-Dlaczego nie pójdziecie ze mną?-zapytałam Edgara, który siedział na łóżku kiedy ja przebierałam się w wygodniejsze ubrania. Dziwne, że w ogóle coś tu jeszcze było.
-Iris ja bez kosy jestem nikim. Jestem bardzo łatwym celem dla niego, a jedynie twoje moce są w stanie go zranić. Tak jak mówił Lazarus.
-Tak wiem wiem muszę go zabić światłem...Edgar boję się tego...wiesz dobrze, że nie panuje nad światłem, a jak zrobię coś źle? Nie trafię? Albo kogoś zabije?- mężczyzna szybko wstał i podszedł do mnie przytulając do swojej piersi.
-Ciiii...uspokój się. Musisz w siebie wierzyć i wtedy ci się uda. Ja w ciebie wierzę ukochana.- powiedział gładząc moje ogniste włosy. Objęłam go mocno zamykając oczy. Mogło być tak dobrze. Mogliśmy żyć spokojnie razem...on mi zaufał, a ja go zdradziłam w tak okrutny sposób. A on nie chce mnie zabić. Wspiera mnie i wierzy, że mi się uda. Odsunęłam się, ale nieznacznie i spojrzałam w jego oczy. Edgar patrzył na mnie delikatnie się uśmiechając. Stanęłam delikatnie na palcach i złożyłam na jego ustach pocałunek, który od razu został odwzajemniony. Oddałam w nim cały smutek i ból jaki posiadałam w sobie. Żal do samej siebie zniknął czując jego wargi na moich. Dał mi siłę i nadzieję, abym mogła pokonać króla.
____________________________________________________________
Ludzie pochowali się w domach. Król zabił część ludu, aby ukazać swoją siłę. Nazywałabym to raczej brutalnością i okrucieństwem. Taka moc w nieodpowiednich rękach to przepis na katastrofę totalną. Idę pustymi ulicami w stronę zamku. Edgar i Lazarus zostali wraz z Marco w domu. Chłopiec polubił nowych znajomych i zaciągnął ich do zabawy. To dobrze. Nie będzie skupiał myśli przy tym, że zaraz może stracić siostrę. Przekroczyłam niepewnie bramy zamku. Nikogo nie było. Cisza aż dzwoniła w uszach. Powolnym krokiem skierowałam się do sali tronowej. Weszłam do środka a moim oczom ukazał się król siedzący na tronie. Na jego piersi wisiał naszyjnik z kryształem Salhiren, a w prawej dłoni dzierżył kosę śmierci. Musiałam najpierw pozbyć się kryształu, który dawał mu nieśmiertelność. Frocyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się kpiąco.
-Proszę proszę...kto raczył mnie odwiedzić. Przyszłaś, abym dokończył swoje dzieło zabijając cię?
-Przyszłam, aby ciebie zabić.- powiedziałam pewnie. Król zaśmiał się i wstał z tronu nie śpiesząc się. Zaczął powoli podchodzić do mnie.
-Moja droga Iris...nie da się mnie zabić. Jestem panem życia i śmierci.
-Nie na długo...-zaatakowałam go. W jego stronę poleciała kula ognia, którą z łatwością zablokował kosą. No tak. Zapomniałam, że może jej używać jako oręż i jako tarczę. Małe niedopatrzenie. Będę musiała zbliżyć się do niego, aby zabrać kryształ. Rzuciłam w jego stronę kamieniem i podbiegłam. Tak jak się spodziewałam rozwalił kamień i zamachnął się, aby mnie zaatakować. Uchyliłam się od tego i uderzyłam go ognistą pięścią. Mężczyzna odsunął się na parę kroków. Zdenerwowałam go i to bardzo. Wykonał kolejny zamach. Przeciął mi ramię. Syknęłam łapiąc się za nie robiąc krok do tyłu. Obok mnie zmaterializował się wilk z czarnej chmury, który skoczył na mężczyznę. Wiedziałam, że powstrzyma go przez chwilę, którą wykorzystałam na podbiegnięcie i zerwanie kryształu. Odrzuciłam go daleko od nas. Król zamachnął się zabijając wilka i spojrzał na mnie.
-Jak śmiałaś?! Pożałujesz tego głupia!
Czekam tylko na to...-uśmiechnęłam się pewnie. Znów zaatakował. Był bardzo natarczywy. Zadał mi kilka ran, ale odwdzięczyłam mu się tym samym. Odepchnęłam go na ścianę. Leżał chwilę nie ruszając się. Jednak wiedziałam, że to nie może być tak łatwe. I miałam rację. Mężczyzna wstał po chwili i wykorzystał całą moc kosy. Stał się mrocznym kosiarzem. I to była moja okazja. Zebrałam wszystkie pozostałe siły, aby wytworzyć kulę światła, która opanowała całe pomieszczenie. W momencie, którym ją wypuściłam poczułam nie opisany ból w klatce piersiowej. Światło znikło. Upadłam na ziemię mając wbitą kosę śmierci w klatkę piersiową. Po królu została tylko kupka popiołu. Udało mi się...odzyskałam kamień i kosę...Zamknęłam oczy mając na ustach uśmiech. Udało mi się...

CZYTASZ
Narzeczona śmierci
RandomDawno dawno temu żył sobie chłopak w królestwie gdzie każdy miał moc jednego z żywiołów. Był bardzo odważny. Tak odważny, że zrzucił wyzwanie samej śmierci. Śmierć pokonała go i zdenerwowana powiedziała, że zabije wszystkich mieszkańców królestwa, z...