Znaleźliśmy się w bazie mojego brata i tego drugiego faceta. Budynek nie był duży, składał się z pomieszczenia, w którym była komora i jeszcze jednego. W tym drugim była kanapa, telewizor i lodówka. Jak widać brakło im pieniędzy na lepsze wyposażenie, bo wszystko wydali na komorę. Mieliśmy dwa zadania: ja z Lokim mieliśmy znaleźć coś, w czym mogłaby być moja moc, a reszta przeszukiwała całą resztę. Weszłam do pomieszczenia z komorą i rozejrzałam się, nie było tam nic poza nią oraz panelem.
- Nadal uważasz, że odebrali ci moc? - Loki wszedł za mną i się rozejrzał.
- Tak, chodź. - Podeszłam do otwartej komory.
Chciałam dosięgnąć sufitu, ale byłam zbyt niska, a metal już nie mógł mi pomóc. Spojrzałam porozumiewawczo na boga kłamstw, ten podszedł do mnie i kucnął. Czyli już nawet nie potrzebujemy słów, by się porozumiewać. Stanęłam na jego ramionach, czarnowłosy zaczął powoli wstawać, a ja podtrzymywałam się szklanej ściany. Gdy wyprostował się do końca byłam na wystarczającej wysokości, sięgnęłam do sufitu i pociągnęłam za okrągłe wypustki, okrągła powierzchnia ustąpiła. Odrzuciłam górną część komory i zajrzałam do środka, była tam jakaś gruba, metalowa rura idąca w lewo, nic innego tam nie było. Zeskoczyłam z ramion Lokiego i podeszłam do ściany po lewej.
- Z komory w to miejsce szła jakaś rura. - Przyłożyłam rękę do ściany.
Mój towarzysz milczał, więc postanowiłam działać dalej. Chciałam za wszelką cenę odzyskać moc, dlatego uderzyłam w ścianę z pięści.
Skutek tego czynu był odwrotny do zamierzanego - ściana nie została rozbita, za to ja zostałam odrzucona na tyle mocno, że przebiłam się plecami przez ścianę dzielącą oba pomieszczenia i zatrzymałam dopiero w drugim pokoju na kolejnej ścianie. Jęknęłam, ale nie z bólu tylko z rezygnacji, wygrzebałam się z gruzów i uchwyciłam wzrok wszystkich w pomieszczeniu.
- Nic mi nie jest. - Otrzepałam się z kurzu.
- Przeleciałaś przez ścianę i zatrzymałaś się w drugiej. Na pewno nic ci nie jest? - No tak, przyjaciele się martwią, a Nat szczególnie.
- Czasem fajnie jest być boginią. Macie coś? - Zboczyłam z tematu, bo uznałam go za zakończony.
- Nic a nic. - Podsumował Stark.
- Słabo. Wracam do Lokiego. - Ominęłam gruz i przeszłam z powrotem do drugiego pomieszczenia.
- Wiesz co to za pole siłowe? - Zapytałam stając między ścianą, a zielonookim.
- Niezbyt, wiem tylko, że jest magiczne. Gdybyś mi nie przerwała, to bym się dowiedział i go pozbył. - Złapał mnie za ramię i przesunął na bok.
Nie pozostało mi nic innego jak czekać. Loki łamał zaklęcie, a reszta nic nie znalazła. Czułam, że jesteśmy bliscy naszego celu, jednak nie umieliśmy do niego dotrzeć. Zrezygnowana usiadłam pod ścianą i wyciągnęłam nogi przed siebie. Zamknęłam oczy, oparłam głowe o ścianę i zastanawiałam się co przegapiliśmy. Oczywiste było, że w drugim pomieszczeniu nic nie znajdą, wszystko co było nam potrzebne było tutaj, lub...
- Czy ta dwójka miała przy sobie coś podejrzanego? Jak jakiś pojemnik z dziwną zawartością, czy coś w tym stylu? - Krzyknęłam do drugiego pomieszczenia.
- Nie, a co? - Uzyskałam odpowiedź od Kapitana.
- Zastanawiam się co mogliśmy przegapić. Mogłabym z nimi porozmawiać?
- Jasne, kiedy?
- Jak najszybciej, najlepiej teraz. - Wstałam i podeszłam do blondyna.
- A co z tym? - Wskazał Lokiego łamiącego zaklęcie.
CZYTASZ
Śmiertelniczka
FanfictionLara myślała, że jej życie będzie normalne i nudne - tak jak u każdego. Okazało się jednak, że będzie całkiem inne, a to wszystko przez jedną osobę, która wpadła na nią na drodze...