Jasper

227 13 0
                                    

♡ 𝓓𝔀𝓪 ♡
~Życie kopie po dupie,najwyraźniej trzeba się do tego przyzwyczajać~.

Praca w warsztacie samochodowym jego kuzyna,nie była spełnieniem marzeń Jasper'a,ale nie ma co narzekać. Gdyż lepsze to niż nic,a poza tym kto chciały przyjąć do roboty takiego kryminalistę jak on? Nikt oprócz Mike,od zawsze trzymaliśmy się razem,nawet gdy poszedł siedzieć to jako jedyny z rodziny on przychodził jego odwiedzać,a poza tym wyśmienicie zna się na robocie jaką wykonuje.

Wytarł brudne od smaru ręce w szmatkę przewieszoną przez ramie. To na dziś koniec jego roboty i trzeba zbierać się do domu. Wszedł do gabinetu kuzyna w,którym walało się pełno papierów,kluczy oraz części do samochodów czy motorów.

-Mike wychodzę,skończyłem robotę na dziś-mruży oczy na palącego marychę kuzyna,który kiwną tylko głową na tak i dalej zajmował się paleniem tego gówna.

On nigdy się nie zmieni kręci głową na głupotę swojego kuzyna i wychodzi z warsztatu kierując się prosto do domu.

Siada na kanapie z piwem w ręku i spogląda na stolik to kawy wypełniony różnymi papierami,a dokładniej danymi skurwieli,których ma wyeliminować. Nikt z jego rodziny,nawet Mike nie wie czym zajmuje się po pracy. Jasper chyba już tylko dla-pewnie dla niektórych dziwnie popierdolonej i przerażającej-rozrywki zapija ludzi,najgorsze szumowiny na zlecenie. To on wybiera czy chce podjąć się zadania czy nie,nikt inny nie ma nic do gadania nawet zleceniodawca. Czy jest popierdolony? Możliwe. Czy zniszczony? Pewnie
Ale czy nie to kształtuje człowieka na jakiś dziwnie pojebany sposób?

Uśmiecha się pod nosem,zalazł swój cel i widocznie będzie musiał na tydzień zniknąć z miasta by go zlikwidować.

***

Jebane 5 dni szukał informacji na temat tego pedofilskiego huja,aż w końcu zalazł gdzie się aktualnie ukrywa. Jackson Cooper,lat 49 skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 za molestowania dzieci sąsiadów. Niby odpokutował swoje,ale z jego źródeł wynika,że z tym nie skończył i czas wymierzyć szmaciarzowi karę,srogą karę,którą będzie śmierć. Wyciąga z walizki swój jakże kochany pistolet -dokładniej Rewolwer CO2,prosty ale podręczny-i wkłada go za spodnie. Wychodzi z hotelu późnym wieczorem,kiedy ulice są mniej ruchliwe oraz jest mniej świadków. Idzie ciemnymi uliczkami,gdzie dochodzi do klubu motocyklistów,w którym najczęściej przesiaduje. Cholerne ścierwo próbuje zaciągnąć się do bandy motocyklistów. Wchodzi do środka rozglądając się do o koła. Skąpo ubrane dziwki od razu zawiesiły na nim oko,ale dziś nie był zainteresowany bowiem miał zadanie do wykonania. Podszedł do baru zamówił whiskey z lodem i czeka.

Pół godziny później w barze pojawia się jego cel. Wielki spasiony typ,z kozią bródką i łysą glacą. Wstał wypił jednym chlustem pozostałości drinka,rzucił pieniądze na bar i ruszył do celu.

-Jackson Cooper-wypowiedział chłodno,a łysy facet drgną i obrócił się do niego.

-Zależy kto pyta-uśmiechną się kpiąco i rozsiadł wygodnie pomiędzy dziwkami i innymi klubowymi braćmi.

-Twój jebany koszmar,który przypomni ci byś zapłacił za krzywdy,których w pierdlu nie odpokutowałeś-Oczy grubasa nagle rozszerzają się niczym spodki,gwałtownie wstał zrzucając dziwkę z kolan

-Kto cię przysłał?-pyta przerażony i rozgląda się na boki

-Ojciec jednej z twoich ofiar jebany pedofilu-Wyciąga gnata i jednym sprawnym ruchem strzela prosto między oczy,pozbawiając życia pedofilskiego grubasa.

W klubie wybuchła panika i zamieszanie,to dla Jasper'a idealna chwila na zniknięcie. Naciąga kaptur bluzy bardziej na oczy i rusza w stronę hotelu,wtapiając się w mroczne uliczki.

***

Nareszcie w domu. Po tygodniu harówki by znaleść i wyeliminować tego pedofila. Słońce niemiłosiernie praży,a on po tak ciężkim dniu ma ochotę tylko na kawę i oglądanie telewizji całym dniem. Szpera po szafkach w poszukiwaniu choć odrobiny kawy,lecz niestety jej nie znalazł.Wie,że ma nową sąsiadkę,wiec może od niej pożyczyć kawę. Wzdycha,zabiera klucze do domu i wychodzi z niego zatrzaskując drzwi. Przeszedł niecałego metra i już był pod domem sąsiadki. Zadzwonił dzwonkiem... nic

-Już idę!-dobiegł za drzwi krzyk,gdy po raz kolejny pomówił próbę zadzwonienia dzwonkiem

Otwiera mu drzwi niska rudowłosa kobieta ubrana jedynie w skąpe bikini i koszule. Jego wygłodniały wzrok sunie po ciele kobiety,a kutas stwardniał i stał biedny na baczność,kiedy tylko zajęła się zakrywaniem swojego apetycznego ciałka, niepostrzeżenie poprawił spodnie w kroku i jak gdyby nigdy nic wciąż wlepiał w nią swoje zimne niebieskie tęczówki.
Coś czuje,że dziś będę mieć zsiniałe jaja pomyślał wzdrygając się niezauważalnie

-Tak?-pyta zakrywając swoje ciało,a on momentalnie się prostuje eksponując mięśnie jak i tatuaże biegnące wzdłuż dłoni,a kończące się pod koszulką.

-Jestem Jasper Moore,wyświadczysz mi sąsiedzkiej przysługi i porzyczysz mi kawy?-pyta,a ona momentalnie się wzdryga na mój pozbawiony emocji głos,co nie umyka mojej uwadze. Szczerze powiedziawszy na mojej twarzy zawitał delikatny kpiacy uśmiech,którego dawno nie było na mojej pozbawionej wyrazu mordzie

-Jestem Melanie,ale możesz mówić mi Mel. Jakiej kawy sobie życzysz?- uśmiecha się uprzejmie i wpuszcza go do środka.

-Czarnej-odpowiedział i usiadł na krześle przy blacie,a Mel za ten czas zajęła się szukaniem kawy

-Wybacz,ale mam tylko rozpuszczalną,nada się?-wyciąga mały słoiczek,a w nim pozostałości kawy z szafki

-Tak-burknął,zabrał kawę i bez słowa wyszedł trzaskając lekko drzwiami

Aha,czyli nazywa się Melanie. Wiec Mel bój się,nawet nie wiesz kiedy wpadniesz w moje sidła,a kiedy już tylko to zrobisz nie wypuszczę cię tak szybciutko pomyślał i o dziwo jeszcze raz tego samego dnia uśmiechnął się pod nosem. Ta kobieta sprowadzi na niego kłopoty jak niegdyś jego Black i nieznane mu dotąd uczucia,lecz raczej można powiedzieć,że zapomniane. A to przyniesie mu kolejny raz pierdoloną zgubę..

Uczucia przysłaniają osąd i właśnie dlatego już dawno je zlikwidował. Nie mógł pozwolić sobie na kolejny błąd jak to było za czasów Anabell,byłej narzeczonej . Podłej suki,która zdeptała szczątki jego już i tak podziurawionego serca,teraz tylko roztacza koło siebie chłód. Przeszłość trzeba oddzielić grubą czerwoną krechą,ale musisz pamiętać,że potrafi za sobą ciągnąć smród,który albo trzeba wyeliminować,albo po prostu się poddać. Życie kopie po dupie,najwyraźniej trzeba się do tego przyzwyczajać.

Telefon leżący na blacie w kuchni nagle rozbrzmiewa. Ze westchnieniem zwleka swoje ociężale cielsko z kanapy i udaje się w stronę kuchni. Nie patrząc na wyświetlacz odbiera połączenie

-Jasper synu,dlaczego nie odzywasz się do starego ojca?-Gruby głos znienawidzonej przez niego osoby rozbrzmiewa po drugiej stronie. Już wie,że nie dzwoni by dowiedzieć jak się czuje,jego ojciec dzwoni tylko wtedy kiedy ma do niego jakąś sprawę.

-Czego chcesz,dobrze wiemy,że nie dzwonisz po moje wyjaśnienia-Mówi prosto z mostu,kurwa nienawidzi tego człowieka bardziej niż samej Annabel i matki,która zostawiła go z tym chorym skurwielem jak był mały.

-Twój brat Frank z żoną poszukują mieszkania,jest koło ciebie jeszcze ten wolny dom?-Pyta się,a na dźwięk imienia jego brata momentalnie się spina,zaciska rękę na telefonie tak mocno,że aż pobielały mu knykcie.

-Nie,niedawno wprowadziła się tam jakaś babka-Syczy i kończy połączenie dziękując w duchu,że ta kobieta jednak się mu do czegoś przysłużyła

Rzuca telefon na blat,zgarnia papierosy i niczym burza opuszcza miejsce jego aktualnego pobytu. Warsztat to jedyne miejsce gdzie nie myśli o niczym innym jak wykonać swoje zadanie sprawnie,szybko i dokładnie. To jest jego odskocznia od popierdolonego żywotu „kryminalisty"

Skazany Ocalenie Jasper'a   Tom I/IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz