3. Myślisz, że ona mnie lubi?

2.8K 174 801
                                    

Rozdział po drobnej korekcie, bo Wattpad zmienił mi półpauzę na myślniki :) 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział po drobnej korekcie, bo Wattpad zmienił mi półpauzę na myślniki :) 


Piątek był dniem dwudziestym ostatniego miesiąca roku. Czy cieszyłam się na święta i Nowy Rok? Z jednej strony bardzo, bo jednak po końcu zawsze następował kolejny początek, a wtedy mogłam zmienić wszystko. Co do świąt, miałam spędzić je z bliskimi i właśnie ta myśl napawała mnie większym optymizmem. Jak zawsze uroczystość miała odbyć się u mojej babci Henrietty od strony taty, ale w tym roku także mój chrzestny Dave, którego nie widziałam od dziesięciu lat i dziadek Frank, czyli tata mojej mamy zgodził się przyjechać do babci. Cieszyłam się z tak szerokiego grona bliskich. Mimo wszystko wiedziałam, że te święta spędzę z dziurą samotności w sobie. To właśnie była ta druga strona. Paradoksalnie otaczało mnie wiele osób, ale jednej, której już nie było, miałam nigdy więcej nie powiedzieć Wesołych Świąt.

– Tato, nie uważasz, że powinniśmy ubrać choinkę? – zapytałam, gdy tamtego ranka mieszałam bez sensu w misce z płatkami i mlekiem.

– Myślę, że to dobry pomysł – zgodził się ze mną, kiwając głową z lekkim entuzjazmem. – Dzisiaj postaram się urwać wcześniej. Nikt się nie rozwodzi i nie składa pozwów przed świętami, a Dolores zostawiła mi plik, który powinienem na dziś przejrzeć.

– W porządku. A Caroline? Przyjedzie? – Uniosłam głowę w stronę wyjścia z kuchni do ogrodu. Lubiłam ten widok, nawet jeśli trawa pokryta była śniegiem. Przynajmniej nie miałam poczucia winy, że nie zajęłam się tym trawnikiem.

– Tak, ale wieczorem. Dzisiaj musi załatwić parę spraw w mieście. A Quentin? Może on by chciał nam pomóc? Przynajmniej z pójściem po drzewo, sam z nim nie dam rady.

– Zapytam go – zadeklarowałam. – Rzadko go widzę w szkole. Mamy mało lekcji nawet w tym samym skrzydle. Atlantic City High School to dość spora szkoła.

– W porządku. Muszę lecieć, Vi. – Tata wypił kawę i szybko wyszedł z kuchni, ale zaraz się wrócił i pocałował mnie w czubek głowy. – Miłego dnia – dodał, a potem wyszedł. Usłyszałam, jak zakłada buty i kurtkę, a następnie brzdęk jego teczki służbowej. Na koniec nastała cisza.

– I wzajemnie – szepnęłam do siebie, ponownie zostając sama. Mimo wszystko bardzo się cieszyłam, że tata zawsze pamiętał, żeby ucałować mnie w czubek głowy. To było miłe.

Postanowiłam napisać wiadomość do Quentina. Może rzeczywiście chciałby z nami spędzić trochę czasu i przy okazji pomóc z drzewkiem? I tak w tym roku zabraliśmy się do przygotowań do świąt bardzo późno. W sumie zbyt późno. Miałam nadzieję, że nie będziemy mieli trudnych lekcji w szkole, choć zaczynałam dzień matematyką. Może pan Bradley dałby nam spokój? Test już napisaliśmy. To oczywiście nie tak, że nie lubiłam tego przedmiotu, po prostu przed świętami nikt już nie był skory do nauki.

Escape from the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz