Rozdział 6

138 7 8
                                    

Przez chwilę była absolutna cisza. Jakby cały świat zamarł.

Ale niestety tą ciszę przerwał Aleks. Zaczął się chichrać.

-Haha, jezuuu - wręcz dusił się ze śmiechu - przez chwilę w to uwierzyłem... Ty to umiesz nabrać człowieka... Jeju...

-Mówiłem Ci że nic z tego nie będzie!
-No to mu to wyjaśnij. Ciągle żartujecie i ma pełne prawo myśleć że to żart.
-Ale skoro się śmieje to mnie nie kocha.
-Albo wręcz przeciwnie. Kocha cię ale boi się ci to powiedzieć. Albo nie chce myśleć że jest gejem.
-Może być też biseksualny.
-What ever. Po prostu mu wyjaśnij.

-Aleks... Bo Ty chyba nie zrozumiałeś...
-Haha... Dobra Jack, a tak na serio kto to jest?
-Aleks, to nie jest śmieszne. Ja... ja nie żartuję! - John spanikował. Serce waliło mu w piersi, był bliski histerii. Wszystko poszło nie tak! - Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem, wiem że cię kocham. Całym sobą.
-Ja też cię kocham.

Niemożliwe! Jednak się udało! Dobrze, że mu powiedziałem. Nareszcie będę miał chłopaka! To jest zdecydowanie najlepszy dzień mojego życia!

-Jesteś moim najlepszym przyjacielem!

Tia. Najlepszy. Mhm. Jasne...

-Kocham cię, John. Serio. Jako przyjaciela. Zawsze będę cię wspierał. Tak samo jak Laf i Herc.

Aaaaaa! Jaki z niego słodki, uroczy, przystojny, mądry, cudowny, idiota! Jak mam go przekonać że nie żartuję i mówię serio?

-Ale ja cię kocham, Aleks! Nie jak przyjaciela, tylko... No wiesz o co mi chodzi!
-No właśnie nie za bardzo...

-Co ja mam z nim zrobić! Chciałeś mu powiedzieć, teraz coś wymyśl!
-Nie muszę. Ty dobrze wiesz co masz robić.
-Nie mam pojęcia!
-Wiesz, tylko nie wiesz o tym, że wiesz.
-Co?
-Dobrze wiesz o co chodzi.
-...
-No pocałuj go!
-No nie wiem...
-Dajesz!
-Ech... raz kozie śmierć.

Zrobił to. O. Mój. Boże. To było uczucie... Nie da się tego wyrazić słowami.

Ale nie mogło to trwać wiecznie. Aleks wyrwał się mu i pobiegł do namiotu.

Taaaa. Najlepszy dzień życia.

"lams: Te Trzy Literki"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz