6 - mogę spełnić twoje życzenie

2.3K 82 104
                                    

clarissa

Piątkowa lekcja chemii dłużyła mi się niemiłosiernie. Miałam dość słuchania wywodu pani Scott o kwasach, zasadach, solach czy innych pierdołach, które nie przydarzą mi się w życiu. Niektóre lekcje mamy podzielone na grupy z innymi klasami, więc takim o to sposobem właśnie siedzę w ławce z Nicholasem, a przed nami Madison wraz z Savannah. Od początku trwania lekcji, prowadzą ciekawą konwersację z chłopakiem, abyśmy oboje nie usnęli na tej nudnej i znienawidzonej przez nas lekcji.

— I jak? Collins się odzywał do ciebie przez ten tydzień? — zapytał szeptem, przerywając krótką chwilę ciszy, w której moje oczy powoli się przymykały. Obudzona z transu, potrząsnęłam głową i pomrugałam kilkukrotnie, obróciłam się w stronę chłopaka, który utkwił we mnie swoje spojrzenie. Westchnęłam cicho, mając dość tego pytania, gdyż w przeciągu tych kilku dni zdążył usłyszeć to pytanie praktycznie od każdego.

— Nie. Pisze do mnie czasem, ale to przeważnie o jakieś zadanie czy notatki — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, gdyż w wypadku bruneta nie miałam zamiaru nikogo okłamywać. Zdawałam sobie sprawę, jak bardzo jest on dla nich ważny, więc kłamanie w tym przypadku, byłoby zbrodnią. Mój kontakt zarówno z nimi jak i z nim opierał się na zaufaniu, więc jeśli miałam o czymś mówić naszym przyjaciołom, toteż tego nie robiłam. Wszyscy wiedzieli, to co mieli wiedzieć, a ja byłam ich pośrednikiem. — Wczoraj napisał do mnie, tak totalnie z dupy, że jak na razie wszystko u niego w porządku i nikt nie musi się martwić. Myślę, że powoli zaczyna mi ufać, więc jest dobrze.

— To super. Oby tylko nie dostał kolejnego ataku i znów nie poszedł się naćpać.

— Pomogę mu w każdej sytuacji, bez względu czy będzie pod wpływem, czy nie.

Ale i tak mam nadzieję, że więcej nie będę musiała oglądać go naćpanego.

— Charissa. — Wyszczerzył się. Spojrzałam na niego z lekko uchylonymi ustami, nie wiedząc, o co mu chodzi, na co Nick jęknął męczeńsko. — Jesteś głupia — westchnął, przecierając dłońmi twarz. — Charles i Clarissa. Charrisa.

— Wiedziałam, że jesteś pojebany, ale nie wiedziałam, że aż tak — burknęłam. Popatrzyłam na chłopaka morderczym spojrzeniem, po czym uderzyłam go z całej siły łokciem w żebro, należało mu się.

— AŁA! ZA CO TO BYŁO?! WIESZ JAK TO... — wydarł się, przez co wszyscy uczniowie łącznie z nauczycielką, spojrzeli ze zdziwieniem bądź rozbawieniem w naszym kierunku. Ciemnowłosy widząc, mordujące spojrzenie pani Scott, nie dokończył swojej wypowiedzi, zatykając dłonią usta. — Najmocniej panią przepraszam! Strasznie mi przykro z powodu mojego zachowania.

— Marshall! Ty mi się tu lepiej nie tłumacz i nie przepraszaj — warknęła, mierząc go surowym spojrzeniem. — Zapraszam do odpowiedzi. Jestem pewna, że masz nam wiele dopowiedzenia na temat soli oraz ich metod powstawania.

Posłałam mu przepraszające spojrzenie, którym zasłoniłam szeroki uśmiech, cisnący mi się na twarz. Nick ociężale wstał z krzesła i niczym skazany na śmierć, szedł w stronę biurka profesorki. Byłam stu procentowo pewna, że dostanie jedynkę, gdyż przed lekcją żalił się, iż kompletnie nie ogarnia tematów, jakie właśnie przerabiamy.

— Dlatego uważam, że lepszym wyborem są hipopotamy zamiast policji — skończył swój wykład. Popatrzyliśmy na niego ze sporym szokiem, następnie wybuchając głośnym śmiechem, którego przez długi czas nie mogliśmy opanować. Nick był mistrzem w odbieganiu od tematu, ale cóż, pani Scott wcale nie było tak do śmiechu.

— Marshall, jak bardzo głupi jesteś? — spytała, pocierając palcami swoje skronie. — Twoje durnowate odpowiedzi zadziwiają mnie z lekcji na lekcję, ale to już było przegięcie. Jedynka, siadaj.

Destroy Me [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz