VII

1.8K 86 6
                                    

Obudziłaś się w bibliotece cała obolała. Podniosłaś się i wyszłaś z pokoju. Poszłaś do swojego pokoju i kiedy weszłaś zobaczyłaś, że pokój był jak nowy. Na stoliku leżał bukiet z róż. Podeszłaś i wziełaś go do ręki. Z niego wypadła kartka. Podniosłaś ją i i przeczytałaś.
" Wybacz kochana. Czy w ramach przeprosin zgodzisz się zabrać się na spacer? Będę czekał przed zamkiem. Przygotuj,zz się na jazdę konną "
Odłożyłaś kartkę wzdychając. Zastanawiałaś się czy pojechanie gdziekolwiek z nim jest dobrym pomysłem. Chociaż patrząc z strony tego iż mężczyzna może cię zaatakować spowodowało, że stanęłaś przy szafie szukając czegoś co mogłoby nadawać się na jazdę konną. W końcu znalazłaś strój idealny. Ubrana w strój i związanymi wysoko włosami podążałaś w stronę wyjścia z zamku. Czekał tam już na ciebie Edgar obok którego stały dwa ciemne konie.
-Witaj Iris.
-Witaj...gdzie się wybieramy?
-Chce ci pokazać pewne miejsce. Bardzo ważne w tej krainie.
-Niech będzie...- podeszłaś do konia z zamiarem wejścia na niego. Poczułaś jednak jak mężczyzna podnosi cię i posadził na konia. Spojrzałaś w jego oczy. Patrzył na ciebie hipnotyzująco. Przejechał dłonią po twoim policzku i złożył na twoich ustach krótki pocałunek. Odsunęłaś się zarumieniona. Znowu wyprowadził cię z równowagi. Edgar wsiadł na konia z lekkim uśmiechem. Ruszył bez słowa, a ty za nim. Jechaliście długi czas. Rozglądałaś się widząc pustkowie, chodzące trupy i zniszczone miasta i wsie. Spojrzałaś na skupionego na drodze Edgara. Jego twarz biła chłodem. Go nie interesowało to co jest w okół. Nie interesowało go to co dzieje się w jego królestwie. On jest królem pustkowia... tytuł króla śmierci pasuje do niego idealnie. Westchnęłaś i jechałaś za nim. W końcu dojechaliście nad jezioro. Jednak było bardzo dziwne. Jezioro było czerwone. Nad nim unosiła się mgła, która zasłaniała jakikolwiek widok. Wszechobecna cisza była przerażająca. Zeszłaś z konia i rozejrzałaś się jednak poza wami nic nie było widać. Edgar podszedł i złapał cię za rękę. Poszedł z tobą w stronę jeziora.
- Edgar to nie jest chyba dobry pomysł...
-Nie bój się Iris. Wszystko jest pod kontrolą.-odpowiedział ignorując twoje obawy. Podeszliście nad brzeg. Po chwili zza mgły wyłoniła się łódka.
Weszliście na nią a ta sama z siebie zaczęła płynąć. Dopłynęliście do małej wysepki, na której stał wielki dąb z czerwonymi liśćmi. Podeszliście do niego. Była w nim wielką dziupla, a w niej schody w dół. Edgar wszedł do środka i wyciągnął do ciebie rękę. Podałaś mu swoją rękę wchodząc do środka. Zeszliscie powoli w dół do wielkiej komnaty. Była ona wielka i zaniedbana. Wszędzie były korzenie. Na środku była fontanna, a na niej siedziała kamienna figura przedstawiająca kobietę w długiej sukni. Podeszliście do niej. Użyłaś magi ognia, żeby lepiej się przyjrzeć figurze.
-Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?
-To było ulubione miejsce mojej żony. Zawsze kochała tu przybywać. W tym miejscu jej się właśnie oświadczyłem. Po jej zniknięciu postawiłem tutaj pomnik.-powiedział siadając obok pomnika i patrząc na niego. Położył dłoń na dłoniach figury.
-Edgar...wszystko okej?-mężczyzna spojrzał na ciebie. Wstał i złapał cię za dłonie. W okol was znowu zapanował półmrok.
-Iris. Wiem, że nasza znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze jednak chce to naprawić. Chce, żebyś nie traktowała mnie jak swojego oprawcy.- uklęknął i wyciągnął z kieszeni płaszcza małe pudełeczko. Otworzył je, a tam znajdował się pierścionek z czerwonym diamentem.
-Iris chce, żebyś mogła przeżyć to co każda kobieta...czy wyjdziesz za mnie?-obserwowałaś go z szokiem. Domyśliłaś się, że musimy być w tym jakiś haczyk. Wiedziałaś także, że jeśli nie podasz mu odpowiedz twierdzącej to może cię znowu zaatakować.
-Edgarze...przecież i tak nie mam wyboru. Jednak powiem tak.-odpowiedziałaś ostrożnie. Mężczyzna wsunął na twój palec pierścionek. Wstał i dotknął twojego policzka z cwanym uśmiechem.
-Idziemy.-powiedział idąc w głąb jaskini. Westchnęłaś i poszłaś za nim. Doszliście do wielkiej jaskini. Było tam bardzo ciemno dlatego znowu użyłaś magii, aby oświetlić pomieszczenie. Edgar szybko spojrzał na ciebie w szoku.
-Przecież...ja...nie wydałem ci polecenia.
-Nie musisz wydawać mi poleceń, żeby oświetlić takie egipskie ciemności.-podszedł do ciebie szybko i złapał cię za rękę z pierścionkiem Przyjrzał się pierścionkowi. Widziałaś w jego oczach coraz większy gniew. Odepchnął cię wściekły i uderzył pięścią w ścianę.
-Jak ja mogłem zapomnieć!? Przecież to nie działa na ludzi...
-O czym ty mówisz?-zapytałaś niepewnie. Spojrzał na ciebie wściekły.
-Miałaś być zahipnotyzowana! Wykonywać moje polecenia!-wściekły powiedział ci wszystko. Obserwowałaś go z szokiem. Po chwili zaczęłaś się wycofywać, a potem już biegłaś. Wybiegłaś z jaskini i pobiegłaś do łodzi. Przepłynęłaś ma drugi brzeg i zabierając konia jechałaś szybko do królestwa...

Narzeczona śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz