tandexprevc

678 32 11
                                    


-Kochanie, kochanie. Domiś, słonko. – Mówiłem starając się obudzić leżącego na mnie chłopaka. Jednak moje starania szły na marne, chłopak nadal twardo spał oplatając mnie przy tym jak bluszcz. A ja, naprawdę musiałem iść siku. Bardzo, bardzo. Usłyszałem śmiech Halvora.

-Przerzuć go na plecy. – Uniosłem brwi. To nie było takie proste jak mu się wydawało.

-Po pierwsze, on jak śpi to waży tonę. Zwłoki są ciężkie. Po drugie, myślisz że nie próbowałem? Jakby mi się to udało, to i tak mnie nie puści i to ja będę na nim leżał w dużo bardziej niezręcznej pozycji niż on teraz. Po trzecie, nie będę używał siły, żeby go obudzić więc nawet nie proponuj mi swoich wspaniałych pomysłów. – Halvor wzruszył ramionami i niespodziewanie strzelił Słoweńca z liścia w policzek. Instynktownie mocniej objąłem ciało Domena i posłałem przyjacielowi mordercze spojrzenie. Chłopak zmarszczył brwi i schował twarz w materiale mojej koszulki.

-Ała. – Wyburczał, co było słabo słyszalne przez to, że mówił bardziej do mojego brzucha. Uniósł się delikatnie i posłał mi zbolałe spojrzenie. W jego ciemnych oczach zabłyszczały łzy. Rozdziabiłem usta i znowu spojrzałem na Halvora.

-Czemu go tak mocno uderzyłeś! Debilu!- Zawołałem obejmując dłońmi twarz Domena. Na jego prawym policzku pojawił się czerwony odcisk dłoni Halvora. Wyglądało bardzo boleśnie. Pogładziłem go po nosie. – Kochanie, bardzo cię boli? Halvor, zabiję cię idioto.

-No co, ty mu krzywdy nie zrobiłeś. – Powiedział od niechcenia.

-Ale ty też nie miałeś tego robić!- Krzyknąłem wściekły w jego kierunku. Domen z powrotem ułożył się na moim torsie. Zareagowałem, zanim z powrotem zasnął. Delikatnie go przekręciłem, tak że wylądował na poduszce. Posłał mi zdziwione spojrzenie. Cmoknąłem go w wykrzywione przez grymas usta. – Musze do łazienki, zaraz wracam.

Szybko pobiegłem załatwić swoją potrzebę. Kiedy wróciłem, Domen leżał na boku walcząc ze snem. Uśmiechnąłem się widząc jak uroczy był. Ułożyłem się obok niego, a Słoweniec rozłożył ramiona przywołując mnie tym do przytulenia go. Wziąłem go w ramiona i pozwoliłem mu ułożyć się na mojej piersi. Wtedy zauważyłem brak mojego przyjaciela.

-Gdzie jest Granerud?

-Poszedł spać do Roberta. – Przytaknąłem patrząc na jego policzek. – Mogłeś mnie pocałować.

-Co?- Zapytałem, nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.

-Żeby mnie obudzić. Zawsze się budzę jak mnie całujesz, kiedy wstajesz. – Powiedział sennie. Nie miałem o tym pojęcia.

-Szkoda, że nie wiedziałem o tym zanim Halvor zdzielił cię w twarz. 

Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz