-Halo, proszę pani. Słyszy mnie pani?- zapytał jakiś nieznany głos. Z jej ust wydobył się jęk.
-Proszę na mnie spojrzeć.- powiedział ten sam głos. Posłusznie wykonała prośbę, chociaż miała duże problemy z uniesieniem powiek. Popatrzyła na nachylającego się nad nią mężczyznę.- Jest pani w szpitalu. Została pani potrącona przez samochód.- chciała wstać, ale przytrzymały ją jego silne ramiona.- Proszę nie wstawać, jest pani poobijana, ale na szczęście nie odniosła pani większych obrażeń. Ma pani obtłuczoną kostkę u prawej nogi i może pani odczuwać ból przy chodzeniu, ale za jakiś tydzień powinno wszystko wrócić do normy. Jednak dobrze by było nie nadwyrężać nogi. Czekamy jeszcze na wyniki jednego testu i jeśli wszystko będzie w porządku, zostanie pani wypisana do domu. Czy rozumie mnie pani?
-Tak.- powiedziała słabym głosem, ale już bardziej przytomna.
-Dobrze. W takim razie za chwilę przyślę do pani pielęgniarkę, żeby mogła spisać pani dane osobowe. Niestety w torebce nic nie znaleźliśmy. Proszę spokojnie leżeć. Czy chciałaby pani, żebyśmy kogoś powiadomili? Kogoś z rodziny?- torebka, różdżka. Ale skoro powiedział, że nic nie znaleźli to znaczy, że czar ochronny przed Mugolami działał.
-Nie, nie. Nie będę ich niepotrzebnie niepokoić.
-Rozumiem, chociaż byłoby lepiej, żeby jednak ktoś panią odebrał. Gdyby zmieniła pani zdanie to bardzo proszę poinformować o tym pielęgniarkę, dobrze?
-Dobrze. Panie doktorze, w którym szpitalu jestem?- zapytała Hermiona.
-London Bridge Hospital.
-Rozumiem. Bardzo dziękuję za pomoc panie doktorze.
-Nie ma za co.- odwrócił się i wyszedł z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.
Różdżka! Gdzie jest torebka? Musi wysłać patronusa do Kingsley'a. Rozejrzała się gorączkowo po maleńkiej sali i zauważyła torebkę na krześle po drugiej stronie pokoju. Cholera! Hermiona odetchnęła głęboko i wyciągnęła rękę przed siebie wypowiadając w myślach accio różdżka i już po chwili trzymała ją w ręku. Kilka sekund później jej patronus z wiadomością do ministra był już w drodze. Zdążyła jeszcze przywołać torebkę i schować różdżkę, kiedy w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta pielęgniarka.
-Dzień dobry, nazywam się Kelly. Muszę spisać twoje dane osobowe, dobrze?
-Dzień dobry. Jak najbardziej.- odpowiedziała z uśmiechem Hermiona.
*
Shacklebolt siedział w swoim gabinecie, pochylony nad stertą dokumentów, kiedy nagle przed nim pojawił się patronus, który, głosem Hermiony, wytłumaczył zaistniałą sytuację. Kingsley zerwał się z miejsca i wyszedł ze swojego gabinetu, aby przejść około sto metrów i otworzyć drzwi do biura aurorów.
-Brian!
-Tak, panie ministrze?
-Jesteś mugolakiem, dobrze pamiętam?- auror skinął głową.- Świetnie. Byłeś kiedyś w mugolskim szpitalu?
-Ile razy za dzieciaka.- uśmiechnął się.
-Dobrze. Aportujesz się w takim razie gdzieś niedaleko London Bridge Hospital i odbierzesz stamtąd Hermionę i zabierzesz ją do domu, rozumiesz?
-Tak jest, panie ministrze.- wstał z miejsca i już transmutował swój mundur aurorski w zwykłe mugolskie ubrania.
-Dobrze. Czekam na ciebie w moim gabinecie po twoim powrocie. Powodzenia.
-Dziękuję.- i już wychodził z pokoju.
-A, jakby co to jesteś jej kuzynem!- zdążył krzyknąć Kingsley, a jedyną odpowiedzią młodego chłopaka był kciuk uniesiony w górę.
![](https://img.wattpad.com/cover/246282439-288-k186096.jpg)
YOU ARE READING
Alternatywą jest Azkaban
Lãng mạnHermiona Granger bierze udział w procesie Draco Malfoy'a, na którym zostaje jej złożona nietypowa propozycja