Rozdział 3

183 15 11
                                    

-Ej Laf, wiem że lubisz prowadzić akcje na ulicy ale... - Laurens próbował wymyślić jakiś powód, dlaczego on miałby to zrobić. Jakiś, który nie byłby popisywaniem się przed Aleksem.
-Co? Wpadł Ci w oko? Nie ma sprawy, Jack. Chociaż raczej dużo nie zdziałasz. Sto procent hetero.
-Ale ja nawet  nie wiem o czym ty...
-Sza! I takt wszyscy o tym wiedzą, może oprócz ciebie, mon ami. Podoba Ci się. Prowadź se tą akcję. Nic mi się nie stanie.
-Dzięki, stary!

Laurens był zdziwiony, że tak łatwo poszło, ale i podekscytowany. Ma okazję pokazać się od jak najlepszej strony!

TAK! Udało się! Teraz nic i nikt mnie nie powstrzyma. Może nawet nie zrobię z siebie debi...

I... Potknął się o krawężnik. Wywalił się na twarz, przyjaciele się śmieli. To nie miałoby znaczenia ale... Aleks pokładał się koło niego że śmiechu.

No jasne. Na co ja liczyłem! ZAWSZE robię z siebie debila.

Czerwony że wstydu John wstał i otrzepał się. Po prostu świetne pierwsze wrażenie. Tylko wyszli, i już się wyłożył. Typowe. Nie wywaliłby się, gdyby było mu wszystko jedno. Ale teraz, gdy to była ostatnia rzecz jakiej chciał...

-Ha, dobra, to skoro już przestałeś się wydurniać - śmiał się Herc - może pójdziemy w końcu na ten plac?
-Tak... Dobry pomysł - i pewnie ten pomysł wypali, bo jest Herca, a nie jego.
-Tak! Nareszcie! Czy zawsze jak gdzieś idziecie marnujecie czas na wywalanie się? - żartował Aleks.
-Nie, tylko John - Lafayette, już nie żyjesz - My traktujemy to poważnie.
-Taaa... Odezwał się... - Zabiję go, jak tylko będzie okazja - Bo Ty akurat jesteś najlepszy.
-No, to chyba oczywiste! - Egoista

Niestety to prawda. Laf jest idealny i najlepszy we wszystkim.

Czy jest jakakolwiek szansa, że pokażę się od najlepszej strony? Może chociaż akcja się uda. Nie no, kogo ja oszukuję?!

"lams: Te Trzy Literki"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz