Następnego dnia równo o pół do ósmej Draco pojawił się w kuchni państwa Weasley.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry kochanieńki.- Molly uśmiechnęła się w jego kierunku.- Jak się czuje Hermiona?
-Chyba dobrze, jak wychodziłem to jeszcze spała, ale wieczorem było w porządku.
-To dobrze. Musisz się nią teraz opiekować.-popatrzyła na niego z dziwnym wyrazem oczu, którego nie potrafił rozszyfrować.
-Wiem.- powiedział szybko.
-Jesteś dobrym chłopcem Draco.- powiedziała starsza kobieta, kładąc mu dłoń na policzku. Chłopak spojrzał się na nią z szokiem w oczach i zdławił w sobie chęć odsunięcia się od niej. Nie powinna go dotykać, przecież on był... naznaczony.
-Nie sądzę.- powiedział gorzko, opuszczając wzrok i wpatrując się w swoje stopy.
-Kochanieńki, to, że musiałeś zostać ukarany za błędy swojego ojca i byłeś zmuszony wybrać taką a nie inną drogę, nie znaczy, że całe życie musisz za to pokutować. Po drugie, zmieniłeś się. Czy źli ludzie potrafią to zrobić?- uśmiechnęła się do niego ciepło. Draco nie wiedział jak ma zareagować, więc po prostu milczał. Molly podeszła do blatu i wręczyła chłopakowi pakunek.
-Proszę.- powiedziała.
-Dziękuję, ale tego jest za dużo.- zauważył.
-To nic, będziecie mieć na później. A teraz uciekaj, bo musisz jeszcze coś zjeść przed pracą.
-Jeszcze raz bardzo dziękujemy.
-Nie ma za co.
-Pani Weasley.- odwrócił się w kominku.- Czy mogłaby pani poprosić... Ginny, żeby przypilnowała Hermionę? Mam dziwne wrażenie, że jak wyjdę do pracy to będzie biegać po całym domu.- Molly tylko się uśmiechnęła na tę uwagę.
-Oczywiście, jak tylko się obudzi od razu ją wyślę, dobrze?
-Dziękuję. Do widzenia.
-Do zobaczenia kochanieńki.
*
Kiedy wszedł na górę ze śniadaniem w domu nadal było cicho. Zapukał lekko do drzwi szatynki, ale kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi, nacisnął klamkę i wszedł do pokoju. Hermiona spała spokojnie na boku, a jej włosy były rozrzucone po poduszce. Bezszelestnie podszedł do łóżka, cicho położył talerz na stoliku obok, a potem przysiadł na krawędzi łóżka i spojrzał na szatynkę; odgarnął z jej twarzy jeden zbłąkany kosmyk i zaczął gładzić jej policzek. Wystarczyło jej półtora miesiąca, żeby on stracił dla niej głowę. Nie musiała się nawet za bardzo wysilać, po prostu była sobą, choć dopiero mieszkając z nią zobaczył jaka była naprawdę. Inteligentna, wesoła, silna, dojrzała i chyba jako jedna z niewielu osób potrafiła mu się postawić. Kto by pomyślał? Gryfonka owinie sobie Ślizgona wokół palca i uśmiechnął się sam do siebie na tę myśl. Spojrzał jeszcze w okno, które było uchylone, a lekki wiatr wpadający przez nie, delikatnie poruszał cieńkimi zasłonkami i zobaczył białe obłoki na niebieskim niebie. To będzie dobry dzień, pomyślał i pod wpływem impulsu pochylił się i pocałował dziewczynę w czoło. Teraz będzie jeszcze lepszy. Po czym wyszedł z domu do pracy.
*
Hermiona obudziła się jakiś czas później i pierwsze co zrobiła to uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła śniadanie leżące zaraz obok jej łóżka. Jest kochany, przeszło jej przez myśl i nawet lekko się zawstydziła, choć nikt inny oprócz niej, tego nie słyszał. Śniadanie było pyszne, a pani Weasley rzuciła na nie czar utrzymujący odpowiednią temperaturę, więc naleśniki były jeszcze ciepłe. Kiedy już zjadła, nagle usłyszała jakieś odgłosy dobiegające z dołu. Znieruchomiała i przysłuchiwała się przez chwilę, ale nic więcej nie usłyszała.
YOU ARE READING
Alternatywą jest Azkaban
RomanceHermiona Granger bierze udział w procesie Draco Malfoy'a, na którym zostaje jej złożona nietypowa propozycja