18

185 8 0
                                        

Ból - pojęcie o szerokim znaczeniu, lecz dla mnie miał całkiem odosobnione znaczenie. Ból zdradzenia, kłamstw i w pewnym sensie straty - rodził tylko gniew. Gniew życia w kłamstwie, gniew poprzez stratę zaufania kogoś ważnego. Byłam wściekła, lecz odczuwałam duży stres związany z Liam'em. Bałam się o niego - to muszę przyznać.

Chłopak był bardzo zaradny, lecz nie wiedziałam z jakimi ludźmi pracuje Luke. Byłam w totalnej rozsypce psychicznej, lecz patrząc na roztrzęsioną Daisy - musiałam być silna, silna dla niej. Blondynka ciągle szlochała w ramię Tayler'a, lecz nikt nie śmiał przerwać tej chorej sytuacji. Jedynym źródłem dźwięku był szloch oraz nasze ciężkie oddechy.

- Musimy zacząć działać - zerwałam się z miejsca - Trzeba obmyśleć plan, poprosić kogoś o pomoc, nie wiem zrobić cokolwiek! - nerwowo zataczałam kółka wokół stołu.

- Sam nie wiem co możemy zrobić - spojrzałam na zrezygnowanego blondyna.

Poczułam przypływ złości, cholernie mocny przypływ złości. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu, próbując odsunąć od siebie wszystkie czarne scenariusze, które układałam w głowie. Patrzyłam na ten wyświetlacz nie mogąc nic zrobić. Uśmiechnięta twarz Liam'a, który mnie obejmował oraz Tayler stojący nad Daisy, która usiłowała uwolnić się od uścisku blondyna - jedno z lepszych wspomnień.

Mimowolnie łzy zaczęły otulać moje blade policzki. Wpatrywałam się w to cholerne zdjęcie z dziesięć minut dopóki nie poczułam ciepłego dotyku na swoim ramieniu.

- Znajdziemy go, obiecuję - blondynka cicho szeptała, próbując mnie uspokoić.

Byłam jak w transie, łzy spływały po moich policzkach niczym wodospad, a oddech ciągle przyspieszał.

- Dlaczego, ale dlaczego on?! - zaczęłam nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu - Czemu ciągle coś jest nie tak?! Okłamał mnie, był dla mnie jak brat! - wpadłam w szał.

Ręce niemiłosiernie mi się trzęsły, lecz były silne na tyle, by roztłuc małe lusterko wiszące naprzeciwko szafki. Szkło opadło ma ziemię, a krew kapała z mojej dłoni.

Krew, łzy, niepokój - ja w tym momencie. Niepokój - co się stanie z Liam'em, krew - spływająca z okaleczonej dłoni, Łzy - ból kłamstwa.

Ciszę przerwał dźwięk telefonu, mojego telefonu. Powoli odwróciłam się i zabrałam urządzenie ze stołu. Odblokowałam je, po czym odczytałam wiadomość. Moje serce doznało szoku, a organizm chwilowego zatrzymania wszystkich czynności życiowych. Po kilku sekundach telefon, po prostu wypadł mi z dłoni, spadł na ziemię. Stałam jak sparaliżowana, czując wszystko, każde negatywne emocję, każdy możliwy ból jaki tylko tkwił w moim ciele, umyśle - we mnie.

Świat się zatrzymał, czas się zatrzymał, lecz ludzie nadal się nie zatrzymali. Nie poczekali na to, nie mieli w sobie na tyle delikatności, aby zwolnić na chwilę i pomyśleć o innych. Właśnie dzisiaj się wszystko skończyło, a zarazem zaczęło. Umarłam jako mała dziewczynka, która wierzy w ludzi, po prostu odeszłam, lecz powstałam jako Molly, która wierzy tylko niektórym, sprawdzonym i ufnym ludziom.

- To koniec - wyszeptałam cicho - Koniec gry - spojrzałam na blondynkę - Koniec wszystkiego!

Blondynka patrzyła na mnie pusto, lecz nie to się liczyło, liczył się czas. Dwie pary oczu wypalały we mnie dziurę, lecz ja pragnęłam zobaczyć znów te jedne, te jedyne, te jego. Pragnęłam usłyszeć jego głos, poczuć jego dotyk - być z nim i przy nim. Miałam szansę by to wszystko uratować, lecz to była gra na jedną kartę. Musiałam postawić całe swoje życie na jedną kartę dla niego.

- Koniec gry, lecz nie naszej - spojrzałam na blondyna, który trzymał mój telefon w swojej dłoni - Jedna karta Molly - czułam nacisk jego słów.

Każdy wiedział, że miałam słabość do tego jednego bruneta, każdy. Wiedzieli, że to zrobię, poruszę niebo i rozstąpie ziemię, aby go uchronić. Wiedzieli, że nawet oddam za niego życie, oddałabym siebie.

- Wiem - rzuciłam chłodno nie spuszczając z niego wzroku - Gramy o wszystko - dodałam głośniej.

Zdezorientowanie blondynki było wręcz wypisane na jej twarzy, lecz nikt jej nie wyjaśnił o co chodziło, nikt jej nie pokazał tego co my wiedzieliśmy. Nikt nie przekazał jej tego co nas czekało, tego w co się wplątaliśmy. Zadrwił z nas i potraktował nas jak pionki w swojej chorej grze.

- O co chodzi? O czym wy mówicie - niepokój zastąpił ciszę.

Blondyn mierzył we mnie spojrzeniem, lecz ja nie byłam gorsza. Toczyliśmy między sobą niemą rozmowę, bez słów, bez krzyków - w zupełnej ciszy.

- Luke daje nam dwadzieścia cztery godziny na odnalezienie Liam'a - wyjaśniłam - Jeśli go nie znajdziemy to...

- Nie kończ - stanowczy głos dziewczyny mnie zaskoczył.

Czułam jak atmosferą staje się mniej napięta, każdy spuszcza z tonu, lecz jedno pozostaje niezmienne - ja. Ciągle czułam ten cholerny ból, pustkę i strach.

- Znajdziemy go - popatrzyłam na blondynkę - A później sama rozliczę się z Luke'iem.

Bez słowa udałam się do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym usiadłam na łóżku. Byłam zmęczona, lecz nie chciałam spać, nie mogłam kiedy go nie było obok. Moje zgrzytanie zębami wypełniało całe pomieszczenie, a wskazówka zegara powoli przemieszczała się po tarczy.

- Znajdę cię - wyszeptałam spoglądając na zdjęcie chłopaka widniejące w ramce obok łóżka - Obiecuję.

Ułożyłam się wygodnie na łóżku, wtykając się w swoją poduszkę. Czułam jak zasypiam, lecz moja głowa i tak świadomie czuła cały ból tego wszystkiego. Nie wiedziałam co się stanie, nie wiedziałam jak sobie poradzimy, lecz wiedziałam, że muszę go stamtąd wyciągnąć.

***

Życzę miłego czytania ✨

All I Want | SMS StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz