Siedzieliście w ciszy jedząc powoli posiłek. Co jakiś czas zerkałaś na mężczyznę. Biła od niego nieprzyjemna aura. Ściskało ci to żołądek. W pewnym momencie wasze spojrzenia się skrzyżowały. Król patrzył na ciebie surowym wzrokiem. Zamarłaś a po chwili wazon z wodą eksplodował. Spojrzeliście szybko w stronę gdzie stał wazon.
-Hmmm nie panujesz jeszcze nad swoimi mocami. Dajesz ponosić się emocją.- wstał i zaczął podchodzić powoli do ciebie. Zacisnęłaś palce na krańcu stołu i obserwowałaś przerażona jego poczynania. Mężczyzna nachylił się nad tobą i dotknął twojego policzka.
-Nie dotykaj mnie.- odsunęłaś głowę i wstałaś obserwując jego twarz. Miałaś wrażenie, że u niego nigdy nie występują emocje.
-Odpowiedz mi...czy kiedy tylko pojawiły się jakiekolwiek inne moce to wrzucili cię do przejścia?- znów zaczął do ciebie podchodzić. Odsuwałaś się od niego aż dobiłaś do ściany. Podszedł do ciebie i złapał twoje dłonie trzymając je nad twoją głową. Przycisnął swoje ciało do twojego i przejechał nosem po twojej szyi. Musiałaś się uspokoić. Nie z takich sytuacji wychodziłaś. Nachyliłaś się i wyszeptałaś do jego ucha.
-Król jest napalony? Mam go zaspokoić czy będziesz się bawił w podchody?-mężczyzna zaśmiał się odsuwając się od ciebie. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Myślisz, że od razu będę chciał cię wykorzystać? Przypominam ci kim jestem.
-Zazwyczaj działało takie bronienie dziewictwa.
-Proponowanie zaspokojenia potrzeb mężczyzn?
-Zainteresują się, przez co ich koncentracja zmniejszy się, a ja zaatakuje powalając napastnika i ucieknę.
-Ciekawe. Waleczna jesteś. Jednak nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie. Czy kiedy pojawiły ci się moce to od razu cię wrzucili?
-Teoretycznie tak. Panowałam nad powietrzem. Po śmierci mojej matki siedziałam przy kominku i coś mnie pchnęło, żeby włożyć rękę do ognia i nie poparzyłam się. Z pewnych przyczyn złapała mnie straż i miałam pójść na szubienicę. Padało i wtedy stworzyłam z wody sztylet i rozciełam sznur. Stwierdzono wtedy, że to ja jestem tą z legendy i zaprowadzono mnie nad klif. Zrzucili mnie z niego, a ja, żeby się nie rozbić rozsunęłam skały. Będąc już tutaj użyłam światła. Jednak nie użyłam ciemności.- podszedł do ciebie. Złapał cię jedną ręką w talii i pogłaskał po policzku. Normalnie gest wydałby ci się oklepany, ale coś sprawiło, że był niezwykle przyjemny. Wtuliłaś delikatnie twarz w jego dłoń i spojrzałaś w jego czarne jak noc oczy.
- Będziesz musiała mi opowiedzieć swoją historię,ale najpierw zdradź mi swoje imię...-przejechał kciukiem po twoich ustach lekko rozchylając twoje wargi. Działało to na ciebie hipnotyzująco.
-Nazywam się Iris. A jak do ciebie mam mówić?
-Nazywam się Edgar kochana...- przysunął się do ciebie zbliżając swoje usta do twoich. Opamiętałaś się i odsunęłaś szybko. Edgar spojrzał na ciebie wściekły i uderzył cię w policzek. Upadłaś na podłogę i spojrzałaś na niego z szokiem. Twój narzeczony patrzył na ciebie z góry. Zdenerwowałaś się. Nie miał prawa cię uderzyć. Wszystkie światła pogasły, a w pokoju zaczęła unosić się ciemna mgła. Mężczyzna rozejrzał się zdezorientowany, a ty wstałaś patrząc na niego wściekła. Po chwili ciemne macki zaczęły go atakować. Rzuciły nim o ścianę i zaczęły podduszać. Edgard uśmiechnął się lekko. W jego ręce zmaterializowała się kosa, która z łatwością zniszczyła macki. Podszedł do ciebie i złapał za szyję unosząc. Po chwili zaczęłaś się dusić. Kiedy mgła całkowicie opadła mężczyzna cię puścił i tym samym upadłaś na podłogę.
-Dużo pracy przed nami kochana.- powiedział i wyszedł zostawiając cię samą. Starałaś się uspokoić oddech co wyszło ci po chwili. Wstałaś chwiejnie i wyszłaś z pomieszczenia gdzie wpadłaś od razu na ciemnowłosego.
-Co się stało?- chłopak złapał cię za ramiona i przyjrzał ci się uważnie.
-Prosze...ja nie chcę tu być...- oparłaś głowę o jego tors. On objął cię opiekuńczo ramionami i po chwili wziął cię na ręce i poszedł w kierunku twojej komnaty. Wszedł do środka i położył cię na łóżku. Wszedł do pokoju obok i po chwili wrócił.
-Pani idź wziąć kąpiel i potem odpocząć.- wstałaś i poszłaś powoli do łazienki.
-Dziękuje...- powiedziałaś i zamknęłaś drzwi. Wzięłaś kąpiel, a kiedy wyszłaś z łazienki chłopaka już nie było. Położyłaś się i szybko zapadłaś w głęboki sen.
CZYTASZ
Narzeczona śmierci
AcakDawno dawno temu żył sobie chłopak w królestwie gdzie każdy miał moc jednego z żywiołów. Był bardzo odważny. Tak odważny, że zrzucił wyzwanie samej śmierci. Śmierć pokonała go i zdenerwowana powiedziała, że zabije wszystkich mieszkańców królestwa, z...