Niespodzianka! x
Tego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, choć nie patrzyłam na zegar. Byłam jednak pewna, że miało wydarzyć się coś niedobrego. Szczególnie po tym, gdy dwa tygodnie wcześniej dostałam wiadomość, która mnie przeraziła. Do tej pory nic się nie działo i chyba to mnie najbardziej przerażało. Taka cisza przed burzą nie była niczym dobrym, a ja akurat doskonale to wiedziałam. Czas oczekiwania na coś, czego nie znałam był dobijający. Dodatkowo z Darkness od miesiąca też się nie odzywali, co było naprawdę dziwne. Nie, żebym narzekała, ale to jednak wciąż dziwne. Obudziłam się zestresowana i wybudzona brutalnie z koszmaru, w którym zginęłam nagłą śmiercią. Często mi się coś takiego śniło, ale nigdy nie było tak realistyczne.
Dość długo brałam prysznic i jeszcze przed tym, jak mój tata zszedł na dół, ja byłam już gotowa do wyjścia i robiłam sobie śniadanie do szkoły. Poprzedniego wieczora Quentin pisał do mnie czy się dzisiaj wcześniej spotkamy. Jednak moja pobudka miała także dobre strony. Następnego dnia były walentynki, ale to nie to było najważniejsze. Czternastego lutego urodziny obchodziła moja przyjaciółka Amy i impreza niespodzianka była już prawie gotowa w domu Dylana. Tam Connor czuła się najbezpieczniej zaraz po swoim nowym domu, ale tam jeszcze trwały prace związane z odnowieniem pomieszczeń. W ostatnim czasie ja i szatynka mocno się oddaliłyśmy, miałam nadzieję, że ta impreza trochę to naprostuje. A przynajmniej, że będzie do tego dobrym wstępem.
Do szkoły przyjechałam jako jedna z pierwszych samochodem taty. Musieliśmy ustalić jakieś grafiki, bo z całą pewnością nie dogadalibyśmy się w tej sprawie, a mimo iż moja okolica podobno nie była tak niebezpieczna, wolałam nie ryzykować i w szarówę nie iść na pieszo koło pewnej uliczki. Dlatego też zdecydowałam się poczytać jeden z rozdziałów Wichrowych Wzgórz. Byłam mocno staroświecka, ale uwielbiałam ten klimat starych książek, tak samo jak filmów i piosenek. Do tej pory wzdychałam czasem do młodego Johnny'ego Deppa. Dla mnie nie było przedawnionych motywów, to ludzie pędzili w przód z nowościami, tylko po co?
– Wichrowe Wzgórza? – Usłyszałam nad sobą kpiący głos należący do Petera Greena.
– Tak, jakiś problem? – Uniosłam prowokacyjnie brwi, spoglądając na chłopaka z zarzuconym na ramię plecakiem w zgniłozielonym kolorze. Dylan miał taki sam, oczywiście.
– W domu mam Przeminęło z wiatrem. Jesteś zainteresowana? – żartował sobie. Dobrą porę wybrał, nie ma co.
– Przestań się zgrywać. – Wstałam i pacnęłam go w ramię książką, przez co odskoczył ode mnie jak poparzony z urażoną miną.
– Nie zgrywam się – prychnął kłamliwie Peter. – Co tu robisz tak wcześnie?
– Jakoś tak wyszło. – Wzruszyłam niedbale ramionami. – Wiesz, obudziłam się wcześnie, jutro urodziny Amy...
– Nie bierz wszystkiego tak do siebie, Ronnie – przerwał mi, biorąc moje książki do następnej lekcji. – Ciesz się chwilą, dziewczyno.
– Spróbuję. – Uśmiechnęłam się do niego. – Nie sądziłam, że tak umiesz radzić innym, a nie być dużym dzieciakiem.
CZYTASZ
Escape from the dark
RomanceThe second part of the ''Darkness'' trilogy ~ Próbowaliśmy wypłynąć z ciemności, która wciągała nas w ten mrok. Nie chcieliśmy cierpieć, choć żadne z nas nie umiało pływać w ciemnościach. Tylko wiara pozwalała nam przetrwać. Wiara i my sami. W czel...