forfangxtande

684 38 5
                                    

-Tato?- Rozchyliłem powieki i spojrzałem na stojącego przed moją twarzą 6 latka. – Mogą z tobą spać?

-Chodź. – Uniosłem rąbek kołdry a chłopiec ułożył się na skraju materaca przytulając z całych sił pluszową krowę. Przeczesałem palcami jego wiecznie zmierzwione jasno brązowe włosy. – Nie możesz spać?

-Zły sen. – Wytłumaczył przysuwając się bliżej mnie. Widząc, że uścisk jego małych dłoni na krówce staje się jeszcze mocniejszy zaczynałem się domyślać czego mógł dotyczyć ten sen.

-Śnił ci się tata?- Przytaknął i pociągnął noskiem. Objąłem go, jak każdy rodzic nienawidziłem patrzeć jak moje dziecko płacze, najgorszy było to, że nie mogłem nic w tym momencie poradzić. Sam musiałem walczyć ze łzami. – Chcesz mi opowiedzieć? Może pomoże?

-Śnił mi się wypadek. – Wyszlochał w moje ramie. Poczułem jak w moim gardle tworzy się ogromna gula. – Ten duży samochód jechał prosto na nas. Tata nie mógł nic zrobić. Uderzył w nas, tata był cały we krwi, odwrócił się do mnie i zapytał czy cos mi jest, czy coś mnie boli. Odpowiedziałem mu, że nie. Powiedział mi, że mnie kocha, że wszystkich nas bardzo kocha. A potem wyciągnął do mnie rękę i już się nie odezwał.

-Kochanie. – Przytuliłem do siebie łkającego synka, sam czując jak po moich policzkach spływają łzy. Nie mogłem sobie wyobrazić jaką miał traumę, oglądał na własne oczy jak jego ojciec umiera. – Jesteś bezpieczny. Wiem, że tęsknisz za tatą, ja też. Bardzo. To normalne, zawsze będzie nam go brakowało, bardzo go kochaliśmy i on nas też. Ale tatuś już nie może do nas wrócić. Pamiętasz, jak opowiadał ci, że gdy ktoś umiera staje się gwiazdką na niebie? Tatuś jest teraz najjaśniejszą gwiazdką i codziennie patrzy na ciebie i Norę.

-Wolałbym, żeby tu był. – Wyszeptał, przymknąłem powieki i cmoknąłem go w czubek głowy.

-Ja tez synku, ja też.

Rok później.

-Colin, proszę cię nie dokuczaj jej. – Posłałem karcące spojrzenie w kierunku siedmiolatka. – I nie, to nie jest zabawa bo Nora się denerwuje. Oddaj jej cumelek.

-No dobra. – Oddał dziewczynce smoczek, który automatycznie wsadziła do buzi. Colin podszedł do mnie opierając się o lodówkę. Uniosłem pytająco brwi.

-Słucham pana. – Ułożyłem dłonie na biodrach.

-Będzie babcia Ann? – Zapytał przekładając magnesy na lodówce.

-A czemu by miało jej nie być? – Wsadziłem mięso do piekarnika i spojrzałem na syna. Wzruszył ramionami. – Będzie. Babcia Trude będzie za tydzień bo dziadek ma dzisiaj zabieg na kolano.

-A kto przywiezie tort?- Wiedziałem już co było powodem jego pytań. To były jego pierwsze urodziny bez Johanna. Kucnąłem przed nim poprawiając mu koszulę.

-Wujek Kenny przywozi tort, wujek Robert przywiezie zapas szampana tak duży, że bąbelki ci będą uciekać przez nos. – Pstryknąłem go w nosek na co lekko zachichotał. -Wujek Kamil obiecał, że przywiezie ci twoje ulubione ciasteczka od babci Krysi. Reszta też poprzywozi jakieś pyszności.

Usłyszałem trzask drzwi wejściowych i szybkie kroki, a po chwili do salonu wszedł obładowany balonami Andreas.

-A wujek Andy przywiózł balony.- Col przytaknął z szerokim uśmiechem.

-Hej wam. – Odłożył balony na bok i wziął na ręce Norę. Dziewczynka zapiszczała wesoło.- Hej, Lola. Ale masz piękną sukieneczkę, ciekawe kto ci taką kupił.

-Bo popadniesz w samo zachwyt, Welli. – Niemiec podszedł do nas i zmierzwił wolną dłonią włosy Colina.

-Hej ,Cols. Wszystkiego najlepszego. Siedem lat to już poważny wiek. Kiedy to zleciało, pamiętam jak wczoraj byłeś taki mały jak Lola. – Podrzucił delikatnie półtoraroczną dziewczynkę na co zachichotała. Kucnął, by być na poziomie Colina. – Prezent czeka na ciebie w pokoju.

Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz