Rozdział 4

170 12 2
                                    

Doszli na plac. Laurens się denerwował. Nie bał się że straż ich złapie, tylko że się wygłupi. W sensie wiedział że tak będzie. Ale bał się jak bardzo.

-Dobra, to... Co teraz? Nigdy wcześniej nie byłem na takiej akcji - Aleks był bardzo podekscytowany.
-Ja nie wiem - Lafayette spojrzał się na Laurensa - dzisiaj on rządzi.
-Taaaak, no więc... tego...

Weź się w garść, John! Szybko, wymyśl coś! Bo weźmie cię za jeszcze większego idiotę, o ile to możliwe.

-On chciał powiedzieć, że musimy zwrócić na siebie uwagę wszystkich na tym placu. Więc my pobiegniemy w tłum zaczniemy krzyczeć o rewolucji, a potem pobiegniemy do Laurensa. W ten sposób wszyscy zaczną zwracać na niego uwagę.
-Właśnie - Najmniej. Kreatywna. Odpowiedź. Na. Świecie. - Ale, najpierw sprawdźcie czy nie ma straży. Jeśli to możliwe, wolałbym uniknąć kłopotów.
-Super! No... To na co my czekamy?!

Chłopaki pobiegli w tłum. Po kilku chwilach usłyszał krzyki.

-RE-WO-LUCJA! RE-WO-LUCJA!

Narazie wszystko idzie zgodnie z planem. Zobaczył chłopaków biegnących w jego stronę. Wszystkie oczy na placu skierowały się na niego.

-Więc...

Zanim zdążył coś powiedzieć, Laf go przepchnął i zaczął mówić. Był w tym niezły. Kurde.

-Ej, ale się popisuje - Aleks podszedł do niego i pomógł wstać. - Widać, że on tylko się popisuje, ale to ty jesteś mózgiem tej paczki.
-Tiaaa... Jasne... Dzięki?

Ale cringe.

Tak. To W OGÓLE nie jest tak, że to Laf wszystko obmyśla i dodatkowo wykonuje. To nie jest tak, że to Laurens się popisywał przed Aleksem. Nieeee.

W każdym razie, akcja się udała. Jako jedyna rzecz w tym dniu. Potem jeszcze wypili trochę drinków położyli się spać. A Laurens przez całą noc śnił o Aleksie...

"lams: Te Trzy Literki"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz