3 - pieprzone walentynki

3.3K 93 29
                                    

clarissa

— Mam dość patrzenia na to różowe ścierwo — warknęłam w stronę ciemnowłosego, przemierzając szkolny korytarz i widząc zaproszenia na szkolną imprezę. Chłopak zaśmiał się krótko, przez co zgromiłam go wzrokiem, a on od razu zamilkł.

Kolejny dzień patrzenia na przesłodzone plakaty z serduszkami albo zakochanymi parami, ogłaszające piątkowy bal z okazji durnego święta przyprawiał mnie o mdłości, a poziom mojej irytacji niebezpiecznie wzrastał. Odkąd pamiętam, nienawidzę tego zasranego święta, jakim są Walentynek. Ludzie zachowują się, jakby oszaleli, na urwanie głowy kupują jakieś nic nieznaczące bzdety i bez przerwy wymawiają te dwa słowa. W żaden inny dzień nie można się obdarowywać podarunkami ani wyznawać miłości tylko akurat czternastego lutego. A jakby tego było mało, wokół obściskują się pary oraz w liceach organizowane są imprezy, szaleństwo. Tak więc w przerwie na lunch idąc z Nicholasem w stronę stołówki, widząc te okropne plakaty zwiastujące zbliżające się wydarzenie, miałam ochotę uciec albo po prostu je zerwać.

— Nie przesadzaj — machnął ostentacyjnie ręką, na co przewróciłam oczami. — Oboje dobrze wiemy, że i tak pójdziesz na ten bal.

— Alkohol będzie? — Wzruszył ramionami. — Ach, tak! To szkolna potańcówka, więc nie będzie.

Nick pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko. Weszliśmy do stołówki, a większość par oczu skierowała się w naszą stronę. Zgromiłam ich wzrokiem, kierując się w stronę lady. Nałożyłam na talerz parę pieczonych ziemniaków, a chłopak frytki, nie byliśmy zbytnio głodni, ale jedzenia z ziemniaków podawana w tej szkole są naprawdę smaczne. Z wybranym jedzeniem skierowaliśmy się do centralnego stolika, przy którym siedzieli nasi znajomi. Przywitaliśmy się z nimi, rzucając cześć, słysząc odpowiedzi na nasze powitanie, usiedliśmy obok siebie. Po mojej prawej siedziała Madison, posłała mi serdeczny uśmiech i wróciła przeglądająca Instagrama. Po przeciwnej stronie stolika znajdowała się trójka tegorocznych maturzystów. Amelia Morton, która siedziała naprzeciw mnie, była ciemnoskórą dziewczyną z wyćwiczoną figurą, ciemny włosami oraz oczami. Ramieniem obejmował ją Asher Connor, wysoki, dobrze zbudowany, również ciemnoskóry chłopak, który zarażał swoim uśmiechem. Po drugiej stronie dziewczyny rozbawiony czarnowłosy James Baldwin rozmawiał z Savannah. Po lewej stronie stołu na dodatkowych krzesłach siedział Nate z Charlesem.

Ekipa w komplecie.

— Lissa — moją uwagę zwróciła Amelia, której czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie z ciepłem, a szeroki uśmiech ozdabiał jej szczupłą twarz — zabrzmi to dziwnie, ale nie wiem jak inaczej to powiedzieć. Po tym jak się rano poznałyśmy, miałam wrażenie, że skądś cię kojarzę i się nie myliłam. Obejrzałam na YouTube parę filmików z twoimi występami na meczach.

— O mój Boże — westchnęłam. Położyłam ręce na stoliku, splotłam dłonie i schowałam w nich głowę, zatapiając chude palce w moich blond włosach. To nie tak, że wstydziłam się tego. Nie. Po prostu nie lubiłam kiedy ktoś o tym wspominał przy grupie osób, a co gorsza chwalił mnie wtedy. Czułam się głupio i nie wiedziałam co mam zrobić, a co gorsza, co odpowiedzieć, aby nie zabrzmiało to zbyt narcystycznie.

— Jesteś wspaniałą cheerleaderką i znasz wiele ruchów, póz i innych takich, mogłabyś ich nas nauczyć, a potem wykorzystałybyśmy je w układach na mecze. — Spojrzała na mnie z nadzieję, że od razu odpowiem tak. Cóż nie byłam zbytnio do tego przekonana. Chciałam kontynuować moją karierę cheerleaderki również w Fort Collins, ale w obecnej chwili wydawało mi się to zbyt szybkie, jakby ta decyzja została podjęta przed chwilą bez uzgadniania. Toteż mina szatynki lekko zrzedła i zamiast szerokiego uśmiechu, posmutniała, kiedy zobaczyła mój grymas. Choć wiedziałam jedno, Amelia tak łatwo się nie podda. — W drużynie zwolniło się miejsce, jedna dziewczyna skręciła kostkę, a ja rozmawiałam już z trenerką oraz dziewczynami z drużyny i one nie mają nic przeciwko, abyś do nas dołączyła. Trening mamy w poniedziałki, środy i czwartki, więc miałabyś łatwiej z powrotami z Nathanielem. Rzecz jasna decyzja należy tylko i wyłącznie do ciebie.

Destroy Me [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz