Rozdział strachu

659 72 17
                                    

Katsuki uwolnił wielki wybuch, który przepuścił ze swoich dłoni. Nie był to jednak zwykły wybuch, a gaz, dzięki którym jego przeciwnik miał poczuć pieczenie w oczach. Izuku od razu rozpoznał zapach tej substancji, była lekko paląca dla nosa, więc dla oczu byłaby bezlitosna. Zakrył sobie oczy, odskakując dzięki swojej mocy na daleką odległość do drzew, gdzie technika bohatera go nie dosięgnie. Bakugo w tym czasie przeklnął pod nosem za to, że jego technika nie zadziałała. Teraźniejszy Deku był szybszy i zwinniejszy niż ten z przeszłości.

Izuku nie miał zamiaru przegrać. Od lat czekał na tę chwilę, w której uda mu się pokonać Bakugo. Każdego dnia nienawiść do niego rosła, dzięki czemu zapominał o kiedyś ważnych dla niego rzeczach. All Might, mama, Seo-kun, Todoroki... Wyparł ich wszystkich ze swojego serca. W byciu złoczyńcą najważniejsze jest niepokazywanie emocji. Zielonowłosy pokazał ich chyba zbyt wiele, skoro walka była w miarę wyrównana.

Chmura wybuchającego w powietrzu dymu łzawiącego nie zadziałała. Bakugo musiał skorzystać z czegoś innego, co miało w sobie więcej mocy, niż inne jego techniki. Nie miał jednak szansy na zbyt długie myślenie, Midoriya cały czas na niego napierał i próbował zranić go swoim wyciągniętym nożem. Bez namysłu kolejny raz wybuchnął mu mu swój pot przed twarzą.

- To już na mnie nie działa - powiedział Izuku spokojnym głosem, odsłaniając lekko pobrudzoną od ziemi twarz. Miał rację, oprócz tych kilku zadrapań, wybuch Katsukiego nic mu nie zrobił. Czy jego moc stała się nagle słaba? To powinno przynajmniej go osłabić, więc w jaki sposób to nie zadziałało?

W tym samym czasie, gdy blondyn próbował znaleść w swojej głowie logiczne wytłumaczenie na to wszystko, Izuku ponownie go zaatakował, nie wahając się z żadnym atakiem. Machając nożem twarz twarzą Katsukiego wyglądali jakby tańczyli. Unikali się nawzajem, więc musiało to z daleka wyglądać dość dziwnie. Midoriya w pewnym momencie kucnął, podstawiając dawnemu przyjacielowi nogę. Czując ból w krzyżu ponownie został ponownie powalony, a zielonowłosy kolejny raz na nim usiadł. W jego oczach doskonale było widać furię.

- Patrz na mnie, kiedy będę cię zabijał! - Izuku podniósł ręce, wycelowując nóż w miejsce lewej piersi Bakugo, by móc tam wbić nóż. Był pewny, że tym razem mu się uda, że w końcu pozbędzie się powodu, przez który stał się zły. Wierzył, że dzięki temu uwolni się od... strachu, który przez lata czuł do Katsukiego.

Jego ręce powędrowały w dół dość szybko. Cios miał zostać zadany w sam środek aorty, jeśli chłopak dobrze zobaczył. Bakugo jednak nie chciał jeszcze żegnać się z życiem, miał jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Zatrzymał dłonie Izuku dosłownie kilka centymetrów nad sobą. Jego siła fizyczna została już prawie całkowicie zużyta, jedynie resztkami sił udawało mu się utrzymać obecny stan walki.

- No i co teraz?! Nie zamierzasz użyć na mnie swojego daru?! Jesteś o krok od śmierci!

- Ja nie... Już cię nie skrzywdzę...

- O czym ty w ogóle mówisz?! Nagle stałeś się łagodny?! Co jest z tobą nie tak?! - Izuku ciągle próbował przycisnąć broń do Bakugo, ten niestety cały czas go odpychał, nie dając mu satysfakcji ze zwycięstwa. - Jakim cudem zostałeś bohaterem...? Byłeś niemiły dla wszystkich! Jak to możliwe?! Powiesz mi?!

Midoriya przestał na chwilę napierać, co wcale nie uśpiło czujności bohatera. Patrzył z politowaniem na jego twarz i dostrzegł łzy kryjące się w kącikach zielonych oczu. Chęć wytarcia ich i zaoferowania pomocy musiał wyprzeć, Izuku tylko by go wyśmiał.

- Jakim cudem... zostałeś bohaterem... a ja złoczyńcą...?

Bakugo wiedział, co źle zrobił. Błędy z przeszłości nigdy go nie zostawią, zdał sobie z tego sprawę zaledwie parę minut temu. Ból Izuku z tych wszystkich lat do niego dotarł, blondyn w tym momencie chciał zapłakać razem z nim, ale dobrze wiedział, że nie powinien. Racja, był okropny, samolubny i na pewno znajdzie się jeszcze wiele przymiotników opisujących jego dawny charakter, z którego została jedynie mała cząstka. Wiedział o swoich złych uczynkach i to stawiało go po tej dobrej stronie. Przynajmniej w połowie.

- Posłuchaj... ‐ zaczął blondyn, mówiąc to trochę zachrypniętym głosem. W jego gardle pojawiła się niewidzialna gula, która utrudni mu dalszą rozmowę z zielonowłosym, jednak musiał kontynuować, jeśli nie chciał zostać dźgnięty w jakąkolwiek część ciała. - Jeśli mógłbym cofnąć czas i to co powiedziałem... Na pewno bym tak zrobił.

Bakugo nieznacznie wstał i jakimś sposobem jego ciało objęło to należące do Deku. Izuku się wzdrygnął, gest blondyna zaskoczył go na tyle, że jego ręka z nożem zaczęła się trząść. Była słaba, pod wpływem takich emocji nie potrafiła odpowiednio trzymać niczego.

- Gdybym tylko mógł... Zostałbym twoim przyjacielem... lub nawet kimś więcej - blondyn spojrzał na już nie szaleńcze, a przestraszone oczy Izuku. Kolejny raz zobaczył tego samego chłopca, którego przez wiele lat prześladował, mimo skrywanych do niego uczuć. Kochał go, wiedział to, ale strach przed tymi uczuciami sprowadził go na złą drogę. Ich obu to uczucie doprowadziło do czegoś nieludzkiego.

- Nawet tak nie mów! - Izuku wyrzucił na bok swój nóż i najmocniej jak umiał uderzył Katsukiego w twarz. Rozpłakał się, a te łzy zostawiały ciepło na jego rumianych policzkach. - Czemu nie zrobiłeś tego, kiedy był na to czas?!

- Ponieważ... przez strach...

- Strach?! To z nim przegrałem?!

- To nie tak! Ja... chcę cię uratować...

- Nie widzisz, że jest już na to za późno?! - zielonowłosy odsunął od siebie Bakugo i brudnymi dłońmi zaczął wycierać gorące łzy. Nie mogły być zimne, uczucia utworzone dzięki blondynowi wyszły z niego samoistnie, toteż i nad łzami nie miał kontroli. Miłość Katsukiego go raniła.

- Nie, na pewno coś da się zrobić... Izuku, na pewno znajdę jakiś sposób...

Midoriya chciał odpowiedzieć, ale nie udało mu się to, ponieważ jakieś magiczne szmatki oplotły jego ciało, wraz z ustami. Nie mógł mówić, był przerażony i jedyne co mógł, to spojrzeć na Katsukiego błagalnym wzrokiem, który jednoznacznie prosił o pomoc.

- Mam nadzieję, że nic ci nie jest - słysząc głos swojego dawnego nauczyciela, Bakugo wstał oszołomiony, patrząc to na pana Aizawę, to na cierpiącego Izuku. Po której stronie miał teraz stanąć?

- Proszę nie robić mu krzywdy!

- Nie ma takiej opcji. To był zaplanowany atak, a szkoła była jedynie przynętą do zwabienia do niej bohaterów. Wiesz, co działo się w mieście?

Bakugo nie słuchał pana Aizawy. Patrzył na Izuku, którego mina przyprawiała o nienaturalne bicie serca oraz poczucie winy i marzył o tym, by faktycznie móc cofnąć się w czasie. Strach przejął nad nim władzę i teraz, gdy przybyła policja, jak i więcej bohaterów milczał, zachowując historię swojej gorzkiej, nieudanej pierwszej miłości dla siebie.

The Dead Me // Villain Deku AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz