Doll('s)

2.4K 191 387
                                    

Nakahara Chuuya nie wiedział, kiedy dokładnie stracił grunt pod nogami, a jego świadomość odpłynęła prosto w objęcia Morfeusza. W jednej chwili dawał znaki Dazaiowi, a w drugiej leżał już na łóżku, pośród białej, puchatej pościeli. Uchylił więc nieznacznie oczy i ostrożnie, starając się nie poruszyć zbyt gwałtownie, rozejrzał się po pomieszczeniu.

Pokój zdecydowanie nie przypominał celi, której się spodziewał. Właściwie mógł powiedzieć, że było to totalne przeciwieństwo jego oczekiwań. Ściany w odcieniu bladego błękitu, meble z jasnego drewna, złociste zdobienia i białe dodatki. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie umarł i nie jest w jakiejś niebiańskiej komnacie. Tak, komnata zdecydowanie dobrze oddawała wytworność tego pomieszczenia. Jednak tę teorię odrzucił zaraz po tym, jak nie dopatrzył się nigdzie nieskończonego zapasu wina.

Zmarszczył brwi i podniósł się do siadu powoli, nie zauważywszy nikogo więcej w pomieszczeniu. A kiedy był już pewien, że jest sam, wstał spod pierzyny i momentalnie poczerwieniał. Krew w nim aż zawrzała ze wściekłości.

Wstał i podszedł do wysokiej szafy. Otworzył ją w poszukiwaniu czegokolwiek do ubrania. Ostatecznie nie zamierzał infiltrować terenu wroga w samych bokserkach i sportowym biustonoszu, który o dziwo też pozostał nietknięty.

- Nie zorientowali się, że jestem facetem..? - wniosek, choć nieco kłujący w jego męskość, nasuwał się sam. - Ale czy to oznacza, że Bolesław nie wyczuł w tym wszystkim podstępu..? -

Wyjął z szafy jakąś najprostszą kieckę na ramiączkach, która nie powinna zbytnio krępować jego ruchów i założył ją prędko. Poprawił się jeszcze, patrząc w wysokie lustro oparte o ścianę, strzepując z blado-niebieskiej tkaniny niewidoczny kurz.

Skierował się do drzwi. Sięgnął dłonią do zdobionej, pozłacanej klamki i nacisnął ją powoli. Drzwi jednak nie ustąpiły. Zmarszczył brwi i zacisnął dłoń mocniej, chcąc skorzystać ze swojej zdolności, jednak nic się nie stało. Wyraz jego twarzy nabrał irytacji. Zaczął coraz mocniej szarpać za klamkę, ale efekt pozostał ten sam. Drzwi - 1;Chuuya - 0.

- Moja zdolność nie działa... Drzwi nie ustępują... Okien nie ma... Cholera... - wymruczał pod nosem wiązankę przekleństw i wrócił na łóżko. Usiadł na jego skraju i zamyślił się. Mógł jedynie czekać i tak też zamierzał zrobić.

***

Czekając, zdążył sobie nawet zrobić małą drzemkę. Obudziło go dopiero kliknięcie zamka i cichy zgrzyt klamki. Uchylił oczy, kierując czujne spojrzenie w stronę drzwi. Stała w nich dziewczynka o szarych oczach i orzechowych włosach splecionych w fikuśne zawijane warkocze. Miała na sobie popielatą sukienkę z masą falbanek, kokardek i innych fikuśnych dekoracji; białe, grube zakolanówki i jasnoszare baletki. Miała też wyraźny makijaż, który dawał wrażenie, jakby dziewczyna była z porcelany.

- Wstałaś. - powiedziała głosem równie bezbarwnym co jej spojrzenie. Powoli ruszyła w stronę rudzielca, który podniósł się już do pozycji siedzącej - Bolesław-san chciał z panią porozmawiać przy podwieczorku. - oświadczyła, kiedy Nakahara zaczął wygładzać sukienkę dłońmi. Posłał dziewczynie nieufne spojrzenie.

Oczywiście rozpoznał w niej jedną z zaginionych, ale postanowił na razie tego nie ujawniać. Jej zachowanie i aparycja wydała mu się dziwna. Wręcz wzbudzała w nim niewielkie ciarki. Wszystko w niej było takie sztuczne i nieludzkie...

- Co ja tu robię? Kim pani jest? - zaczął więc grę i przybrał zmieszany wyraz twarzy - Ostanie, co pamiętam, to randka z Bolesławem... a potem... - chwycił się za głowę w geście, który miał sugerować, że stara się sobie przypomnieć cokolwiek.

TRUST [Soukoku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz