clarissa
W czwartek po lekcjach razem z Amelią, Madison oraz Josephine pojechałyśmy do Savannah, aby zrobić babski wieczór. Nasze plany na spędzenie czasu w jedynie żeńskim gronie, uległy zmianie, ponieważ przyjechał również Nick. Głównym tematem naszych rozmów był piątkowy mecz oraz impreza, która miała odbyć się u Marshalla. Poruszyliśmy również temat Lily Montgomery, o której wszyscy diametralnie zmienili zdanie. Zebrałam się również na odwagę i postanowiłam powiedzieć im o mojej przeszłości. Na moje szczęście żadna z nich mnie nie krytykowała.
W piątek po dzwonku na długą przerwę razem z Madison poszłyśmy zapalić na tyły szkoły. Po wypaleniu papierosów postanowiłyśmy wrócić do środka. Weszłyśmy na stołówkę, a wszystkie pary oczu od razu skierowały się w naszą stronę. Należenie do tak zwanej szkolnej elity miało swoje plusy oraz minusy, jednym z minusów było bezustanne śledzenie twoich ruchów i chęć innych, żeby powiedzieć o tobie dosłownie wszystko. Przekręciłam oczami, następnie biorąc Wilson pod rękę, podeszłyśmy do naszego stolika, witając się i zajmując nasze miejsca.
— Jakieś wieści o Charlesie? — spytał Asher. Każdy pokręcił przecząco głową, a chłopak westchnął, jednocześnie kładąc dłonie po bokach głowy. — Jak się nie pojawi na meczu, to go zajebie. Ostro trenowaliśmy, więc jeśli on zaprzepaści szanse na wygraną, nie ręczę za siebie.
Od czwartku w szkolne nie było Charlesa. Na nasze wiadomości nie odpowiadał, a jedynie je odczytywał. Nikt nie wiedział co się z nim dzieje, przez co każdy miał w głowie najczarniejszy scenariusz. Zachowanie chłopaka dla większości z nas było skrajnie nieodpowiedzialne, ponieważ odpisanie na głupią wiadomość nie jest żadnym wyczynem, a przynajmniej mielibyśmy pewność, że wszystko z nim w porządku. Nasza obawa o niego weszła już nawet na wyższym poziom, gdyż Nathaniel pojechał pod jego dom, a Collins nawet go do niego nie wpuścił.
— Bez przesady, Ash. — Savannah spojrzała na ciemnoskórego, który wręcz kipiał ze złości. — Charles nigdy nie opuszcza meczów.
— Tylko że tym razem nie ma z nim żadnego kontaktu — odparł James, bezsilnie opadając na swoje krzesło. — Chyba że pisał do kogoś z was i kazał wam im nie mówić.
— James, nie denerwuj mnie — warknęła Williams.
I takim o to sposobem rozpoczęła się kłótnia, a ja po tym zdaniu kompletnie się wyłączyłam. Wpatrywałam się w jakiś punkt przed sobą. Martwiłam się o Collinsa, bo do cholery, on jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo, co mu przyjdzie do głowy. Pisałam do niego setki wiadomości, które on jedynie odczytywał, co mnie strasznie irytowało.
— Kurwa mać, Savvy! Może i jesteś dla niego, jak siostra, ale nie wiesz o nim wszystkiego! — podniesiony głos Jamesa wyrwał mnie z letargu, przez co postanowiłam przysłuchać się ich kłótni.
— Bo ty wiesz o nim, James — fuknęła bruneta, zakładając ręce na piersi. James przetarł dłoni twarz, następnie spojrzał na brunetkę z politowaniem. — Nie mówi mi wszystkiego, ale wiem, że zawsze przychodził na mecze, nawet jak był na haju i nie ogarniał, co się dzieje wokół niego.
— Tym razem nie masz pewności — odparł Asher, wstając z miejsca. Amelia pociągnęła za rękaw od jego czarnej bluzy w celu powstrzymania go od powiedzenia bądź zrobienia głupoty. Connor wyrwał się z jej uścisku, umieszczając swoje spojrzenie na zmartwionej i zdenerwowanej Williams. — Nie masz pewności, Savannah — powtórzył chłodno, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Amelia posłała przepraszające spojrzenie i wybiegła za swoim chłopakiem. James rzucił ciche on ma rację i również odszedł od nas. Zostaliśmy sami w ciszy, ponieważ żadne z nas nie wiedziało, co ma powiedzieć. Chciałam dotknąć dłoni Savannah, jednak roztrzęsiona dziewczyna niespodziewanie wstała z miejsca i wyszła ze stołówki.
CZYTASZ
Destroy Me [zakończone]
Romansa"Zniszczeni szukaliśmy szczęścia w nieodpowiednich miejscach." Clarissa Carter myślała, że przeprowadzka do Fort Collins wniesie odrobinę kolorów do jej życia. Życie w nowym mieście miało być o wiele prostsze i bezproblemowe, jednak dziewczyna nie w...