Rozdział 10

366 18 3
                                    

Kolejny tydzień minął im nad wyraz szybko. Hermiona nadal pomagała w odbudowie szkoły, a Draco został zatrudniony przez panią Stones do pomocy prawie wszystkim jej znajomym, więc również spędzał dużo czasu poza domem. Ponieważ głównie była to praca fizyczna, zaczął powoli odzyskiwać mięśnie, które zniknęły przez jego pobyt w Azkabanie. Na początku był wściekły, kiedy musiał robić wszystko samodzielnie bez użycia różdżki, ale po pewnym czasie zaczął to doceniać, bo pozwalało mu to przemyśleć kilka spraw. Było mu również miło, kiedy jego praca była doceniana i był chwalony za to co robił.

W piątkowe popołudnie Hermiona zafiukała do Nory, żeby porozmawiać z Ginny i przy okazji zapytać się pani Weasley, czy nie potrzebuje pomocy w przygotowaniach do przyjazdu Rona i Harry'ego. Draco jak zawsze postanowił im nie przeszkadzać i został w domu. W końcu zobaczył zielone płomienie w kominku i za chwilę pojawiła się w nich Hermiona, ale zaraz po niej wyskoczyła Ginny.

-Cześć.- uśmiechnęła się ruda.

-Cześć.- popatrzył na Weasley'ównę i skierował swój zdziwiony wzrok na Hermionę.

-Przyszłam cię zaprosić.- wypaliła prosto z mostu Ginny. Hermiona usiadła w fotelu i tylko przysłuchiwała się rozmowie.

-Słucham?- powiedział zaskoczony Draco.

-Przyszłam cię zaprosić. Na jutro. Harry i Ron wracają na krótko z treningu i chcielibyśmy, żebyście obydwoje przyszli. Wiem, że Miona na pewno będzie, ale słyszałam, że ty masz opory.- Draco rzucił Hermionie gniewne spojrzenie, a ona wyszeptała mu przepraszam.

-Ale wybacz Weasley...- zaczął.

-Ginny. Skoro do Hermiony mówisz po imieniu to znaczy, że potrafisz to robić.- rzuciła kąśliwą uwagę, ale jej twarz zachowała pogodny wyraz.

-Ale wybacz... Ginny- przelotem spojrzał na Hermionę, która uśmiechnęła się do niego promiennie. Dla tego uśmiechu mógłby wiele zrobić.- Jak ty to sobie wyobrażasz? Że tak po prostu zjawię się w twoim domu i zostanę przyjęty z otwartymi ramionami?

-No dokładnie tak. No, może nie do końca, Ron może mieć z tym niewielkie problemy, ale z tym sobie jakoś poradzimy. Miona mówi o tobie w samych superlatywach.- tu znowu na nią spojrzał i mógł zauważyć, że lekko się zaczerwieniła, więc spuściła głowę. Znowu spojrzał na Ginny- Wiem, że robiłeś masę głupstw w szkole, ale większość mojej rodziny uważa, że zasługujesz na drugą szansę. Bardzo sobie cenimy zdanie Hermiony.- tę ostatnią uwagę skierowała do swojej przyjaciółki, a na jej twarzy błąkał się jakiś podejrzany uśmiech.- To jak Draco? Matko, jak to dziwnie brzmi.- lekko się zaśmiała- Możemy liczyć na twoją obecność jutro?

-Ja...- popatrzył na Hermionę, która w tym momencie wpatrywała się w niego z niemym błaganiem w oczach.- Dobrze, będę jutro. Dzięki za zaproszenie.- obydwoje usłyszeli pisk najstarszej Gryfonki i dwie pary oczu skierowały się na nią- szare z radością, a brązowe z dziwnym rozbawieniem.

-No, to ja się będę już zbierać. Pamiętaj- zwróciła się do chłopaka- jeśli się nie pojawisz, moja mama powiedziała, że zjawi się tutaj osobiście i przywlecze cię do domu.- odpowiedziała z wrednym uśmiechem.

-Będę pamiętać.- odpowiedział, a Ginny weszła do kominka i po chwili zniknęła.

-Zadowolona?- rzucił z rozbawieniem w stronę Hermiony.

-Tak.- odpowiedziała mu z najszerszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek u niej widział.- Dziękuję, że się zgodziłeś. Oni naprawdę chcieliby z tobą porozmawiać.

-Zastanawiam się tylko, coś ty im o mnie naopowiadała.- popatrzył na nią z uniesioną brwią. Zauważył, że jej policzki zrobiły się lekko różowe i spojrzała w dół.

Alternatywą jest AzkabanWhere stories live. Discover now