Rozdział 19

50 2 4
                                    

-No hej... - powiedział Laurens.
-Jack, co ty odwalasz?

Ponieważ nadal miał kaca po wczorajszym upiciu się, John nie do końca rozumiał co się dzieje.

-Ale - zaczął miłośnik żółwi - ale powiedzieliście że przyszliście do żółwia. Którego nazywacie źle, ponieważ jego pierwsze imię zmieniłem na Phi... - Herc zakrył mu usta.

Serio? Znowu ktoś to robi? Czasem miło jest dokończyć zadanie.

-Nie obchodzi mnie to! Nie obchodzi mnie imię twojego żółwia! W ogóle żadne żółwie mnie nie obchodzą w tym momencie!

-Czy wy to słyszeliście, mes amies?
-Masz rację Wewnętrzny Lafayette'cie!
-Jak oni śmią! Jako twój rozsądek mówię ci byś go wyrzucił z domu!
-No nawet ja straciłam nadzieję w to, by Muligan stał się dobrym przyjacielem.
-Nadzieja ma rację! Po tym co zrobił...
-Halo! Jako Mózg ja podejmuję decyzje!
-Ale...
-Ej! Nie przerywaj mi. Uważam, że zrywanie przyjaźni to zbyt pochopne działanie, ale rzeczywiście Herc przesadził. Niech wyjdzie z domu Johna, przemyśli swoje zachowanie, a potem wróci i przeprosi.
-Dobra, już go wyganiam.

-A ja myślałem, że kto jak kto, ale ty nigdy mnie nie zdradzisz. Laf, ty możesz zostać. A ty Muligan, ZA DRZWI! I bez dyskusji! Przemyśl to, co powiedziałeś.
-Przecież...
-JUŻ!

Hercules wyszedł za drzwi, zostawiając skonsternowanego* Lafa i dumnego z siebie Johna samych w domu.

-Yyym... Słuchaj - zaczął uważając na słowa Francuz. - widzę, że masz problem. To znaczy - poprawił się szybko, w obawie, by także nie zostać wyrzuconym z mieszkania Laurensa - jesteś zdenerwowany, i dodatkowo upity. Ale musisz wziąść się w garść! Wiesz, że to źle wpływa na żółwia.

-Hmm. Ma rację. Hej! Depresja, Alkoholizm i Stany Lękowe! Nie jesteście już szefami. Zdrowy Rozsądek, teraz ty tu rządzisz.
-OŁ JE BEJBE!
-Dobra może powinienem przemyśleć czy na pewno powiniene-
-DO ROBOTY! MUAHAHAHAHAHA! Wyrzuty Sumienia, Wewnętrzny Lafayette! Macie przemówić Johnowi do rozsądku!

-Masz rację! Mam teraz takie wyrzuty sumienia... I wiesz co? Chyba obudziłeś we mnie mojego Wewnętrznego Lafayetta!
-Wewnętrzne co, bon sang?

Laf był zdezorientowany. John nie miał pojęcia czemu. Czy Laf nie miał swojego wewnętrznego Lafa? Dla wpół pijanego jeszcze mózgu Laurensa było to absolutnie bez sensu.

-Słuchaj, mon ami - zaczął Laf. - Nie przyszedłem tu tylko do, eeee, Philipa, ale także do ciebie. Aleks kazał mi tu przyjść i cię przekonać, że musisz z nim porozmawiać.
_____________________________

*OMG jakich ja słów używam

Haj gans,

Ogólnie planuję pisać to fanfiction cały czas, ale jednocześnie pracuję nad inną książką. Rozdziały będą pojawiać się co jakiś czas, ale raczej raz na dwa tygodnie niż raz na tydzień.

Nie wiem co jeszcze napisać.

Baj ganss

"lams: Te Trzy Literki"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz