19

168 6 2
                                    

- Musimy mieć jakiś plan - rzuciłam obojętnie spoglądając na dziewczynę - Nie możemy tam wejść i improwizować - moja irytacja stawała się coraz większa.

Blondynka ciężko westchnęła, po czym opuściła mój pokój. Wszyscy byliśmy zdenerwowani przez co dogadanie z którymś z nas było praktycznie nieosiągalne. Ta cała sytuacja przytłaczała każdego z nas, lecz najbardziej Daisy, która paniczne bała się o brata. Tyler nie spał w ogóle od wczoraj, Daisy całą noc płakała, a ja przespałam kilka godzin, lecz bardzo niespokojnie.

- To co robimy?

Cichy i niepewny głos Tayler'a szczerze mówiąc mnie przerażał. Nigdy taki nie był, nigdy nie był taki zrezygnowany.

- Sama nie wiem - westchnęłam.

Chłopak usiadł obok mnie pusto spoglądając przed siebie. Mimo ciszy panującej między nami to i tak było za głośno. Nasze umysły krzyczały, wydawały z siebie niemy krzyk. Krzyk rozrywał nas od środka, sprawiając okropny ból. Ciągle myślałam jak możemy wyciągnąć Liam'a. Musieliśmy znaleźć jakiś czuły punkt Luke'a, lecz to nie było takie proste. Chłopak nie był zbyt sentymentalny, lecz był bardzo związany z ludźmi na których mu zależy - można rzec, że nie znałam go wcale.

- Dlaczego to jest wszystko tam cholernie trudne! - wykrzyczałam, dając upust emocjom.

Łzy leciały po moich policzkach, zostawiając po sobie mokre plamy. Mój krzyk rozniósł się echem po pomieszczeniu, lecz nikt nie miła odwagi tego przerwać. Tayler nadal pusto wlepiał wzrok przed siebie, a Daisy była w innym pokoju. Mój wybuch emocjonalny przerwał dzwonek telefonu chłopaka. Blondyn szybko wyciągnął urządzenie z kieszeni, po czym odebrał przychodzące połączenie.

- Halo? Tak to ja - rzucił cicho - Co?! Jak to? To niemożliwe - wstał z miejsca, udając się w stronę okna - Dobra, zaraz będziemy.

- Kto dzwonił? - zapytałam ze niecierpliwością.

- Musimy jechać, szybko!

***

- Co my tutaj robimy? - zapytałam spoglądając na chłopaka.

- Zaraz zobaczycie.

Całą trójką udaliśmy się do jakiegoś starego budynku, którego można by było określić jednym słowem jako rudera. Szliśmy ciemnym korytarzem, aż nagle blondyn zatrzymał się przed jednymi z drzwi. Mocno pchnął drewnianą powłokę, spoglądając w głąb pomieszczenia.

Czułam jak palący ból otulał całe moje ciało niczym deszcze, który swoją drogą uwielbiałam. Każdy dotyk był niczym wbicie kolejnej szpilki, każde słowo było niemym krzykiem. Poczułam jak się rozpadam, jak wracam do punktu wyjścia. Poczułam się słaba, a wręcz niewidzialna. 4 pary oczu patrzyły na mnie, lecz tylko jedne z nich tak cholernie mnie świdrowały, czekając na moją reakcję. Zacisnęłam mocno pięść, czując jak długie paznokcie z łatwością przebijają skórę, lecz w tamtym momencie było to dla mnie nawet jakimś sposobem ukojenia. Łzy nadal leciały, a krew powolnie skapywała ze zranionych dłoni.

- Molly - zaczął błagalnie - To nie to co myślisz - ruszył w moja stronę.

- Odejdź - wysyczałam nieludzko zimnym głosem.

Spojrzałam na niego z wyrzutem, czując jak wszystkie emocje się we mnie kumulują. Nie byłam zła ani rozżalona, było mi po prostu cholernie przykro.

- Molly porozmawiajmy, wszystko ci wyjaśnię - rzekł ponawiając próbę zbliżenia się do mnie, lecz na marne.

- O czym ty chcesz rozmawiać?! - wykrzyczałam odpychając go od siebie - Hm, może o tym, że walczysz w nielegalnych walkach i obracasz się w zacnym gronie pań do towarzystwa, a ja się o ciebie martwiłam? - rzuciłam ironicznie.

All I Want | SMS StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz