XIX

917 58 4
                                    


Stałam naprzeciwko Edgara i Lazarus siedzieli dumni na koniach patrząc na mnie z góry. A ja? Patrzyłam na nich zdeterminowana. Moje ogniste roztrzepane włosy wychodziły z wcześniej ułożonego koka, a suknia, którą miałam na sobie była cała poszarpana i pobrudzona błotem. Mały Marco wtulał się we mnie i kątem oka patrzył na mężczyzn.

-Gdzie jest moja kosa Iris?- zapytał z wściekłością w głosie Edgar. Musiałam mu powiedzieć choćbym zaraz miała przypłacić to życiem.

-Tam gdzie kryształ Salhiren. U króla, który przysłał mnie do ciebie. Który dawno temu obiecał mnie tobie Edgarze.- postawiłam brata na ziemi i podeszłam do mężczyzny. Złapałam go delikatnie za rękę i spojrzałam w jego płonące wściekłością oczy.

-Zabij ją po prostu. Sami odbierzemy kryształ. Zdradziła cię Edgarze!-Usłyszałam od Lazarusa. Wiedziałam jaka jest stawka, jednak musiałam zaryzykować. Dla dobra oby dwóch światów.

-Edgar błagam wysłuchaj mnie. Po tym będziesz mógł zrobić ze mną co zechcesz. Nawet zabić. Tylko proszę...chodź ze mną i mnie wysłuchaj.-oparłam głowę o jego dłoń, a łzy spłynęły po moich policzkach. Teraz musiałam jedynie czekać na jego decyzje. Czas ciągnął się w nieskończoność, a ja mogłam tylko stać i czekać aż mój mąż zdecyduje. Poczułam małe rączki mojego brata, które objęły moje nogi i usłyszałam.

-Pan nie robi krzywdy Iris. Ona mnie uratowała przed takim złym panem, który zrobił krzywdę innej pani.

-Inną panią?-usłyszałam głos Lazarusa. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.

-Eleonore. Była cały czas tutaj więziona przez króla. Ona oddała mu kamień. Wykorzystał to, że się w nim zakochała i...-usłyszeliśmy krzyk. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegał krzyk, a dochodził od strony zamku. Marco zaczął ciągnąc mnie za sukienkę.

-Iris chodźmy.

-Tak chodźmy. Wytłumaczysz o co w tym wszystkim chodzi.- usłyszałam głos Edgara. Usłyszałam smutek, który od razu opanował także mnie. Wzięłam na ręce Marco i poszłam w  stronę starego domu. Na ulicy zaczął panować chaos więc ciężko było przedostać między ludźmi. Wiedziałam, że nie mamy za wiele czasu, jednak musiałam wytłumaczyć obu mężczyzną motywy mojego działania. Doszliśmy do starego domu, który stał się ruiną. Bracia zeszli z koni i przywiązali je do pobliskiego płotka. Weszliśmy do środka i poszliśmy do starego salonu. Wszędzie było pełno kurzu, a wszelkie rośliny zdążyły wyschnąć. Westchnęłam głęboko i usiadłam w fotelu. Czekając aż mężczyźni usiądą co po chwili zrobili.

-Powiesz nam w końcu o co chodzi?- warknął zniecierpliwiony Lazarus.

-Tak naprawdę zaczęło się od Eleonory. Zakochała się w królu Frocynie i ona zaniosła mu kryształ. Wtedy on ją zamknął ale trzymał też cały czas przy życiu, abyście nie mogli jej odnaleźć i wypytać o kamień. Później...jak już trafiłam do podziemia i pierwszy raz z niego uciekłam. Wróciłam dla brata. Jest dla mnie bardzo ważny, a musiałam go zostawić tutaj. I on go porwał...powiedział, że jedynym sposobem, aby go ocalić jest przyniesienie twojej kosy. Wiedziałam, że odmówisz mi jak cię poproszę, a wyczytałam, że według tradycji pan młody obdarowuje kosą pannę młodą. To była moja jedyna szansa, aby go ocalić. Ja nie wiedziałam, że on ma kryształ i Eleonore... -schowałam twarz w dłoniach, a łzy mimowolnie wypłynęły z moich oczu. Mogłam tylko czekać na decyzje braci. Panowała cisza. Cisza, która rozdzierała moją duszę. Po chwili dopiero poczułam na swoich dłoniach inną dłoń, która zabrała moje ręce, abym mogła spojrzeć w twarz Edgara. Ten położył dłoń na moim policzku.

-Ohh moja Iris...tak nie rozumiałem jak uciekłaś. Zadawałem sobie co chwilę pytanie dlaczego? Oddałem ci całe moje serce, które po tylu latach w końcu uleczyłaś. Dzięki tobie stałem się dawnym sobą. Tym, który jest zdolny do kochania. Rozumiem cię...wiem jak nikt inny jak to jest stracić kogoś na kim ci zależy. Nie mogłaś dopuścić do śmierci brata, jednakże...problem pojawia się taki, że musisz sama pokonać króla. Ja bez kosy jestem bezsilny, a tylko ty mając swoje moce jesteś zdolna do wyrządzenia mu krzywdy. 

-Musisz go zabić światłem, ponieważ ciemność już do końca opanowała jego duszę.-odezwał się Lazarus, który patrzył na nas zagadkowym wzrokiem. Spojrzałam na niego i przełknęłam ślinę. Nad światłem panowałam najsłabiej. Prędzej ja sobie zrobię nim krzywdę niż jemu. Niestety...czy tego chce czy nie muszę to zrobić. Muszę pokonać króla Frocyna choćby za cenę życia, aby Edgar mógł odzyskać kosę śmierci i kryształ Salhiren.

Narzeczona śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz