Jasper & Melnie

157 7 0
                                    

♡ 𝓙𝓮𝓭𝔂𝓷𝓪𝓼́𝓬𝓲𝓮 ♡
Już niedługo zaznasz cierpienia Melanie i nikt cię przed tym nie uchroni!

J a s p e r

—Dobrze..Dam nam jeszcze jedną szansę—Uśmiecha się do Jaspera całując go w usta.

Kiedy usta Melanie opadały na jego,poczuł się spełniony. Pogłębia pocałunek wplątując w to język. Ciągnie ją za włosy,by odchyliła głowę eksponując mu szyje w,którą od razu się wpija. Pocałunkami zjeżdża wzdłuż biustu. Wkłada jej ręce pod koszulkę muskając grubymi palcami jej delikatna skórę. Odrywa się od jej ust tylko po to by zdjąć jej koszulkę i położyć na łóżku.

Jej drobne dłonie wędrują po jego nagim torsie,mruczy Mel w usta zasysając jej dolną wargę. Jedną ręką zaczyna ugniatać lewą pierś. Uśmiecha się lubieżnie na widok jej takiej podnieconej. Jednym ruchem zrywa jej majtki i wyjmuje swojego sterczącego penisa z bokserek. Rozkłada jej nogi dając sobie lepszy dostęp do jej kobiecości. Uderza parę razy penisem w jej centrum. Z ust Melanie wydobywają się pojękiwania,które próbuje stłumić zagryzając wargę.

Wchodzi w nią niespodziewanie do samego końca. Jęk Jasper'a i krzyk Melanie wypełniają sypialnie,która była pogrążona w chwilowej ciszy. Zaczyna się poruszać

—Kurwa Mel jestem tu gdzie zawsze powinienem być—Warczy zwiększając tępo ruchów.

Wibja się w nią raz za razem goniąc ich spełnienia. Czuje jak Mel zaczyna zacisakać się na jego penisie. Jej jęki i urwany oddech świadczą o rozkoszy jaką doswiadcza,by następnie dojść z krzykiem. Jasper po chwili również osiąga spełnienie,zalewając ciepłą spermą jej wnętrze.

***

Spokojny oddech śpiącej Melanie uspokaja go. Tak naprawdę brakowało mu z kimś zasypiać i obok kogoś się budzić,lecz tak naprawdę Jasper'owi brakowało Melanie jego miłości. Tej jedynej z dawnych lat. Tej młodzieńczej szlonej miłości. Ona jako jedyna potrafiła roztopić lód w jego sercu.

Ekran telefonu wskazuje 5 nad ranem. Z westchnieniem podnosi się z łóżka,nie spał całą noc. Przeciera rękoma zmęczona twarz. Musi napić się kawy może to go postawi na nogi i będzie bardziej przypominał żywego,a nie trupa tak jak teraz.

***

W około jego pasa zaplatają się drobne ręce. Ciepło drugiego ciała grzeje mu plecy.

—Dlaczego tak wcześnie wstałeś?—Pyta cichutko

—Nie mogłem spać mała—Odwrócił się w stronę Mel obejmując ją również w pasie

—Mhm..—Mrukneła opierając czoło o jego tors

Opłata ją ciaśniej w pasie i sadza na blacie w kuchni, a sam zajmuje miejsce pomiędzy jej nogami.

—Mhm..—mruczy—Potoba mi się to,że chodzisz w mojej koszulce wiewióreczko—Składa Melanie delikatny pocałunek, gryząc ją w dolną wargę.

—Dobra idę się ubać—Odpycha go delikatnie i zeskakuje z blatu

Z westchnieniem odwrócił się powrotem do czajnika. Ściga go z płyty i zalewa dwie kawy. Upija łyk i sam idzie do pokoju po ubrania. Dziś znów pracuje w warsztacie.

—Mel idę do pracy jak coś by się stało to dzwoń!—Krzyknął wychodząc z domu

Teraz czas do roboty. Tak mi się cholernie nie chce

M e l a n i e

Kiedy tylko Mel usłyszała trzask drzwi zerwała się od razu w kierunku telefonu,który zawibrował.
Trzęsącymi się rękoma odblokowuje urządzenie i wchodzi w wiadomości

Od:.Nieznany numer

Już niedługo zaznasz cierpienia Melanie i nikt cię przed tym nie uchroni!

—Kurwa!—Zrozpaczony krzyk Mel roznosi się po pokoju

Kurwa..Kurwa...KURWA! Dlaczego to mnie spotyka kiedy zaczyna się jakoś powoli układać w moim życiu? Co ja do cholery zrobiłam nie tak?!

Do:. Nieznany numer

Czego ode mnie chcesz?

Od:. Nieznany numer

Twojego cierpienia! Cierpienia twojej rodziny! Myślałem,że jak pozbędę się twoich rodziców to uda mi się i ciebie zabić..

Co?To nie możliwe! To nie może być prawda! Babka miała racje to ja zawiniłam śmierci rodziców! Łzy spływają jej po policzkach. Uderzała pięściami z całej siły w łóżko, po czym szybko schowała telefon do kieszonki spodni i wyszła z domu zamykając go. Możliwe,że źle teraz postępuje,ale nie może tak siedzieć bezczynnie w domu kiedy wie,że coś jej grozi. Nie tylko jej ale i wszystkim jej bliskim.

—Dlaczego znów wszystko się sypie?—Wydusiła cichutko opierając się o pień drzewa w parku

Wyciąga dzwoniący telefon

—Halo?—Odzywa się drżącym głosem,to znów Nieznany numer

—Nie powinnaś wychodzić sama z domu kiedy wiesz,że w każdej chwili mogę po prostu cię zajebać—Śmieje się bezdusznie

—C-co?—Tylko tyle zdołała z siebie wydusić

—Nie martw się,jeszcze się pobawimy nie tak szybko do ciebie zawitam—Dźwięk przerwanego połączenia dudni Mel w uszach.

Rzuca się do biegu. Łzy spływają coraz to bardziej zamazując jej widok. Nie przejmuje się potrącanymi osobami,które wyzywają ją od idiotek. Po prostu biegnie do domu..

Domu gdzie jest Jasper. Tak długo siedziała w parku,że nawet nie zauważyła iż zrobiło się ciemno. Wbiegał domu jak burza trzaskając głośno drzwiami, wbiegając do łazienki potrąca zdezorientowanego Jasper'a. Rzuca się na muszle wypróżniając żołądek. Przeciera usta ręką opadając bezsilnie koło toalety. Ma zdecydowanie do cholery dość!

Nie dość,że dostaje groźby to od dwóch dni nie najlepiej się czuje i wymiotuje. Albo to przez nerwy, albo jest w ciąży. Tak jest takie prawdopodobieństwo gdyż nie pamięta czy tamtym razem Jasper używał zabezpieczenia. Musi to jak najszybciej sprawdzić.

—Mel wróbelku co się do diaska dzieje?—Do łazienki wbiega wyraźnie zmartwiony Jasper

—Nic takiego po prostu zjadłam na mieście coś co mi zaszkodziło—Zbywa go

—Napewno?—Pomaga Mel wstać

—Tak, wszytko w początku—Wymusza uśmiech

Wypycha go za drzwi. Opierając czoło o zimną powłokę wzdycha. Zdejmuje ubrania i wchodzi pod prysznic. Tak zimny prysznic dobrze jej zrobi, otrzeźwi jej myślenie. Musi sobie znów wszytko jako tako poukładać.

Ale najpierw jutro będzie musiała kupić test ciążowy. Miejmy nadzieje,że Mel nie jest w ciąży. To jak narazie nie odpowiednia pora na dziecko, Mel ma za dużo steru i zmartwień. Groźby, Jasper, Ash i jeszcze ich rodzinna firma,której otwarcie zbliża się wielkimi krokami. Zostało dużo roboty na nią jedną. Poza tym pomimo iż zgodziła się spróbować znów z Jasper'em to wciąż to jest świeża sprawa.

Wchodzi do pokoju owinięta w ręcznik, szybko przepiera się w koszulkę do spania i składa majtki na tyłek. Suszy ręcznikiem włosy,które teraz sięgają jej do połowy pleców, następnie zaplata je w grubego warkocza i wycieńczona rzuca się na łóżko przygrywając się pierzyną po samą szyje

Skazany Ocalenie Jasper'a   Tom I/IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz