Rozdział 24

592 19 11
                                    

Kiedy wróciła wieczorem do ich wspólnego dormitorium była wykończona, choć był to dopiero ich pierwsze dzień.

-Matko, jaka jestem zmęczona.- powiedziała, kiedy weszła do salony.

-Jak tam?- zapytał Draco, który siedział na kanapie i czytał jakąś książkę.

-Muszę skończyć jeszcze wypracowanie dla profesora Slughorna, a za godzinę mam pierwszy patrol.- powiedziała z rezygnacją w głosie, po czym osunęła się na krzesło przy stole, wyciągnęła książki i już zapisany pergamin i zaczęła dopisywać kolejne zdania. Od czasu do czasu zaglądała do woluminów, wykreślała coś lub usuwała jakieś zdanie za pomocą różdżki, a blondyn rzucał jej ukradkowe spojrzenia znad swojej lektury.

-Miona, musimy już wychodzić.- w końcu powiedział, kiedy zbliżał się czas ich patrolu.

-Już chwilka, jeszcze tylko jedno zdanie.- powiedziała, nie patrząc na niego i dopisując ostanie wyrazy.- Już.- na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zostawiła pergamin na stole, żeby atrament wysechł, wstała, chwytając swoją różdżkę i ruszyła w kierunku drzwi, które Draco już dla niej otworzył.

-Dziękuję.- na jej twarzy pojawił się uśmiech, który on odwzajemnił.

Przez jakiś czas nie odzywali się do siebie, choć ta cisza ich nie krępowała. Od czasu do czasu spotykali innych prefektów lub nauczycieli, z którymi się witali. W końcu Hermiona odezwała się jako pierwsza.

-A jak tam twój pierwszy dzień w szkole?

-Normalnie, podobnie jak twój. Większość ludzi mnie ignoruje, więc mam święty spokój.

-Naprawdę?- w jej głosie pojawiło się zdziwienie.

-Myślałem, że tak właśnie będzie ale mnie to odpowiada. Nikt się mnie nie czepia, nikt nie komentuje.- odpowiedział, patrząc się w głąb korytarza, którym teraz szli. Mimo tego, że była już cisza nocna i nawet portrety się nie ruszały, miał dziwne wrażenie, że i tak przysłuchują się każdemu jednemu słowu, które wypowiada. Odkąd wrócił doskonale zdawał sobie sprawę z tych gniewnych lub zimnych spojrzeń rzucanych na niego przez uczniów i było mu naprawdę ciężko. Podejrzewał, że z czasem przyzwyczai się do tego, ale teraz musiał zebrać się w sobie i jakoś to przeżyć.

· To trochę niemiłe z ich strony.- odpowiedziała patrząc na niego.

-Czy ja wiem? Wolę to niż jakieś głupie odzywki czy komentarze.

-Może w końcu ludzie zobaczą, że się zmieniłeś i dadzą ci drugą szansę.- Hermiona chciała go podnieść na duchu.

-Może tak, może nie.- odparł filozoficznie.- Hej, może pójdziemy do Wielkiej Sali? Dawno nie widziałem jej w nocy, co ty na to?- zapytał kompletnie zmieniając temat.

-Ale...- nie skończyła nawet zdania, kiedy Ślizgon złapał jej dłoń i pociągnął za sobą.

-Chodź, idziemy.- powiedział wesoło i poprowadził szatynkę za sobą.

W końcu dotarli do drzwi Wielkiej Sali, które były uchylone, więc pociągnął dziewczynę za sobą i weszli do pomieszczenia.

Wyglądało... dziwnie. Bez uczniów, ciemne, zimne, ciche. Hermiona instynktownie podniosła głowę chcąc przyjrzeć się niebu, ale ku jej rozczarowaniu dzisiejsza noc w Szkocji była pochmurna.

-Szkoda, że nie widać księżyca.- powiedział Draco.- Myślałem, że dzisiaj będzie ładna noc.- w jego głosie słychać było zawód.

-Przecież możemy tu przychodzić na każdym patrolu.- na ustach Hermiony pojawił się uśmiech. Draco ścisnął mocniej jej dłoń, którą cały czas trzymał i przejechał po niej kciukiem.

Alternatywą jest AzkabanWhere stories live. Discover now