johansson

669 21 22
                                    

-Co oni tam robią? – Spojrzałem na przyjaciela, który stał na łóżku przykładając ucho do ściany. Odłożyłem telefon skupiając się, aby usłyszeć coś co rzekomo słyszał blondyn. Przez chwilę był cicho, jednak kiedy już chciałem ochrzanić blondyna usłyszałem głośny jęk i uderzenie o ścianę. Wstałem i usiadłem na łóżku w okolicy nóg Halvora. – I co ćwoku, teraz mi wierzysz?

-Cicho. – Przyłożyłem ucho od ściany. Znowu usłyszałem jęk. Spojrzałem na Halvora. – Kto ma tam pokój?

-Johann. – Odpowiedział ze śmiechem.- Jedynkę.

-Z kim on tam jest?- Wzruszył ramionami. – Może padnie jakieś imię, ale jak on tu ogarnął jakąś laskę?

Halvor usiadł na kolanach i zaczął się nieopanowanie śmiać.

-Wsłuchaj się lepiej. – Zrobiłem jak kazał, blondyn przeszkadzał mi swoim śmiechem, więc zasłoniłem mu usta dłonią. Po chwili zrozumiałem o co mu chodziło. Bo to nie jakaś dziewczyna wydawała te odgłosy, tylko nasz przyjaciel. Spojrzałem na chłopaka z szeroko otwartymi oczami.- No właśnie. Pytanie jest więc następujące. Kto tam jest i dlaczego nie jest ze mną?

-Ktoś tu jest zdesperowany, widzę. – Halvor poruszył sugestywnie brwiami podskakując na łóżku.

-Musimy się dowiedzieć.- Pchnąłem go lekko co spowodowało, że spadł z łóżka. Spojrzał na mnie nienawistnym wzrokiem.

-Jak chcesz to zrobić, geniuszu? Wejdziesz im tam? – Prychnąłem na samą myśl o tym. A wiedziałem, że chłopak byłby do tego zdolny.

-Kuszące, nawet bardzo. Ale nie. Niech się Johann nacieszy, ale ja się dowiem kto tam jest. Bo ja też chcę to przeżyć. – Oparł się ramionami na skraju łóżka.

-Załamujesz mnie. Dlaczego ja mam w tym uczestniczyć?- Zapytałem, już nie mogąc doczekać się odpowiedzi młodszego chłopaka.

-Bo mnie kochasz, bo jestem twoim przyjacielem, który naprawdę potrzebuje się z kimś przespać. A przyjaciołom w potrzebie się pomaga. A to.- Wskazał na ścianę zza której nadal dochodziły wiadome odgłosy. – Brzmi bardzo obiecująco.

-Mam cię dość, dziecko. – Westchnąłem opadając na poduszki. – Idź czatować na korytarzu.

-Nie mogę, to będzie źle wyglądało. Plus jest cisza nocna i jakby mnie trener zobaczył to by mnie zabił. A potem by mnie tu za uszy przywlókł. Nasłuchuj czy ktoś wychodzi. – Na czworakach przedostał się pod drzwi.

Xxx

Na moje szczęście, a na nieszczęście Halvora nikt nie wyszedł. Blondyn więc o 6 rano wypadł na korytarz i łaził po nim bez celu. Po 15 minutach drzwi naszego pokoju się otwarły i zatrzymał się w nich Granerud. Jak sądziłem, znudziło mu się.

-Chodźmy na śniadanie. Umieram z głodu. – Przytaknąłem i podniosłem się z łóżka, zatrzymałem się jednak gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Chwyciłem za klamkę przymykając drzwi, zostawiając szparę wystarczająco szeroką dla dobrego widoku na dziejące się wydarzenia. Klęknąłem pod Halvorem i dzięki temu oboje wszystko widzieliśmy. Z pokoju Johanna wyszedł... Wellinger? Zatrzymał się tuż przed drzwiami i objął stojącego w progu Frofanga w talii. Nasz rodak ułożył dłonie na jego karku. Z ciekawości zerknąłem na Halvora, wzrok miał wbity w dwójkę chłopców a jego nos był mocno zmarszczony.

-Nie chcę, żebyś już szedł.- Usłyszałem głos Johanna. Nachylił się i złączył ich usta w głębokim pocałunku, bardzo głębokim. Zaczynałem się obawiać, że ktoś ich nakryje.

-Też nie chcę, ale oboje wiemy, że mamy swoje obowiązki.- Powiedział Niemiec odrywając się od ust mojego kumpla. – Po sezonie nie pozbędziesz się mnie tak szybko.

-Nie wypuszczę cię z łóżka. Musimy zrobić zapasy do sypialni. – Andi się zaśmiał.

-To ci mogę obiecać. Nie byłem dzisiaj zbyt ostry?- Duże dłonie Wellingera znalazły się na pośladkach Johanna, co spowodowało jego lekkie mruknięcie zadowolenia. Zaczynałem się zastanawiać, czy nie naruszamy za bardzo ich prywatności.

-Wstałem, więc nie. A z resztą wiesz, że nie lubię jak traktujesz mnie jakbym był ze szkła. Lubię jak mnie trochę sponiewierasz, myślę o tym cały dzień. – Przeczesał palcami makabrycznie rozwichrzone włosy chłopaka. Dlaczego jeszcze nikt nie wyszedł z pokoju? Gdzie się wszyscy podziali?

-Jesteś najgorszy, kochanie. – Wellinger znów złączył ich usta.- Do zobaczenia na śniadaniu.

-Przyjdziesz wieczorem? – Blondyn pokiwał głową. – Kocham cię.

-Ja ciebie bardziej. – Odpowiedział Niemiec po czym z uśmiechem zaczął odchodzić.

-Nie ma takiej możliwości!- Zawołał za nim Johann. Poczułem jak Halvor się prostuje i zamyka drzwi.

-Nosz kurwa mać!- Opadł na łóżko twarzą w dół. Zaśmiałem się podnosząc się z ziemi i siadając obok niego. – Ale że Welli taka bestia w łóżku. Tego się nie spodziewałem.

-Ale ty tego nie doświadczysz. Chyba, że odbijesz Johnnemu chłopaka. – Chłopak krzyknął w poduszkę. – Jak się czujesz z tym faktem?

-Mam jeszcze większą chcicę.- Spojrzał na mnie i jakby go olśniło. To nigdy nie było dobra rzeczą. Zerwał się do pozycji siedzącej. – Robbie, mój najlepszy, najmądrzejszy, najprzystojniejszy przyjacielu. Widziałem cię w bieliźnie błagam pozwól mi to wykorzystać.- Spojrzałem na niego niedowierzając.

-Nie ma takiej możliwości. Halvor, nie. Załóż sobie tindera, czy jakieś inne badziewie. Na pewno ktoś..- Nie skończyłem, bo blondyn usadowił się na moich kolanach, poruszając przy tym biodrami. Byłem tylko słabym człowiekiem, okej. – Halvor, zejdź.

-Nie, wiem że to przyda się nam obu. – Znowu poruszył biodrami. Unieruchomiłem go zaciskając dłonie na jego pasie.

-Proszę, błagam, błagam. Wybuchnę jeśli się z kimś nie prześpię! Robbie, bądź dobrym przyjacielem. Czuję, że nie masz nic przeciwko. – Kontynuował błagalnym głosem blondyn.

-Dobra! Zamknij się już. – Zarzucił mi ramiona na szyję ze zwycięskim uśmiechem.

-Yay! Jesteś najlepszy. A teraz się pośpiesz i zdejmuj gacie. – Jego głos był nader wesoły. Wywróciłem oczami patrząc jak chłopak zdejmuje koszulkę. 

Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz