granerudxstoch

765 46 17
                                    

-Mógłbyś się przesunąć? –Kamil mruknął coś w poduszkę ale się nie odsunął. Wywróciłem oczami przechodząc nad jego drobnym ciałem. Zahaczyłem stopą o zwiniętą na skraju łóżka kołdrę o mało nie upadając twarzą w dywan. Przeczesałem odrastające mi włosy i ruszyłem do pokojowej łazienki. Spojrzałem na siebie w lustrze. Na szyi miałem liczne ślady po poczynaniach Stocha, tak samo na ramionach i łopatkach. Oparłem dłonie o umywalkę strzelając karkiem. Chwyciłem za wiszący na ścianie ręcznik i zmoczyłem go wodą. Otarłem tors i wróciłem do pokoju. Zatrzymałem się w progu patrząc na leżącego na brzuchu Kamila. Jego powieki były zamknięte, ale byłem w stanie powiedzieć, że nie śpi. Usiadłem na skraju materaca przewracając go na plecy. Jęknął zapewne czując lekki dyskomfort. Obmyłem go lekko po czym odrzuciłem ręcznik na bok, nie mój pokój. Nie mój problem, pomyślałem. Mruknął zadowolony, rozchylając minimalnie powieki.

-Dzięki. Nadal zaskakuje mnie fakt, że nie zawsze jesteś takim dupkiem. – Wychrypiał zmęczonym głosem. – Idziesz do siebie?

-Mhm, rozmowa z tobą nie przynosi mi żadnych korzyści. Dobrze, że podczas seksu za dużo nie gadasz. – Stwierdziłem słusznie, za co oberwałem z kolana. – E e, opanuj te nóżki.

Pocałowałem go w udo, zagryzając mocno delikatną skórę. Kamil jęknął, układając dłoń na mojej głowie.

-Chyba miałeś wychodzić. – Uniosłem na niego wzrok, intensywnie mi się przyglądał. Puściłem mu oczko ciągnąc go równocześnie za biodra w moim kierunku. Zapiszczał nie spodziewając się tego. Strzelił mnie dłonią w potylicę.

-Oddam ci. – Zagroziłem, na co wywrócił jasnymi oczami. Złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, jego szczupłe uda objęły mnie w pasie. Wiedziałem, że jeszcze do siebie nie wrócę.

Xxx

-Jak nie będę w stanie usiąść na belce, to cię zabiję. – Powiedział Kamil, a jego głos był zniekształcony przez poduszkę. Parsknąłem śmiechem zapinając guzik spodni. Posłał w moim kierunku środkowy palec.

-Jeszcze przed chwilą nie chciałeś przestawać, twoja głupota. – Wzruszyłem ramionami zakładając bluzę.

-Nie moja głupota tylko twój... - Rzuciłem w jego twarz parą bokserek, czystych. – Chuj. Ale ja cię nie lubię, to jest niesprawiedliwe. Masz tak okropny charakter ale w łóżku jesteś wspaniały.

-Life is brutal. Ty tez możesz być. – Posłał mi mordercze spojrzenie.

-Spieprzaj, debilu. – Zaśmiałem się chwytając za telefon. Pokazałem mu środkowy palec i wyszedłem. Ze śmiechem pokonałem odległość dzielącą nasze pokoje. Kiedy wszedłem do pokoju, Lindvik zmierzył mnie czujnym wzrokiem.

-Masz koszulkę na lewo. – Zauważył zgodnie z prawdą. Odrzuciłem bluzę na bok. – I zostawiłeś prezerwatywy na łóżku.

-Faktycznie. – Spojrzałem na łóżko na którym leżało opakowanie gumek. Zdjąłem koszulkę i założyłem ją z powrotem tym razem w dobrą stronę. Lindvik posłał mi przerażone spojrzenie. Olśniło mnie. – Cos ty myślał, że ja na dziwki chodzę?

-A tak nie jest?- Parsknąłem na jego oburzenie.

-Nie, sypiam z jedną osobą i nie muszę za to płacić. – Opadłem na materac zrzucając gumki do plecaka. Wtedy do mnie dotarło. Byliśmy na wyłączność, z nim nie bałem się sypiać bez zabezpieczenia a z moim byłym nigdy by mi to nawet przez myśl nie przeszło. Odgoniłem te myśli, nie warto się w to zagłębiać. – Nie jest aż taki dobry, żeby mu za to płacić.

-Ale musi być wystarczająco dobry, patrząc że do niego wracasz. – Wzruszyłem ramionami na słowa przyjaciela. – Chyba, że nie chodzi tylko o seks.

-Nie bluźnił, Lindvik. – Powiedziałem stanowczo. Chłopak przytaknął a mój telefon zasygnalizował mi przychodzącą wiadomość.

-Idę się ukąpać. – Machnąłem ręką na jego słowa. Odczytałem wiadomość od Stocha.

Stoch: wyrzuciłeś gumki po drodze? Czy ich nie mieliśmy?

Ja: nie mieliśmy

Stoch: mam się martwić i umawiać na badania ?

Ja: z nikim innym nie śpię

Stoch: ja też nie

Stoch: bez było lepiej

Ja: ditto

Ja: idź spać

Stoch: za kogo się masz, żeby mi rozkazywać?

Ja: pięć minut temu nie umiałeś sformułować poprawnego zdania

Stoch: powinieneś się już przyzwyczaić

Stoch: nie usnę

Stoch: tak mi dziwnie

Stoch: pusto

Ja: up for r3?

Stoch: będę tego żałował

Ja: żadna nowość

Podniosłem się i bez pukania wszedłem Lindvikowi do łazienki. Chłopak stał pod prysznicem spłukując szampon z włosów.

-Wychodzę, zamknij sobie drzwi. – Przytaknął i gestem ręki mnie wygonił.

Chwyciłem za telefon i przebiegłem do pokoju Polaka. Kiedy zamykałem za sobą drzwi, Kamil wyszedł z łazienki. Zdjąłem koszulkę, odrzucając ją w kąt.

-Mówiąc, że jest pusto miałeś na myśli to, że nie gadam czy ...- Nie pozwolił mi dokończyć łącząc nasze usta w pocałunku. Uniosłem go do góry chwytając za jego pośladki. Objął mnie nogami w pasie. Zaśmiałem się w jego usta. Oderwał się na moment.

-Nienawidzę z tobą rozmawiać, Granerud. – Wywróciłem oczami opierając go o drzwi i zamykając mu usta pocałunkiem. 



Maratonu z Halvim ciąg dalszy, a ten ship został zainspirowany pewną konwersacją w komentarzach. :P 

Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz