Obudziłaś się rano przykryta kołdrą, a obok na stoliku nocnym leżała taca z jedzeniem. Podniosłaś się do pozycji siedzącej i zaczęłaś jeść posiłek. Skończyłaś jeść i wstałaś. Doprowadziłaś się do porządku i następnie wyszłaś z pokoju i skierowałaś się do ogrodu. Zastałaś go w takim stanie jakim go zostawiłaś. Pełny magii i uroku. Powolnym krokiem chodziłaś po całym terenie aż doszłaś do swoich ulubionych krzaków róż. Nachyliłaś się nad nim zaciągając się ich zapachem. Uśmiechnęłaś się lekko. Po chwili poczułaś ciepłe ramiona na swoich. Spojrzałaś w bok i zobaczyłaś twarz Edgara. Mężczyzna zerwał kwiat i wsunął ci go we włosy. Uśmiechnęłaś się lekko.
- Zjadłaś już śniadanie? Wczoraj zasnęłaś zanim przyszedłem. Służąca powiedziała, że byłaś wykończona.
-Wybacz mi, że tak wyszło. I tak zjadłam już.
-To dobrze. Powiesz mi dlaczego tak pilnie musiałaś odwiedzić swojego brata?
- Edgar to małe dziecko.- odsunęłaś się i zaczęłaś iść dróżka, a on za tobą.- Został tam całkowicie sam. Moja matka zmarła przed moim przybyciem tutaj.
-A co z ojcem?
- A o którego pytasz?- zaśmiałaś się cicho.- Mój ojciec zginął podczas buntu przeciwko władcy. A ojciec Marco był alkoholikiem. Zgwałcił moją matkę. Zrobił sobie tylko problemy bo jak wyszło, że jest w ciąży jego żona wyrzuciła go z domu. Mężczyźni z miasta zabrali go i wyrzucili do lasu gdzie pożarły go zwierzęta. Jego małżonka pomagała nam póki nie podpalono jej domu kiedy spała. Spłonęła wraz z swoim dobytkiem. Moja matka zachorowała i ja musiałam zajmować się domem. Musiałam kraść, żeby utrzymać rodzinę... Tuż po śmierci matki złapano mnie. Miałam być powieszona, ale trafiłam tutaj. Zostawiając tam brata...- schowałaś twarz w dłoniach, aby ukryć łzy. Mężczyzna odsunął twoje dłonie i pocałował cię w czoło. Wierzchem dłoni starł twoje łzy. Uśmiechnęłaś się lekko.
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.- powiedział i przytulił cię. Wtuliłaś się w mężczyznę zamykając oczy. Trwaliście tak chwilę dopóki do waszych uszu nie dotarł głos Marcusa.
- Panie masz gościa.
- Kogo?- powiedział Edgar odsuwając się od ciebie. Marcus podszedł do niego i szepnął mi coś. Edgar tylko zmarszczył brwi wzdychając. Odszedł przepraszając cię przez co zostałaś sama z Marcusem. Spojrzałaś na mężczyznę. Marcus stał wyprostowany patrząc w ziemię.
- Czy pani sobie czegoś życzy?
- Skąd Edgar wiedział o mojej ucieczce?
- Ehhh... Musiałem mu powiedzieć. Jest królem i moim obowiązkiem jest mówienie mu o wszystkim w królestwie.
- To po co mi pomagałeś?
- Wykonywałem obowiązki służącego pani.- uderzyłaś go z liścia. Byłaś wściekła.
- Jesteś okropny... Nie pokazuj mi się na oczy. - poszłaś szybkim krokiem. Byłaś zawiedziona Marcusem. Niby wykonywał swoje obowiązki, ale... Zaufałaś mu, a on cię zdradził. Weszłaś do salonu kiedy obok ciebie przeleciał wazon, który rozstrzaskał się o ścianę. Spojrzałaś w stronę, z której nadleciał wazon i zobaczyłaś wściekłego Edgara oraz podobnego do niego brunetka. Mężczyzna uśmiechnął się do ciebie i podszedł pewnym krokiem do ciebie. Ujął cię za rękę i pocałował ją.
-Witaj nazywam się Lazarus. Jestem starszym bratem Edgara.
CZYTASZ
Narzeczona śmierci
RandomDawno dawno temu żył sobie chłopak w królestwie gdzie każdy miał moc jednego z żywiołów. Był bardzo odważny. Tak odważny, że zrzucił wyzwanie samej śmierci. Śmierć pokonała go i zdenerwowana powiedziała, że zabije wszystkich mieszkańców królestwa, z...