-Ślamazara.- powiedział Draco z wrednym uśmiechem, kiedy łapał ją i ratował przed upadkiem, zamykając w swoich ramionach. Podniosła na niego oburzony wzrok, ale w tym momencie ich twarze dzieliło dosłownie kilka centymetrów, a oddechy mieszały się ze sobą. Po wrednym uśmiechu Ślizgona nie było już śladu, bo teraz chłopak był całkowicie skupiony tylko na jej ustach, które znajdowały się tak blisko. Wystarczył lekki ruch i mógłby ją pocałować. Przełknął ślinę i oderwał od nich wzrok, żeby spojrzeć na Hermionę i zauważył, że ona również wpatruje się w jego usta, a jej klatka piersiowa unosi się w ciężkich oddechach. Salazarze. Czuł jak jego silna wola zaczyna się łamać i widział, jak w zwolnionym tempie zamyka odległość między nimi, gdy nagle usłyszeli hałas dochodzący z korytarza i Hermiona odsunęła się szybko od niego.
-Chyba musimy iść, czekają na mnie.- powiedziała nie patrząc na niego. Powoli wypuścił ją ze swoich objęć i pomógł dojść do gabinetu ministra, choć droga upłynęła im w całkowitej ciszy i wydawała się niemiłosiernie długa.
*
Zapukała i nacisnęła klamkę.
-Witaj Hermiono. O dzień dobry panie Malfoy.- powiedział Kingsley zaskoczony widokiem chłopaka.
-Dzień dobry.- zgodnie odpowiedzieli, a Draco podprowadził szatynkę do krzesła i pomógł jej usiąść.
-To ja poczekam na zewnątrz.- powiedział i nie czekając na ich reakcję ruszył do drzwi, które zamknął za sobą. Dopiero teraz, kiedy usiadł na ławce pod ścianą pozwolił sobie na wzięcie głębszego oddechu i zamknięcie oczu. Cały czas myślał o tym, co wydarzyło się w holu ministerstwa. Jeszcze moment, a pocałowałby ją. Pocałowałby Hermionę Granger. Oparł łokcie o swoje uda i schował twarz w dłoniach. Merlinie, tak bardzo tego chciał, naprawdę. Praktycznie za każdym razem jak ją widział, wyobrażał sobie, jakby to było poczuć jej wargi na swoich. Parę razy miał już nawet takie sny. Dlaczego to musiała być akurat ona? Dlaczego akurat Gryfonka i to jeszcze jedna trzecia Złotego Tria? Nagle uderzyła go pewna myśl. Ona tego nie chciała, przecież sama się od niego odsunęła. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Że bohaterka wojenna zainteresuje się kimś takim jak on? Byłym Śmierciożercą? Z jego ust wydobył się cichy, gorzki śmiech i odchylił się do tyłu, tym razem otwierając oczy i wpatrując się w sklepienie budynku. On po prostu będzie tylko jej kolegą, znajomym może kiedyś zasłuży na miano jej przyjaciela, ale to pewnie będzie wszystko na co będzie mógł liczyć.
-Dostałem twój list. Co się dzieje?- Shacklebolt spojrzał na dziewczynę siedzącą naprzeciwko.
-Ten wypadek, który miałam. Jak wiesz, potrącił mnie samochód.- minister kiwnął głową.- Ale czego nie wiesz to to, że przed samym wypadkiem wydawało mi się,- tu położyła nacisk na te słowa- że widziałam czarną pelerynę znikającą za rogiem.- powiedziała nawet nie patrząc na Kingsley'a. W gabinecie zaległa cisza.
-Dobrze.- w końcu mężczyzna odezwał się.- To bardzo ważna informacja Hermiono, szkoda, że tak późno mi o tym mówisz.- popatrzył się na nią z dezaprobatą.
-Przepraszam.- odpowiedziała, nadal nie podnosząc na niego wzroku.
-No nic. W takim razie będę musiał wysłać paru aurorów na zwiad i być może będą musieli trochę poobserwować okolicę. Masz rzucone zaklęcia obronne na dom?
-Tak.- w końcu podniosła na niego wzrok.
-Dobrze. Ktoś może przez nie przejść?
-Draco i paru Mugoli. Musiałam zmodyfikować zaklęcie, żeby mogli wchodzić, w przeciwnym razie sąsiedzi nabraliby podejrzeń.
-Oczywiście. W takim razie będę musiał wysłać kogoś w twoją okolicę, żeby sprawdzili, czy ktoś podejrzany się tam nie kręci. Wiem, że nie to chciałaś usłyszeć, ale nie możemy ryzykować.
YOU ARE READING
Alternatywą jest Azkaban
RomantizmHermiona Granger bierze udział w procesie Draco Malfoy'a, na którym zostaje jej złożona nietypowa propozycja