Evening & Morning

4.3K 290 173
                                    

      Słabe światło salonowej lampki rozjaśniało pomieszczenie, w którym siedział Dazai. Z początku próbował jeszcze zasnąć, ale po przetestowaniu chyba każdej możliwej pozycji poddał się i ze zrezygnowaniem sięgnął po dokumenty w celu kolejnego przejrzenia ich zawartości. Przetarł podkrążone oczy, nigdy dobrze nie sypiał, a powód tego był dla niego zagadką. Nie pił kawy wieczorami, żadnych energetyków, starał kłaść się o ludzkich godzinach, a dalej nie potrafił odpłynąć, jakby sam Morfeusz robił mu na złość i bronił przed nim dostępu do swojego królestwa.

      Zamyślony wertował karty z danymi porwanych kobiet, pomyślał, że może uda mu się odgadnąć jaki typ lubi porywacz, by lepiej przygotować Nakaharę do zadania, jednak nie było ani przeważającego koloru oczu, czy włosów, porwane były po prostu obiektywnie ładne. Przedział wiekowy też był szeroki, więc i to okazał się ślepy trop. Zmarszczył brwi i nieświadomie zagryzł dolną wargę do krwi. Zaginione łączyła płeć i posiadanie zdolności, zatem musiało chodzić o coś więcej niż o porwanie w celu okupu lub innych stereotypowych dla takiego przestępstwa powodów.

      Uważał, że najpewniej stoi za tym jeden obdarzony, maksymalnie dwóch. Działali zbyt czysto, nie zostawiając śladów, więc nie mogła to być większa organizacja. Potwierdzał to też fakt, że porwania zdarzały się pojedynczo wokoło tygodniowych odstępach. Wyjątkiem była Kouyou, która zniknęła dzień po poprzedniczce. Najwyraźniej znalazła się zbyt blisko rozwiązania, a przeciwnik ją zauważył i dopadł.

- Nie możesz zasnąć? - Osamu został wyrwany z zamyślenia przez zaspany głos rudzielca. Spojrzał na niego, był rozczochrany, miał na sobie łososiowe, długie spodnie w białe kropki i białą koszulkę z jakimś czarnym, zapewne ckliwym cytatem. Usiadł na rozwalonej kołdrze obok szatyna i położył mu podbródek na ramieniu, by spojrzeć, co robi. Wzrok miał ewidentnie wciąż zmącony snem. Dazai uśmiechnął się pod nosem, rozczulony tym widokiem, dawno bowiem nie miał okazji widzieć rudzielca tak spokojnego i potulnego.

- Zaraz pójdę spać. - powiedział i uśmiechnął się łagodnie, chcąc zbyć niższego mężczyznę. Położył papiery z powrotem na szklany stoliczek.

- Dalej masz problemy ze snem, prawda? - zignorował go niebieskooki i przeniósł wzrok na twarz byłego partnera, nim ten jednak miał okazję mu odpowiedzieć, wstał i chwytając jego nadgarstek, pociągając go do pionu - Mogłeś powiedzieć wcześniej. - mruknął, ziewając cicho i ciągnąc wyższego do sypialni.

- Nie trzeba, posiedzę jeszcze nieco nad papierami i zasnę. - westchnął z niezadowoleniem i spojrzał tęsknie na kanapę. Nakahara zgasił lampkę i niewzruszony zabrał towarzysza do sypialni.

- Osamu. - mruknął i spojrzał na niego z ukosa - Próbujesz teraz oszukać mnie czy siebie? - prychnął kpiąco i zmierzył brązowookiego spojrzeniem, sadzając go na łóżku. Pchnął go do pozycji leżącej i zawisnął nad nim, przeszywając go spojrzeniem - Jutro mamy sporo do roboty i potrzebuje tego twojego mózgu, żeby działał na pełnych obrotach. Śpiąca królewna mi się nie przyda. - postukał palcem po czole szatyna, który patrzył na niego z dołu, z lekkim niezadowoleniem na twarzy. Rudzielec mruknął coś pod nosem, teatralnie kręcąc głową.

      Chuuya pamiętał, że za czasów ich partnerstwa na początku Dazai ciągle chodził niewyspany i z każdym dniem coraz bardziej przypominał zombie. Co prawda nigdy nie przekładało się to na efekty jego pracy, ale rudzielec nie zamierzał pozostawiać tej sprawy samej sobie. Mogli na siebie krzyczeć, wyśmiewać się z siebie nawzajem, ale po pewnym wydarzeniu Nakahara zrozumiał, że Osamu wcale nie jest taki zły, na jakiego się kreuje i nie potrafił już dłużej ukrywać zmartwienia.

...

- Cholero, w tej chwili chodź tutaj. - powiedział do telefonu dość agresywnie, mimo braku złych intencji.

-Tutaj, to znaczy gdzie? Nie jestem wróżbitom, niziołku. - dało się słyszeć lekkie rozbawienie w głosie rozmówcy.

-Do mojego pokoju. I jeszcze raz nazwij mnie niziołkiem to tym razem złamie ci coś więcej niż rękę. - Prychnął do telefonu, zaciskając na nim rękę tak mocno , że zbielał y mu knykcie i starając się nie rzucić nim o ścianę.

-O nie, jak ja się boję~.- odparł sarkastycznie Osamu - Czemu mam do ciebie iść teraz, jest późno. - dodał już nieco poważniej, szczerze ciekaw co też rudzielec znów sobie ubzdurał.

-Chyba mam pomysł na tę twoją bezsenność. - Mruknął niebieskooki i spojrzał gdzieś w bok. Zapadła cisza i po chwili rozmówca się rozłączył. Piętnastolatek już zaczął przeklinać partnera w myślach, kiedy przerwało mu pukanie do drzwi.

-Więc, co to za magiczny sposób? - padło, zaraz po otworzeniu drzwi, a chłopak w bandażach zasłaniających większość jego ciała i krótkich, granatowych szorkach wszedł do niewielkiego mieszkania, praktycznie identycznego jak jego własne, które znajdowało się dosłownie drzwi obok.

Nakahara na chwilę zamilkł i zrobił się lekko czerwony. Spojrzał gdzieś w bok, uznając, że w tej chwili ciekawszym od stojącego przed nim rówieśnika jest biała ściana.

-Wiec, Uh... Pomyślałem, że... znaczy się, przeczytałem gdzieś kiedyś, że o wiele łatwiej zasnąć... Jak się nie śpi samemu... - powiedział prawie przez zęby, ledwo zrozumiale, a szatyn patrzył na niego w niemałym szoku.

- Dobrze wiedzieć, ale nie mam nikogo chętnego do spania ze mną, więc będę się już zbierał, jeśli to wszystko. - westchnąłem po chwili, przeczesując włosy, ze zbyt dobrze już znaną
niebieskookiemu melancholiom w głosie.

-Debilu, a myślisz, że po co do ciebie dzwoniłem, o takiej godzinie. - oburzył się niższy chłopak, zirytowany, że ten jeden raz jego partner był strasznie niedomyślny.

- Żeby mi to powiedzieć i wytknąć, że jeśli to jedyny sposób to mogę się pożegnać z normalnym spaniem na zawsze? - odpowiedział dość prędko herszt, z lekkością jakby rozmawiali o ulubionych ciastkach.

- Ugh, naprawdę jesteś idiotą. Wiesz, o co mi chodzi, więc nie każ mi tego mówić i po prostu chodź. - Prychnął zirytowany i pociągnął lekko za nadgarstek chłopaka, który chwilę wpatrywał się w niego, jakby ten oznajmił mu, że ziemia nie jest okrągła tylko sześcienna, choć według Dazaia było to bardziej prawdopodobne niż nagły akt dobroci ze strony rówieśnika. Jednak kiedy sens słów partnera dotarł do niego, uśmiechnął się przebiegłe i wysunął rękę z uścisku.

-Nie mam bladego pojęcia, o czym mówisz Chibi ~. Musisz mi powiedzieć, o co ci chodzi, albo wracam do siebie~.- Diabelskich uśmiech malował się na jego ustach, kiedy jego towarzysz posłał mu mordercze spojrzenie, które ani trochę nie pasowało do jego poczerwieniałej od rumieńca buźki.

- Palant. - Prychnął i zamachnął się, by zdzielić wyższego po głowie, ten jednak z łatwością uniknął ataku - Chodzi mi o to, że możesz spać ze mną. - wyjaśnił zirytowany, wypowiadając to praktycznie przez zęby - I jeszcze jeden głupi komentarz i zmienię zdanie. - fuknął ostrzegawczo.

-Jejku Chuu, nie wiedziałem, że jesteś taki dobry~.- powiedział teatralnie Osamu i z psotnym uśmiechem podszedł bliżej - Skoro tak, możemy to wypróbować. - dodał spokojnie i już bez słowa ruszył do łóżka za Nakaharą.

Oboje chwilę się wiercili, by znaleźć wygodną pozycję dla nich obojga, przy czym obrzucali się co chwile jakimiś przezwiskami, kiedy to przypadkiem Osamu oberwał z łokcia w żebra, a Chuuya z kolana w podbrzusze. Ostatecznie jednak udało im się znaleźć odpowiednie ułożenie i zastygli w bezruchu.

TRUST [Soukoku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz