IX

1.6K 75 0
                                    

Rano zaczęłaś szukać Marcusa. Chciałaś go zapytać o to czy twoi rodzice tutaj są i czy możesz ich spotkać. Jednak mężczyzna zniknął i nie miałaś pojęcia gdzie go znaleźć. W końcu przekazałaś służącej, że jak go spotka to ma mu przekazać, że czekasz na niego w bibliotece do której się udałaś wcześniej zaglądając do Edgara. Od wczoraj był nieprzytomny po twoim ataku. Nadworny lekarz powiedział ci, że dosyć szybko się zregeneruje dzięki swoim umiejętnością. Nie byłaś bardzo zachwycona tą wiadomością bo mężczyzna cię niesamowicie denerwował. Jednak póki miałaś tą chwilę bez niego spędzałaś ją w bibliotece czytając o historii tego miejsca. Wyczytałaś, że cztery wielkie smoki swoimi mocami podzieliły świat na nadziemny i podziemny. Obdarowały także ludzi swoimi mocami, a w jednego z nich tchnęły wszystkimi swoimi mocami co miało zwiastować, że jego potomek będzie posiadał władzę nad wszystkimi mocami. Jednak ludzie zaczęli być zazdrośni o to, że ktoś ma być lepszy i zaczęły atakować smoki, które z strachu skryły się w wysokich górach w odległym Toros. Ponoć tam jest przejście pomiędzy światami, ale nikt nie wie gdzie jest.
- Piękna legenda.- usłyszałaś nad sobą głos Marcusa. Spojrzałaś na niego i uśmiechnęłaś się lekko.
-Racja. Piękna...
-Chciałaś pani mnie widzieć. Słucham więc.
- Chciałam cię zapytać o zmarłych. Zastanawiałam się czy mogę spotkać swoich rodziców.
- Jest taka możliwość. Jednak przyzwać ich i sprawić, że będą w formie ludzkiej potrafi tylko król.- powiedział, a ty westchnęłaś. Jednak musiałaś zbliżyć się do Edgara co równa się z przeproszeniem go.  Posmutniałaś trochę co mężczyzna zauważył i zaniepokoił sie.
- Marcus a jest sposób, żeby się stąd wydostać na powierzchnie?
-Pani wie pani, że takich rzeczy nie można robić. Król tego zabronił.
- Marcus proszę muszę się stąd wydostać. To nie jest moje miejsce. Ono jest przy moim bracie na powierzchni. Obiecałam matce, że się nim zaopiekuje, a siedzę tutaj. Proszę pomóż mi...
-Pani ja...nie mogę. Król Edgar będzie wściekły.
- Marcusie proszę. Tylko jeden dzień. On i tak jest nieprzytomny. Za 24 godziny wrócę tutaj. Obiecuję.- mężczyzna patrzy na ciebie niezbyt zadowolony twoimi dalszymi prośbami. Wzdycha w końcu.
-Dobrze... Trzymam cię pani za słowo. Jednak jeśli pani nie wróci i król się dowie wścieknie się i ruszy w pościg za panią.- złapał cię za rękę i wyprowadził z biblioteki, a potem z zamku. Zabraliście jednego konia, który mężczyzna prowadził. Jechaliście do miejsca gdzie trafiłaś na początku. Gdzie to wszystko się zaczęło.

Zeszliście z konia. Spojrzałaś na niego nie wiedząc co teraz.
-Musisz pani teraz wyczarować schody prowadzące w górę. Potem mocą światła wypuścić mały promyczek w górę. Przejście się otworzy.
- Dziękuję Marcusie.- przytuliłaś mężczyznę i zrobiłaś kamienne schody. Weszłaś po nich i po chwili wypuściłaś światełko w górę. Otworzyło się przejście, a woda ku twojemu zdziwieniu nie zaczęła się wylewać tylko stała. Dotknęłaś jej tafli i poczułaś jakby ktoś wciągał cię  w górę. Po chwili znajdowałaś się w wodzie. Popłynęłaś do góry, aby się wynurzyć. Dzięki magii powietrza podleciała na skarpę. Teraz musiałaś tylko wrócić do Marco...

Narzeczona śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz