XIV

1.4K 73 4
                                        

Wieczorem do twojej komnaty przyszła służąca informując o kolacji. Przebrałaś się i zeszłaś do jadalni gdzie już czekał na ciebie Edgar. Usiadłaś naprzeciwko niego i zaczęliście jeść w milczeniu. Atmosfera była krępująca. Mężczyzna w końcu wstał i podszedł do ciebie. Ukląkł przy tobie i złapał cię za dłonie.
- Iris wiem, że jest co bardzo ciężko i jak bardzo chciałabyś, aby rodzice żyli tutaj szczęśliwi, jednak naprawdę nic nie mogę zmienić. Nie chcę, żebyś chodziła cały czas zdołowana. Dopóki kryształ Salhiren nie wróci do tej krainy nic się niestety nie zmieni.- powiedział i pocałował cię delikatnie w dłonie. Samotna łza spłynęła po twoim policzku, ale Edgar szybko ja otarł. Uśmiechnął się współczująco do ciebie. Ty jednak szybko wstałaś i wyszłaś z pomieszczenia zostawiajac Edgara samego. Wbiegłaś do ogrodu, a łzy płynęły już strumieniami z twoich oczu. Miałaś dosyć. W krótkim czasie twoje życie zmieniło się o 180° i po prostu sobie nie radziłaś z tym. Musiałaś opanować swoje moce, twój brat został porwany, zobaczyłaś jak twoi rodzice cierpią po śmierci. Najgorsze jednak jest to, że wiedziałaś iż nie wrócisz do poprzedniego życia i musisz poślubić Edgara dla ratowania brata. Niby mężczyzna zmienił się i przestał zachowywać się tak władczo i oschle, ale nadal nie miałaś do niego pełnego zaufania. Nie czułaś się przy nim dobrze, chociaż widziałaś, że się stara i gdybyś miała więcej czasu i poznalibyście się w innych warunkach to może inaczej potoczyłaby się wasza relacja. Usiadłaś w końcu pod drzewem i pozwoliłaś sobie na szloch. Twoje łzy padały na ziemie, z której wyrastały coraz nowe i większe rośliny, które otaczały twoje ciało. Zaczęły owijać się w okół twojego ciała. Nie kontrolowałaś tego i w sumie nie interesowało cię to. Owinęły się w okół ciebie coraz silnej zaciskając. Kiedy w końcu zaczęłaś odczuwać dyskomfort spowodowany roślinami, jednak te już zaciskały się na tobie. Zaczęłaś się szarpać, aby jakoś wyswobodzić się z więzi. Panikowałaś coraz bardziej, a pętle zaciskały się coraz bardziej. Traciłaś już oddech, a przed twoimi oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Ostatnim co zobaczyłaś były platynowe włosy twojego narzeczonego.

Obudziłaś się kiedy na dworze było ciemno. Spojrzałaś na siebie i zobaczyłaś, że masz na sobie męską koszule i bieliznę. Usiadłaś na łóżku i rozejrzałaś się po ciemnym pokoju. Na skraju łóżka leżał Edgar. Spał cicho pochrapując. Wyglądał bardzo uroczo i niewinnie, a nie jak na prawdziwego Pana mroku. Był taki ludzki. Postanowiłaś go nie budzić tylko położyłaś się obok i delikatnie wtuliłaś w jego plecy. Po chwili znowu zapadłaś w sen.

Rano obudziłaś się sama. Podniosłaś się ocierając zaspane oczy. Dopiero teraz zauważyłaś, że nie jesteś w swoim pokoju. Skierowałaś się do drzwi i wyszłaś z pomieszczenia. Nie byłaś w tej części zamku- części, w której większość czasu przebywa Edgar. Całe ciało cię bolało. Ledwie co doszłaś do klatki schodowej, po której zeszłaś na dół. Skierowałaś się do salonu, ale nikogo tam nie było. Chodziłaś po zamku, jednak nie mogłaś nikogo znaleźć. Zrezygnowała poszłaś do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Usiadłaś na stołku i powoli jadłaś kanapki, kiedy do pomieszczenia wszedł kucharz.
- O panienka tu jest! Król szuka panienki po całym zamku. Pójdę mu powiedzieć, że panienka jest tutaj. - powiedział po czym wyszedł z pomieszczenia. Po chwili Edgar wbiegł do kuchni. Spojrzałaś na niego pijąc herbatę. Mężczyzna podszedł do ciebie zdejmując płaszcz i okrył Cię nim.
-Nie powinnaś wychodzić tak ubrana. Nie przystoi to przyszłej królowej. - i znów wrócił stary Edgar przestrzegający zasad. Mężczyzna odłożył twój kubek i wziął cię na ręce. Zaniósł cię do twojej komnaty.
-Edgar... Nie chcę ubierać tych sukni. Wszystko mnie boli i będę się w nich dusić. - powiedziałaś robiąc słodka minkę.
- Nie będziesz chodzić po zamku w samej koszuli. Do tego mojej. - automatycznie się zarumieniłaś. Nie zastanawiałaś się skąd masz tą koszule. Edgar zaśmiał się cicho zauważając twój rumieniec.- Nie przebierałem cię. Kazałem to zrobić służącej. Nie zrobię czegoś takiego bez twojej woli.- skinęłaś głową lekko się uśmiechajac. Z jednej strony bardzo podobały Ci się jego maniery i to jak cię traktował, ale z drugiej był przy tym bardzo oschły.
- A mogę zostać w komnacie i odpocząć?
-Niech będzie. Każe przynieść ci jakieś książki i jedzenie.
- Dziękuję. - uśmiechnęłaś się i pocałowałaś go w policzek. Edgar zarumienił się lekko i uśmiechnął. Zaniósł cię do twojej komnaty i położył na łóżku poczym wyszedł. Resztę dnia spędziłaś czytając książki.

Narzeczona śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz