25. Ja się martwię.

2.5K 148 680
                                    

Ten rozdział będzie lekkim odklejeniem od rzeczywistości, choć wątki wciąż mają chronologiczny ciąg

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ten rozdział będzie lekkim odklejeniem od rzeczywistości, choć wątki wciąż mają chronologiczny ciąg. Poprzedni rozdział był krótszy, ten będzie dłuższy :)



Thomas Frighton P.O.V.

Kolejny piękny poranek w mieście strat i upadku właśnie się rozpoczął. Dla normalnie funkcjonujących osób o przyzwoitej porze. Dla mnie o czwartej rano. Właśnie od tej pory leżałem na wielkim dwuosobowym łóżku, ze splecionymi na białej poszewce na kołdrę palcami, uspokajając szybkie bicie serca. Kolejny koszmar wybudził mnie z dość burzliwego snu, a kiedy raz się przecknąłem, nie było mowy o ponownym przymknięciu oczu. Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz poszedłem spać i obudziłem się o normalnej porze. Ale kiedy ma się dwubiegunówkę i różne inne problemy, trzeba się było przestawić na gorszy szyk życia. Na zawsze.

Nie powinieneś żyć, Thommy. 

Ten dzień jednak nie zapowiadał się tak źle, jak wszystkie inne, bo chciałem spotkać się z moją siostrą Lią i wspólnie mieliśmy zamiar pojechać na cmentarz, gdzie leżała pochowana niegdyś najsilniejsza kobieta na świecie - moja mama. Mój autorytet i opiekun w złych chwilach najgorszych dni. Bez niej wszystko było gorsze, waliło się. Nie należałem do grupy marzycieli, ale czasem, kiedy nie mogłem zasnąć, wierzyłem, że wciąż miała w moje życie wgląd. Że była przy mnie w jakiś wyimaginowany sposób. Jako osoba wierząca, naprawdę chciałem, by to okazało się prawdą. 

Przetarłem swoją zmęczoną twarz dłonią. Co dziwne, dzień dopiero się rozpoczął, a ja już nie miałem sił. Nie sądziłem, że w wieku zaledwie prawie dwudziestu lat mogłem czuć się tak jak gówniarz w liceum przez nadmiar nauki czy ciężko pracujący pracownik fizyczny. Poczułem pod palcami lekki zarost, więc pierwszym co zrobiłem po wstaniu z miękkiego materaca, było udanie się do łazienki. Nienawidziłem mieć nawet minimalnego zarostu. Mój ojciec taki nosił, a ja w żadnym calu nie chciałem wyglądać jak on, choć z wielu powodów i tak było to awykonalne. Chwilę dłużej po wykonaniu tej czynności stałem przed lustrem, badając swoją twarz. Ciemne oczy, ciemne włosy, te elementy czyniły mnie jeszcze bardziej groźnym niż w rzeczywistości byłem, ale nie narzekałem na to. Strach był dobry, a przynajmniej tak mi wpajano. Nie musiałem się w zasadzie starać, aby odpychać od siebie ludzi, a dzięki temu nie skazywałem ich na znajomość z takim popapranym człowiekiem jak ja.

No właśnie, więc po co tu jesteś? 

Usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Nigdy nie lubiłem mieć pieniędzy i władzy, do czego tak chorobliwie dążył mój ojciec, więc nie starałem się o kupno bardzo drogiego telefonu. Samsung przecież też nie należał do najgorszych. Jednak zdziwiło mnie najbardziej to, że ktoś o piątej rano do mnie zadzwonił. Przeszedłem z przestronnej łazienki do salonu, gdzie podpięty pod ładowarkę leżał mój telefon. Zerknąłem na wyświetlacz. Widząc imię Jacka nie poczułem żadnego niepokoju czy czegoś w tym rodzaju. Wiedziałem, że w jego życiu układało się wszystko dobrze, jednak obawiałem się, że mógł mieć dla mnie jakieś złe wiadomości. Lubił spać do późna w soboty. 

Escape from the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz