Rozdział 13

315 16 1
                                    

Obudził się kilka godzin później, a po chwili przetarł twarz dłońmi i westchnął. Ostatnie kilkanaście godzin było bardzo intensywne dla obydwojga z nich i czuł się zmęczony psychicznie. A Hermiona musiała się czuć jeszcze gorzej. Kiedy wczoraj zostawił ją samą tak nagle, w pewnym momencie zreflektował się, że postąpił źle, więc wrócił się, żeby ją przeprosić. Po prostu był za bardzo przytłoczony tymi wszystkimi pytaniami o Mroczny Znak i musiał na chwilę zostać sam. Zdziwił się kiedy nie znalazł jej już siedzącej na ławce, więc zaczął szukać szatynki w tym wielkim ogrodzie, ale kiedy w końcu ją znalazł i zobaczył co się dzieje, zalała go furia. Myślał, że rozszarpie tego faceta gołymi rękoma i w sumie na początku właśnie tak chciał zrobić, ale gdzieś w jego głowie pojawiła się myśl, że Hermiona chyba by mu tego nie wybaczyła, pomimo, że próbował ją ratować.

Dziękować Merlinowi, że zjawił się na czas, bo jak pomyślał sobie, co ten bydlak mógł zrobić Hermionie świat zasłaniała mu czerwona mgiełka wściekłości. W końcu wstał z łóżka i poszedł pod prysznic.

Kiedy zszedł na dół, śniadanie było już na stole, a Hermiona siedziała przy stole w ogrodzie popijając herbatę. Wyszedł na zewnątrz i podszedł w jej kierunku, ale kiedy dziewczyna usłyszała skrzypienie desek odwróciła się w jego kierunku. Miała mokre włosy.

-Dzień dobry.- przywitał się z ciepłym uśmiechem, siadając obok niej.

-Hej.

-Jak się czujesz?- zapytał, obserwując ją uważnie.

-Dobrze.- uśmiechnęła się.

-Na pewno?- nie był co do tego przekonany, więc uważnie badał wzrokiem jej twarz.

-Tak.- zapewniła go.- Draco, jeszcze raz chciałam ci podziękować.- powiedziała patrząc mu w oczy, a po chwili wstała i podeszła do Ślizgona, przytulając się do niego. Blondyn od razu odwzajemnił uścisk, przyciskając ją jeszcze bardziej i kładąc policzek na jej głowie.

-Nie wracajmy już do tego.- odpowiedział i poczuł jak szatynka kiwa głową na zgodę.

*

Ostatnie dwa tygodnie lipca przebiegły bez większych komplikacji i były dosyć monotonne. Draco robił, co tylko mógł, aby Hermiona zapomniała o tym co wydarzyło się na imprezie u Adama i całkiem nieźle mu szło, bo dziewczyna ani razu nie poruszyła tego tematu i była tak samo wesoła, jak zawsze. Blondyn chętnie opowiadał jej co działo się u niego w pracy, ale głównie narzekał na klientów, co Hermiona zawsze kwitowała ironicznym: pan szlachcic w końcu zobaczy jak to jest trochę popracować. Na początku trochę go ta uwaga bolała, ale później sam zaczął to wykorzystywać i mówić, że pan się już dzisiaj narobił, to w domu może odpoczywać i skoro był szlachetnego pochodzenia to musiało mu być usługiwane, na co obrywał poduszką w głowę i słyszał, że chyba musiałabym się zamienić ze sklątką tylnowybuchową na mózg, jeśli sklątki takowy mają, żebym ci usługiwała.

*

Odbudowa zamku dobiegała już końca, z czego wszyscy byli zadowoleni, a już w szczególności pewna Gryfonka z burzą brązowych włosów, ponieważ powoli przygotowywała się do powtórki materiału na egzaminy, co zabierało jej praktycznie cały dzień, ale i tak większość czasu spędzała samotnie w domu, z racji tego, że Draco pracował.

Właśnie skończyła rozpisywać plan powtórzeniowy na OPCM i zabierała się za Eliksiry, ale nagle poczuła, że burczy jej w brzuchu, więc wstała od biurka, lekko szurając krzesłem i zeszła do kuchni, tylko po to, żeby znaleźć światło w lodówce. Nie mając innego wyjścia, wyszła z domu po zakupy. Pogoda była naprawdę ładna, więc szła, nie spiesząc się i korzystając ze słońca.

-Hermiona!- nagle ktoś krzyknął. Szatynka obróciła się w stronę, z której dobiegał głos.

-Hannah!- Hermiona pomachała dziewczynie.

-Cześć.- Abbot podeszła i uścisnęła Gryfonkę.

-Cześć, co tutaj robisz?- zapytała Hermiona z uśmiechem na twarzy.

-Moja babcia mieszka niedaleko, poszłam się przejść. A ty?

-Też mieszkam w tej okolicy.

-Naprawdę? Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam.- odpowiedziała Puchonka.- Jak tam odbudowa zamku? Żałuję, że ostatnio nie mogłam przyjść, ale miałam trochę na głowie.- zaczęła się tłumaczyć.

-Hej, spokojnie. Miło, że byłaś na początku i pomagałaś. Wczoraj skończyliśmy, więc zamek jest już gotowy na kolejny rok szkolny.- uśmiechnęła się Gryfonka.

-Hej, powiedz, czy to prawda, ale czy Malfoy mieszka z tobą?- zapytała konspiracyjnym szeptem całkowicie zmieniając temat. Hermiona zamrugała kilkukrotnie.

-Tak. Mieszka u mnie.

-Łał.- odpowiedziała Hannah.- Jak wy razem możecie przebywać pod jednym dachem? Przecież wasze kłótnie w szkole były legendarne.-zawiesiła głos, patrząc z oczekiwaniem na Hermionę.

-Wiesz, on mieszka u mnie w ramach kary. Musi przebywać jak najwięcej z Mugolami.- wytłumaczyła.

-Czyli jednak pisali prawdę w Proroku.- Hermiona spojrzała się na dziewczynę wzrokiem mówiacym skoro wiesz, to po co się pytasz?.- Po prostu chciałam wiedzieć, czy to prawda. W końcu przez ostatni rok Prorok nie był zbyt wiarygodnym źródłem informacji.- uśmiechnęła się przepraszająco.- Ale jak się dogadujecie?- ciekawość wzięła górę.

-Nawet dobrze.- nie chciała wtajemniczać dziewczyny we wszystkie szczegóły.- Jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc chyba jest ok.- uśmiechnęła się uprzejmie.

-No, jasne. A powiedz, wracasz do szkoły na ostatni rok?

-Tak, jak najbardziej. Chciałabym normalni podejśc do egzaminów. A ty? Wracasz powtórzyć rok, czy jednak szukasz pracy?

-Dostałam list od MacGonagall, że mogłabym wrócić, ale chyba jedak zrezygnuję, chociaż jeszcze nie wiem. Mam trochę czasu, żeby się zastanowić, bo odpowiedź muszę wysłać do połowy sierpnia. O kurde, już ta godzina?- powiedziała zerkając na zegarek.- Muszę lecieć Hermiono. Miło było cię znowu zobaczyć. Trzymaj się i powodzenia z fretką.- uściskała dziewczynę.

-Ciebie również. Do zobaczenia.- odpowiedziała Gryfonka i ruszyła w stronę sklepu.

Kiedy pół godziny później wyszła ze sklepu, miała ze sobą reklamówkę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Po resztę rzeczy wróci później z Draco, bo byłoby tego za dużo dla jednej osoby. Nagle jej wzrok przyciągnął dziwny ruch po drugiej stronie ulicy, ale jedyne co zobaczyła to kawałek długiej, czarnej szaty znikającej za rogiem. Momentalnie, całe jej ciało spięło się i instynktownie sięgnęła do torebki, gdzie poczuła chłód drewna swojej różdżki. Czyżby? Ale jak to możliwe? Przecież... Jak w transie ruszyła przed siebie nie patrząc na to co działo się dookoła niej, a potem usłyszała tylko klakson i obraz się rozmazał.


*

Wybaczcie, że w tym tygodniu serwuję Wam taki krótki rozdział, ale obiecuję, że w następnym już będziecie mogli przeczytać znacznie dłuższy i wyjaśni się, w co znowu ta nasza Hermiona się wpakowała.

Chciałabym Was również przeprosić za moją zeszłotygodniową nieobecność, ale na szczęście wszystko wróciło już do normy, więc rozdziały będą już dodawane regularnie.

Życzę Wam miłej niedzieli.

Alternatywą jest AzkabanWhere stories live. Discover now