Rozdział 22

162 10 0
                                    

Znaleźliśmy się w bazie mojego brata i tego drugiego faceta. Budynek nie był duży, składał się z pomieszczenia, w którym była komora i jeszcze jednego. W tym drugim była kanapa, telewizor i lodówka. Jak widać brakło im pieniędzy na lepsze wyposażenie, bo wszystko wydali na komorę. Mieliśmy dwa zadania: ja z Lokim mieliśmy znaleźć coś, w czym mogłaby być moja moc, a reszta przeszukiwała całą resztę. Weszłam do pomieszczenia z komorą i rozejrzałam się, nie było tam nic poza nią oraz panelem.

- Nadal uważasz, że odebrali ci moc? - Loki wszedł za mną i się rozejrzał.

- Tak, chodź. - Podeszłam do otwartej komory.

Chciałam dosięgnąć sufitu, ale byłam zbyt niska, a metal już nie mógł mi pomóc. Spojrzałam porozumiewawczo na boga kłamstw, ten podszedł do mnie i kucnął. Czyli już nawet nie potrzebujemy słów, by się porozumiewać. Stanęłam na jego ramionach, czarnowłosy zaczął powoli wstawać, a ja podtrzymywałam się szklanej ściany. Gdy wyprostował się do końca byłam na wystarczającej wysokości, sięgnęłam do sufitu i pociągnęłam za okrągłe wypustki, okrągła powierzchnia ustąpiła. Odrzuciłam górną część komory i zajrzałam do środka, była tam jakaś gruba, metalowa rura idąca w lewo, nic innego tam nie było. Zeskoczyłam z ramion Lokiego i podeszłam do ściany po lewej.

- Z komory w to miejsce szła jakaś rura. - Przyłożyłam rękę do ściany.

Mój towarzysz milczał, więc postanowiłam działać dalej. Chciałam za wszelką cenę odzyskać moc, dlatego uderzyłam w ścianę z pięści.

Skutek tego czynu był odwrotny do zamierzanego - ściana nie została rozbita, za to ja zostałam odrzucona na tyle mocno, że przebiłam się plecami przez ścianę dzielącą oba pomieszczenia i zatrzymałam dopiero w drugim pokoju na kolejnej ścianie. Jęknęłam, ale nie z bólu tylko z rezygnacji, wygrzebałam się z gruzów i uchwyciłam wzrok wszystkich w pomieszczeniu.

- Nic mi nie jest. - Otrzepałam się z kurzu.

- Przeleciałaś przez ścianę i zatrzymałaś się w drugiej. Na pewno nic ci nie jest? - No tak, przyjaciele się martwią, a Nat szczególnie.

- Czasem fajnie jest być boginią. Macie coś? - Zboczyłam z tematu, bo uznałam go za zakończony.

- Nic a nic. - Podsumował Stark.

- Słabo. Wracam do Lokiego. - Ominęłam gruz i przeszłam z powrotem do drugiego pomieszczenia.

- Wiesz co to za pole siłowe? - Zapytałam stając między ścianą, a zielonookim.

- Niezbyt, wiem tylko, że jest magiczne. Gdybyś mi nie przerwała, to bym się dowiedział i go pozbył. - Złapał mnie za ramię i przesunął na bok.

Nie pozostało mi nic innego jak czekać. Loki łamał zaklęcie, a reszta nic nie znalazła. Czułam, że jesteśmy bliscy naszego celu, jednak nie umieliśmy do niego dotrzeć. Zrezygnowana usiadłam pod ścianą i wyciągnęłam nogi przed siebie. Zamknęłam oczy, oparłam głowe o ścianę i zastanawiałam się co przegapiliśmy. Oczywiste było, że w drugim pomieszczeniu nic nie znajdą, wszystko co było nam potrzebne było tutaj, lub...

- Czy ta dwójka miała przy sobie coś podejrzanego? Jak jakiś pojemnik z dziwną zawartością, czy coś w tym stylu? - Krzyknęłam do drugiego pomieszczenia.

- Nie, a co? - Uzyskałam odpowiedź od Kapitana.

- Zastanawiam się co mogliśmy przegapić. Mogłabym z nimi porozmawiać?

- Jasne, kiedy?

- Jak najszybciej, najlepiej teraz. - Wstałam i podeszłam do blondyna.

- A co z tym? - Wskazał Lokiego łamiącego zaklęcie.

ŚmiertelniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz