8

230 10 0
                                    

Następnego dnia było tylko gorzej. Niby wstałam jak zawsze i się ogarnęłam, lecz przekrwione oczy do płaczu bardzo piekły. Wory pod oczami zakryłam dość sporą warstwą korektora. Kiedy byłam już w pełni gotowa, mama zaproponowała, że podrzuci mnie do szkoły, na co odrazu przystanęłam. Będąc już przed placówką kobieta spojrzała na mnie pocieszająco.

- Dasz radę kochanie - cmoknęła mnie w czoło.

Po pożegnaniu się z kobietą, odrazu udałam się w stronę dużych szklanych drzwi. Ku mojemu nieszczęściu na ławkach obok szkoły siedziała ta sama dwójka chłopaków, która się wczoraj kłóciła. Brunet wyglądał jakby na kogoś czekał, lecz próbowałam odrzucić od siebie myśl, że to Liam. Spuściłam wzrok próbując przejść niezauważona. Ciągle czułam na sobie wzrok chłopaka. Przechodząc przez próg miałam nadzieję, że do mnie podejdzie by mi to wszystko wyjaśnić, lecz nie zrobił nic. Siedział i wlepiał we mnie swój przeszywający wzrok.

Zabrałam z szafki swoje rzeczy i udałam się do klasy matematycznej. Będąc już pod klasa dowiedziałam się, że dzisiejszego dnia mamy na 2 lekcję, ponieważ nauczyciel matematyki jest chory. Westchnęłam ciężko na tą wiadomość, ponieważ musiałam gdzieś przesiedzieć godzinę. Moja pierwsza myślą było by spędzić ten czas na dworze, lecz niestety pogodna stała się dość deszczowa. Ze zrezygnowaniem udałam się do łazienki, wdrapując się na parapet. Oparłam ciężko głowę o okno, czując okropne zmęczenie.

- Molly - spojrzałam w bok napotykając wczorajszą blondynkę - Co tu robisz? - zapytała podchodząc do mnie.

- Przed chwilą dowiedziałam się, że nie mamy pierwszej lekcji - rzuciłam chłodno.

- Proszę cię, porozmawiaj z nim - spojrzałam na nią z niezrozumieniem - On naprawdę nie chciał cię skrzywdzić, przysięgam - wlepiła we mnie swoje przeszywające spojrzenie błękitnych tęczówek.

- Widziałam go chyba dziś - rzuciłam jej puste spojrzenie - Mówię chyba bo nawet nie wiem jak wygląda - wysyczałam złośliwie.

- Brunet, ubrany cały na czarno, na pewno siedział z takim blondynem w niebieskiej bluzie - wyjaśniła.

Westchnęłam cicho potwierdzając jej informacje.

- Molly jemu też nie jest dobrze w tej sytuacji, on nie chciał - prychnęłam z rozbawienia.

- Co nie chciał wygrać zakładu, nie chciał mnie zranić, a może się jeszcze zakochał - zaśmialam się szyderczo - Przekaż mu, że ja też mam uczucia - wróciłam do oglądania widoków zza okna.

Dziewczyna jedynie westchnęła, po czym zostawiła mnie samą. Nagle poczułam wibracje telefonu. Ze zrezygnowaniem wyjęłam urządzenie z kieszeni bluzy i szybko odblokowałam, ignorując wczorajsze wiadomości chłopaka.

Hollymolly : Czego chcesz

Lixam26 : Molly błagam cię porozmawiajmy

Hollymolly : Nie mamy o czym

Lixam26 : Wytłumaczę ci to wszystko, tylko porozmawiajmy, błagam

Hollymolly : Ok, po szkole czekaj na mnie przed wejściem, chyba że do was nie pasuje i będzie to dla ciebie wstyd

Lixam26 : Będę czekać

***

Po skończeniu lekcji leniwym krokiem udałam się w stronę wyjścia. Będąc coraz bliżej celu moje tętno momentalnie wzrastało. Byłam zestresowana rozmową z chłopakiem o ile w ogóle się pojawi. Będąc już na zewnątrz odetchnęłam świeżym powietrzem. Rozglądając się dookoła nigdzie nie zauważyłam wysokiego bruneta.

- To ty jesteś Molly? - spojrzałam na blondyna stojącego za mną.

Kiwnęłam delikatnie głową, odpowiadając na jego pytanie.

- Liam nie przyjdzie, to ja pisałem wiadomość z jego telefonu - wyjaśnił - Dobrze ci radzę się od niego odczepić - powoli zmniejszał odległość między nami - Nie pasujesz do nas - czułam na twarzy jego ciepły oddech - Mówię to dla twojego dobra słoneczko, daj sobie spokój - dodał, po czym odszedł.

W wielkim szoku patrzyłam na oddalającą się sylwetką blondyna. Po chwili otrząsnęłam się z chwilowego amoku, opuszczając teren placówki. Moje ręce cholernie drżały od natłoku emocji. Byłam delikatnie przerażona, ponieważ nie wiedziałam na ile słowa chłopaka były prawdziwe. W przeciągu 10 minut byłam już w domu. Cała się trzęsłam, lecz nie mogłam się uspokoić. Byłam zbyt zdenerwowana i przerażona. Mój telefon ciągle wibrował, a ja nie miałam siły nawet go podnieść. Mocno przyciskałam do siebie poduszkę, próbując unormować oddech, lecz było to praktycznie niemożliwe. Na wszystko zawsze reagowałam przesadnie, a mój organizm doznawał różnych dziwnych objawów stresu. Czasem miałam także ataki paniki, płaczu czy krzyku, a także drgawek.

Mój oddech był szybko, a serce z wielkim bólem obijało się o żebra. Czułam się coraz gorzej. Po moich policzkach ciągle spływały łzy, a ciało nie przestawało drżeć.

- Molly? - spojrzałam na kobietę stojąca w drzwiach - Słoneczko co się dzieje? - poczułam jej delikatny dotyk na swoim ramieniu.

- Znowu mam chyba a...atak- wychrypiałam ciężko.

Kobieta powoli zaprowadziła mnie na dół oraz rozkazała udać się do ogrodu. Przy pomocy kobiety usiadłam na krześle, które znajdowało się na zewnątrz.

- Wdech, wydech - powtarzała w kółko.

Po kilkunastu minutach poczułam się już o wiele lepiej. Mama ciągle trzymała moja dłoń, delikatnie ją ściskając. Kiedy byłam młodsza często miałam takie napady. Byłam bardzo związana z tatą, a po jego odejściu dostawałam takich ataków. Mama bardzo to przeżywała i była w stanie rozszarpać go za to.

- Już mi lepiej - spojrzałam na nią słabo.

- Co się stało? - znów zapytała.

Opowiedziałam jej wszystko co się stało przed szkołą, próbując nie łkać cały czas. To wszystko mnie już zaczęło przerastać. Z jednej strony Liam, który się ciągle do mnie dobijał, a z drugiej ten chłopak.

- Odpisz mu - powiedziała stanowczo - Molly odpisz mu - spojrzała na mój telefon.

- Ale po co?

- Molly, nie znasz jego wersji wydarzeń, nie znasz jego pola widzenia tego wszystkiego - zaczęła - Musisz najpierw z nim porozmawiać, a dopiero potem oceniać - wyjaśniła.

Odwróciłam się do niej przez ramię, czując na sobie przeszywające spojrzenie ciemnych tęczówek.

- Obiecaj mi, że z nim porozmawiasz - stanęłam w miejscu patrząc na nią ze zdziwieniem.

- Obiecuję - rzuciłam wchodząc do środka.

***

Koniec maratonu✨

All I Want | SMS StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz