clarissa
Końcówka roku szkolnego minęła mi naprawdę szybko. Obeszło się bez żadnych kłótni oraz szkolnych dramatów, z czego byłam niezmiernie zadowolona. Staraliśmy się jak najwięcej czasu spędzać razem.
Asher i Amelia zdawali sobie sprawę, iż za kilka tygodni będą musieli się z nami pożegnać, więc starali się być jak najczęściej przy nas. Związek Josephine i James wszedł na wyższy poziom, gdyż James przedstawił dziewczynę swoim rodzicom, którzy z tego mi wiadomo dość ciepło i miłą ją powitali. Nate i Sav przez większość czasu sprzeczali się o błahostki, na szczęście nie wpływając tym na innych. Madison i Nick nie umieli znaleźć dla siebie miejsca i praktycznie zawsze łazili za mną i Charlesem.
A co do mojego związku z Charlesem... Szczerze mówiąc, układa nam się wręcz cudownie i jest lepiej, niż myślałam. Kiedy ogłosiliśmy nas związek przed pozostałymi przyjaciółmi, ich reakcja przeszła nasze oczekiwania. Nick rozpłakał się, ponieważ stracił pięćset dolarów, za to Madison niezwykle się ucieszyła i przez ponad dwadzieścia minut wymachiwała pieniądzmi przed moją twarzą. Był to niesamowicie śmieszny widok i raczej nigdy go nie zapomnę.
W szkole staraliśmy się nie okazywać zbytnio czułości, ponieważ szczerze tego nienawidzę. Po prostu nie znoszę publicznych czułości, a Charlesowi w ogóle to nie przeszkadzało. Lilianna Montgomery nie miała dużego problemu, co do naszego związku, aczkolwiek nie obeszło się bez zabójczych spojrzeń z jej strony.
Było spokojnie, a mi to odpowiadało.
Przez dłuższą chwilę wpatruję się w ekran mojego iPhone'a, po czym odpisuję na wiadomość babci. Dziadkowie przyjadą do Fort Collins za nie cały tydzień, a babcia postanowiła zaopatrzyć się w prezenty dla wszystkich. Wysłałam jej kilka zdjęć rzeczy, jakie może zobaczyć w Nowym Jorku, a następnie kupić i przywieźć.
Wyłączyłam telefon i schowałam go do kieszeni dresowych spodni. Zgarnęłam brudne naczynia ze stołu, po czym włożyłam je do zmywarki, którą od razu włączyłam. Oparłam się tyłkiem o blat i odchyliłam głowę do tyłu. Bruno, który towarzyszył mi w kuchni, podniósł pyszczek i spojrzał na mnie.
Nathaniel niedawno pojechał na lotnisko po Jacksona. Właściwie to ja sama chciała jechać po mojego przyjaciela, aczkolwiek zostałam wyprzedzona przez Nathaniela, więc teraz pozostawało mi jedynie oczekiwanie na przyjazd chłopaków.
— Clarissa!
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy usłyszałam znajomy głos Jacksona. Odbiłam się od blatu i popędziłam w stronę holu, aczkolwiek Bruno był szybszy.
Pobiegłam w stronę Jacksona, który w tym czasie ruszył w moim kierunki. W połowie naszej drogi wpadliśmy sobie w ramiona. Jack podniósł mnie do góry i zakręcił mną wokół własnej osi. Zaczęłam piszczeć, więc odstawił mnie na podłogę.
Po długiej przerwie w końcu mogłam przytulić się do Jacksona.
Zaciskałam kurczowo palce na jego szarej koszulce, tak jakbym próbowała go zatrzymać z całych sił przy sobie, bojąc się, iż go stracę. I może to była prawda, ponieważ nie chciałam go stracić po raz kolejny. Chciałam, aby Jackson był już zawsze przy mnie, wspierając i rozśmieszając mnie.
— Tęskniłem za tobą, Barbie — wyszeptał w moje włosy, przyciągając mnie jeszcze bliżej swojego ciała. — Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że cię widzę.
— Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie w tym momencie — wyznałam ze śmiechem i łzami w oczach.
Miałam ochotę się rozpłakać, ale tym razem ze szczęścia, jednak tego nie zrobiłam. Palcami otarłam kilka łez, które zdążyły wypłynąć, po czym zamrugałam kilkukrotnie. Jackson parsknął śmiechem, zapewne domyślając się, co właśnie robię.
CZYTASZ
Destroy Me [zakończone]
Romance"Zniszczeni szukaliśmy szczęścia w nieodpowiednich miejscach." Clarissa Carter myślała, że przeprowadzka do Fort Collins wniesie odrobinę kolorów do jej życia. Życie w nowym mieście miało być o wiele prostsze i bezproblemowe, jednak dziewczyna nie w...