Rozdział 21

423 18 6
                                    

Kolejne dwa tygodnie były dla Draco dosyć monotonne. Szedł do pracy, wracał i zachwycał się swoją nową miotłą, ubolewając nad faktem, że będzie mógł ją przetestować dopiero kiedy wrócą do szkoły. Natomiast dla Hermiony te kilkanaście dni było chaotycznym czasem przygotowywania się do nowego roku szkolnego oraz nowych obowiązków, więc praktycznie każdą wolną chwilę wykorzystywała na planowanie powtórek, wprowadzanie korekt do już napisanego harmonogramu nauki, zarówno tego z lat poprzednich, jak i nowego materiału.

Draco uśmiechał się pod nosem, kiedy widział ją w szale robienia wszelkiej maści notatek, ale lubił ją w takim wydaniu; wydawała mu się wtedy najbardziej naturalna. Nie miało znaczenia kto lub co było obok niej, była całkowiecie pochłonięta zadaniem, które musiała wykonać i nie zwracała uwagi na swoje otoczenie. To był ten czas, kiedy przyglądał się jej i próbował zapamiętać każdą jedną emocję ukazującą się na jej twarzy, czy w jej oczach. Każda radość, niepewność, złość, niecierpliwość, ciekawość- wszystko to, jak malutkie kawałki puzzli składały się na obraz Hermiony Granger, którym tak bardzo blodyn był oczarowany. Był wdzięczny losowi, że będzie mógł spędzać z nią tak samo dużo czasu w szkole.

Dzień przed wyjazdem do Hogwartu obydwoje byli już spakowani i gotowi, a Hermiona sprawdzała jeszcze ostatnie rzeczy z listą, którą wcześniej przygotowała. Nawet Draco z niej skorzystał, co ułatwiło mu pakowanie się. Wieczorem kufry zostały przelewitowane przez Hermionę do przedpokoju, żeby wszystko było już gotowe na rano, ponieważ musieli pojawić się na King's Cross trzydzieści minut przed odjazdem pociągu, żeby, jako Prefekci Naczelni, pomóc pierwszorocznym i zapanować nad pozostałą resztą uczniów. Gryfonka jeszcze na chwile zafiukała do Nory, żeby powiadomić Ginny, że najprawdopodobniej zobaczą się dopiero w pociągu lub w Wielkiej Sali, po czym wróciła do domu, żeby po raz ostatni sprawdzić szafki w swojej sypialni.

-Może przejdziemy się na spacer?- zaproponował Draco, stojąc w drzwiach jej pokoju.

-Jasne, jest naprawdę miły wieczór.- odpowiedziała Hermiona i obydwoje zeszli na dół.

-Chyba będę tęsknić.- powiedział Draco, kiedy szatynka zamykała drzwi.

-To znaczy?- zapytała się, odwracając się w jego kierunku.

-Za naszym wspólnie spędzonym czasem.- powiedział, a brwi Hermiony zbliżyły się do siebie w zdziwieniu.- Wiem, że to była moja kara, ale to był chyba najbardziej beztroski czas od paru lat. Zdaję sobie sprawę, że miałem obowiązki, ale wiesz, w końcu poczułem się wolny, bo paradoksalnie pomimo tych wszystkich zakazów i nakazów mogłem robić coś chyba polubiłem.- uśmiechnął się w przestrzeń.- Mogłem w końcu sam podejmować decyzje i te trzy miesiące naprawdę zmieniły moje postrzeganie Mugoli. Szkoda, że ojciec nie mógł czegoś takiego zrobić. Mam nadzieję, że też zmieniłby zdanie, gdyby poznał ich lepiej.- powiedział ze smutkiem w głosie.- No, ale jego spotkała inna kara.

-Draco, przepraszam za bycie wścibską, ale co się stało z twoją mamą?- Hermiona cicho zapytała.

-Jest w domu, pod nadzorem. Nigdy nie przyjęła Mrocznego Znaku, ale była zwolenniczką Voldemorta, więc przez rok czasu będzie pod magicznym dozorem aurorów i jeśli wszystko będzie dobrze to w maju następnego roku będzie mogła wrócić do normalnego życia.

-To dlaczego ani razu jej nie odwiedziłeś?- padło kolejne pytanie.

-Rozmawialiśmy dzień przed moją przeprowadzką do ciebie i ustaliliśmy, że lepiej będzie, jeśli przez ten okres nie będę się z nią widzieć, żeby nie wzbudzać podejrzeń w Ministerstwie i żebym mógł się skupić na odbyciu swojej kary.- powiedział, po czym nonszalancko wzruszył ramionami.

Alternatywą jest AzkabanWhere stories live. Discover now