Prevc

1K 30 18
                                    

-Domen, błagam cię wstawaj, bo mama zaraz zejdzie na zawał!- Poderwałem się do góry odrywając głowę od blatu biurka. Super, zasnąłem czytając raporty od trenera. I tyle by było ze zrozumienia swoich błędów. Poprawiłem lekko podwiniętą bluzę i ruszyłem w stronę schodów. Zbliżając się do kuchni słyszałem coraz to głośniej krzyki mojej mamy. Zmarszczyłem brwi zatrzymując się w progu.

-Coś ty jej zrobił?- Zapytałem patrząc na swojego najstarszego brata. Peter wzruszył ramionami.

-Ja nic, myślałem, że może ty będziesz wiedział.- Ja także wzruszyłem ramionami. Nie miałem pojęcia o co chodziło mojej rodzicielce.

-Mamo? Możesz nam powiedzieć co się stało?- Kiedy jej wzrok powędrował w moim kierunku poczułem dreszcze. Oj niedobrze.

-Sieroto jedna, zamorduję cię któregoś dnia! Jak ja mogłam do tego dopuścić? Dlaczego mnie spotykają takie rzeczy? Za jakie grzechy?!- Uniosłem brwi, nie rozumiejąc za cholerę co się właśnie działo. Zanim jednak zdążyłem się odezwać, usłyszałem głos Petera.

-Możesz się rozwinąć, mamo? Bo nie mamy pojęcia o co może Ci chodzić.- Było to bardzo niemądre posunięcie, bo na czole mamy zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka. W obawie schowałem się za Peterem.

-To, że ty nie wiesz to mnie nie dziwi. Ale że kanalia nie wie, to nie uwierzę! Przecież musiał przy tym być!- Spojrzałem pytająco na brata, robiąc w głowie rachunek sumienia ale za cholerę nie mogłem się niczego doszukać. - Dziecko się przecież samo nie zrobiło!

-Czekaj, co?- Wydukał mój brat przerywając mamie. Odwrócił się o 360 stopni, niemal zderzając się z moją twarzą. Był przerażony.- Jakie kurwa dziecko?

Wybuchnąłem śmiechem, nie mogąc przetrawić tej chorej sytuacji. Oparłem się o lodówkę zwijając się w pół. Jak gdyby na zawołanie mama wyjęła, nie wiadomo skąd, i przysunęła w moim kierunku zużyty test ciążowy. Wrzasnąłem głośno na jego widok. No błagam na to sikała jakaś laska a ona mi tym przed nosem wymachuje.

-Weź to ode mnie, kobieto! - Znów schowałem się za bratem, tworząc barierę miedzy sobą a mamą.- Peter, każ jej to zabrać!

-Jak strugałeś faceta i nie brzydziłeś się włazić tam gdzie nie powinieneś, to teraz nie masz prawa się tak zachowywać! Masz wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko!- Peter wyglądał na bardzo zdezorientowanego, szczerze to się mu nie dziwiłem. Sam nie byłem pewien co się działo.

Będąc jednak najstarszym z klanu, postanowił opanować huragan Julianna.

-Mamo, skąd ty w ogóle masz ten test? I dlaczego automatycznie pomyślałaś, że to Domena?- Oparłem podbródek na jego ramieniu, mogąc w ten sposób bezpiecznie patrzeć na matkę.

-Bo kogo innego?-Wrzasnęła unosząc ręce do góry. Dobra, poczułem się mocno urażony. Postanowiłem bronić swoją godność.

-O wypraszam sobie. Jedyny i ostatni raz, kiedy miałem tak bliski kontakt z żeńskimi narządami płciowymi był przy moim porodzie. I nie mam w planach tego zmieniać.- Mama przez moment wyglądała jak ryba wyjęta z wody. Peter parsknął śmiechem zasłaniając twarz dłońmi.

-Co jest z wami nie tak? Peter, to w takim razie twoje?- Mama wyglądała, jakby miała zemdleć. - Czy po prostu go kryjesz?

-Ani go nie kryję, ani to nie moje bo co do kontaktów z pochwą to mam jak Domen.- Mama już całkiem nie wiedziała co powiedzieć. Mój brat ją uprzedził. - Kamil w ciążę nie zajdzie.

-Andi tak samo. - Dorzuciłem zza głowy Petera. Ten odwrócił się gwałtownie z uniesionymi pytająco brwiami.- No co, ja Kamila nie skomentowałem.

-O czym wy bredzicie? - Mama patrzyła z jednego na drugiego, ewidentnie nie mogąc pojąć tej sytuacji. -To czyj to jest test?

-Mama, chcę ci przypomnieć, że masz jeszcze 3 dzieci. I żądam przeprosin w imieniu moim i mojego przyszłego męża.- Mówiąc to odsunąłem się od pleców brata.

-Ile wy jesteście razem, że ty już ślub planujesz?- Na moment przymknąłem oczy starając się wykalkulować.

-Kiedy była olimpiada w Pjongczang? - Spojrzałem wyczekująco na brata. Peter wytrzeszczył oczy.

-2018. Jaja sobie robisz? Ponad dwa lata?-Kiwnąłem głową.

-A ty ile jesteś z Kamilem ?- Pero lekko podrapał się po karku.

-Od 2014.- Zrobiłem taką minę, że byłem szczęśliwy z powodu tego że mój brat był zbytnio zaobsorbowany całą sytuacją na zgryźliwe komentarze.

-Czy wy sobie ze mnie jaja robicie? Czemu ja o niczym nie wiem? - Zamachnęła się, uderzając nas w potylice. - Macie ich tu przyprowadzić i guzik mnie to obchodzi. I tak macie przesrane. Peter 6 lat, 6lat?! A ty gówniarzu nie jesteś lepszy. - Ej, ale w takim razie, czyj jest ten test?

-Hejka, co to za grupowy uścisk?- Nasze głowy zwróciły się w stronę przejścia, w którym stał Cene. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo z Peterem.

-Ty cholero jedna! Ale się będziesz tłumaczył!- Zawołała mama wyswobadzając się z naszych ramion. Chwyciłem Petera za przedramię ciągnąc go w stronę wyjścia. Nie chciałem być świadkiem egzekucji starszego brata.

-Dzwoń do Wellingera. Trzeba załagodzić sytuację w domu.- Przytaknąłem przeczesując włosy. Peter parsknął śmiechem.- Ale tego się nie spodziewałem. To jest jednak Cene.

-Cicha woda.- Skwitowałem.

Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz