skórą dodałam. - Jedz.

Wywrócił oczami i otworzył usta.

- Nie wiedziałem, że kiedyś dojdzie do tego, że ktoś będzie mnie karmił. - Wytarł usta rękawem.

- Jak widać się stało. - Opróżniłam talerz do końca. - A teraz druga najważniejsza rzecz o poranku. - Wstałam i zabrałam tackę.

- Niech zgadnę, kawa. - Również wstał i otworzył mi drzwi.

- Otóż to. - Skierowałam się do wyszłam z pokoju. - Wiesz może, czy reszta wróciła w całości? - Dodałam gdy weszliśmy do windy.

- Z tego co wiem to wszyscy oprócz Starka wrócili. - Odpowiedział spokojnie.

- Słucham? Żartujesz, prawda? - Spojrzałam na niego przerażona.

- Nie, mówię jak jest.

- Stark nie wrócił, nie wiadomo gdzie jest, a ty mówisz to z takim spokojem?! - Prawie upuściłam tacę.

ŚmiertelniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz