clarissa
— Nie ma mowy — powtórzyłam trzy te same słowa chyba po raz setny, ale brunet naciskał dalej. Chłopak złożył ręce jak do modlitwy i posłał mi błagające spojrzenie, które jakimś cudem udało mi się zignorować. — Nie.
— Cece, proszę! — Pokręciłam przecząco głową i założyłam ręce na piersi. Jęknął męczeńsko, a stojący po jego lewej stronie Nathaniel zachichotał, jednak tak szybko jak otworzył buzię, tak nią zamkną, gdy tylko zobaczył mordujące spojrzenie przyjaciela. Powstrzymałam uśmiech.
Trzydzieści minut temu Charles wbiegł do naszego domu. Krzyczał, że musi z nami natychmiast porozmawiać, a ja wraz z Nathanielem cieszyliśmy się, iż nasi rodzice w piątkowe popołudnie pracują. Po zebraniu nas w salonie wszystko nam wytłumaczył, choć o pierwszej części zawiłej historii już wiedzieliśmy.
Otóż w sobotni poranek odbędzie podróż na obrzeża miasta, o ile dobrze zrozumiałam, do posiadłości jego dziadka, César'a, który dziś przyleci prosto z Francji i zaprasza do swojej rezydencji na weekend nie tylko swoją rodzinę, ale również Alberta wraz z jego synem oraz Mary i mnie. Zaproszenie nadal wydaje mi się być absurdalne, ale nie protestowałam, kiedy Albert wraz z Mary podejmowali decyzję.
Wszystko byłoby piękne, gdyby nie propozycja, jaką zaproponował mi Charles. Przez dziesięć minut tłumaczył cały swój plan, a przez kolejne dziesięć wręcz mnie błagam, abym się zgodziła, jednak ja pozostawałam nie ugięta, ponieważ udawanie jego dziewczyny przed rodziną było przegięciem.
— Nie — oponowałam. — Byłabym skłonna to zrobić, gdyby nie sytuacja z moją matką. — Przełknęłam ślinę.
Spojrzałam na stojących naprzeciwko mnie chłopaków, którzy postanowili stać, a nie siedzieć na kanapie jak ja. Charles ze zbolałą miną w końcu zrozumiałam mój powód odmowy. Niemal z rozpaczą kiwną głową. Nathaniel za to wyglądał, jakby dla niego cała dyskusja dopiero się rozpoczynała i tak właśnie było.
— Ale Lissa to tylko dwa dni — podjął. Przewróciłam oczami, a Charles westchnął. Drążenie tematu z Nathanielem to najgorsza rzecz na świecie i każdy robi wszystko, aby tylko do tego nie dopuścić, ponieważ chłopak potrafi przez godzinę podawać powody, które po pewnym czasie zaczynają się powtarzać. — Jego matka nadal jest przekonana, że nie jesteście razem, a twoja w końcu by zobaczyła, że sobie radzisz. César też się na pewno ucieszy, że jego ukochany wnuk w końcu znalazł sobie dziewczynę. Zdobylibyście tym układem o wiele więcej.
— A tobie czemu tak bardzo na tym zależy? — spytałam Charlesa, kiedy Nathaniel skończył swój monolog, który prawdopodobnie mu przerwałam, ale i tak żadne z nas nie słuchało. Charlie spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem, które po chwili zniknęło. Zdecydowanie obaj coś ukrywają. — Powiedz prawdę, bo i tak się dowiem.
— Powiedziałem mu, że mam dziewczynę. César ubzdurał sobie, iż na pewno to ty jesteś moją dziewczyną i nawet nie dał mi dojść do słowa, abym mógł zaprzeczyć — odpowiedział na jednym wdechu. Odetchnął głośno.
Zrobienie kolejnej rzeczy, aby zdenerwować matkę, po głębszym pomyśleniu wydawało się być całkiem dobrym pomysłem. Z Charlesem ostatnio dobrze się dogaduję, więc nie będę mieć z tym problemu.
— Niech będzie — odpowiedziałam, a twarzy Collinsa wymalował się obraz ulgi.
— Myślałem, że będzie trzeba cię dłużej przekonywać — mruknął Nathaniel. Zgromiłam go wzrokiem, a on podniósł ręce w geście poddania się.
— Mówisz poważne? — spytał, ignorując Nathaniela.
— Tak.
Charles wydał z siebie okrzyk radości, a Nathaniel wybuchnął śmiechem. Pogłaskałam po głowie Bruna, który leżał na kanapie obok mnie i wcale nie interesował się nagłym wybuchem radości chłopaków.
CZYTASZ
Destroy Me [zakończone]
Romance"Zniszczeni szukaliśmy szczęścia w nieodpowiednich miejscach." Clarissa Carter myślała, że przeprowadzka do Fort Collins wniesie odrobinę kolorów do jej życia. Życie w nowym mieście miało być o wiele prostsze i bezproblemowe, jednak dziewczyna nie w...